Drive (2011)

Tak powinno wyglądać dobre kino akcji, bo w tym filmie wszystko dawkowane jest z umiarem. Fabuła nie jest skomplikowana, dialogi sprowadzone do minimum, scen akcji nie ma w nadmiarze, zaś przemoc, choć wyjątkowo brutalna, jest w pełni uzasadniona. Główny bohater ma wiele zajęć – jest kierowcą, kaskaderem, mechanikiem, a wkrótce dojdzie do tego jeszcze jedno zadanie, związane z młodą kobietą imieniem Irene.

Nie jest to jednak film o miłości – Irene jest żoną i matką, a kierowca nie zamierza wikłać się w romans, mimo że pojawia się między nimi pewnego rodzaju uczucie. To uczucie wyrażane jest jednak bez słów, wyczuwalne jako chemia między nimi, a scena pocałunku w windzie zaskakuje tym, jak w jednej chwili romantyczny moment zamienia się w brutalne morderstwo.

Wykreowany przy pomocy nastrojowych zdjęć i odpowiednio dobranej muzyki, klimat wciągnął mnie od samego początku. A jest on specyficzny, typowo „samochodowy” – przejażdżka po oświetlonych latarniami nocnych uliczkach, ucieczka do podziemnego garażu, praca w warsztacie samochodowym, finałowa rozgrywka na parkingu.

Radość z prowadzenia auta może jednak gwałtownie zmienić się w walkę o przetrwanie, kiedy w ponurym miasteczku dochodzi do napadów rabunkowych, wymuszania posłuszeństwa przy pomocy pięści czy zabijania niewygodnych świadków.

Jednak nawet w tak nieprzyjaznym mieście znajdzie się tajemniczy bohater, który wymierzy sprawiedliwość przestępcom oraz pomoże bezbronnej kobiecie i to zupełnie bezinteresownie. Reżyseria, sposób filmowania, nastrojowe ujęcia wskazują, że film nakręcił prawdziwy wizjoner, a nie hollywoodzki rzemieślnik.

Film nagrodzono w Cannes z powodu oryginalnego sposobu filmowania, a nie z powodu treści. I na tą nagrodę w pelni zasłużył, bo klimat mocno wciąga, a fabuła, choć nieco przewidywalna, momentami zaskakuje i trzyma w napięciu.

Świetnie skonstruowane są w filmie postacie, szczególnie postać głównego bohatera. Każdy mężczyzna może się z nim identyfikować. To człowiek opanowany i małomówny, który lubi swoją pracę, dobrze wykonuje swoje obowiązki, ale nie boi się działać wbrew prawu. Kiedy poznaje rodzinę, która wpadła w kłopoty z mafią, nie zawaha się udzielić pomocy, chociaż wie że wtykanie nosa w nie swoje sprawy nie przyniesie mu chwały ani zysków.

A wtrącanie się do mafijnych porachunków to raczej samobójstwo. Nie wiemy nic o jego przeszłości, nie znamy motywów jego działania, a jednak wzbudza zaufanie i sympatię. Kierowca z filmu Refna przypomina bohaterów klasycznych filmów drogi z lat ’70 (tj. Znikający punkt czy Two-Lane Blacktop), dla których jedynym domem jest samochód, najlepszym przyjacielem głos wydobywający się z radia, a życie polega na ciągłym podróżowaniu.

Chociaż czarne charaktery są zawsze ciekawsze od bohaterów pozytywnych, a Albert Brooks świetnie zagrał bezwzględnego przestępcę, to jednak największe wrażenie zrobił na mnie odtwórca głównej roli – Ryan Gosling. Już w prologu widzimy jego opanowanie w stresującej sytuacji, umiejętność szybkiego działania, a także brak emocji i chłód w oczach.

Scena, w której bez mrugnięcia okiem (dosłownie) grozi facetowi w barze jest zaś zapowiedzią, że drzemie w nim bestia, która na pewno wkrótce się ujawni. Wkrótce w jego przenikliwych, niebieskich oczach pojawia się gniew i wściekłość, dochodzą do tego wymowne gesty, takie jak zaciskająca się pięść i już wiadomo, że nie będzie litości ani bezsensownego gadania tylko przemoc, krew i śmierć. Gosling jest przekonujący zarówno jako kontrolujący swoje emocje kierowca, jak i nieobliczalny i groźny antybohater.

Zupełnie nie przeszkadza brak efektownych pościgów samochodowych. Twórcy filmu jako miłośnicy motoryzacji starali się uniknąć niszczenia samochodów. Dobrym pomysłem jest także prawie całkowita rezygnacja z wątku policjantów prowadzących śledztwo w sprawie morderstw i ścigających głównego bohatera, który często się pojawia w tego typu filmach. Widać, że reżyser wraz ze scenarzystą dokonali słusznych wyborów, dzięki czemu powstał znakomity film.

Mimo nagrody w Cannes jest to pełnokrwiste kino akcji, w którym nie należy się doszukiwać głębszych treści. Ale kto nastawia się na dynamiczne i efektowne kino gatunkowe też może się rozczarować, bo w obrazie tym jest mimo wszystko sporo ładunku autorskiego. Tak jak samochód powoli nabiera prędkości, tak akcja filmu powoli nabiera tempa i przyśpiesza tylko sporadycznie, w momentach pełnych napięcia.

I pod tym względem Drive przypomina klasyczne filmy sensacyjne z lat ’70, czy nawet jest ch swoistego rodzaju kopią, szczególnie narzuca sie porównanie z Kierowcą w reż. Waltera Hilla. Akcja i fabuła były w nich tylko dodatkiem i pretekstem dla wyczynów głównego bohatera – outsidera i samotnika, ceniącego spokój i wolność, walczącego o te cenne dla każdego człowieka wartości.

Mariusz Czernic

 

Oryginalny tytuł: Drive
Produkcja: USA, 2011
Dystrybucja w Polsce: Tim Film Studio
Ocena MGV: 4/5

19 komentarzy

  1. Widzę, że jesteście zgodni, że „Rękopis…” to najlepszy polski film. Ja niedawno miałem ochotę go obejrzeć, ale jak zobaczyłem że trwa trzy godziny, to odłożyłem go na później. Podobnie było z „Czasem Apokalipsy” – gdyby był krótszy to na pewno szybciej bym go zaliczył. Z listy Conradino najchętniej obejrzałbym filmy Godarda (zresztą filmy francuskiej Nowej Fali należą do moich największych zaległości, które należałoby szybko nadrobić), a także „Harold i Maude” oraz „Dom przy cmentarzu”. Z listy Simply’ego koniecznie muszę obejrzeć „Miecz zagłady”, „Sitting Target”, „Truposza”, „W kręgu zła” i „Dotyk zła”.

    Listy składającej się z aż 50 filmów jeszcze nie układałem, więc ja również zabawię się w filmową wyliczankę. U mnie wyglądałoby to mniej więcej tak (kolejność przypadkowa):

    1. Siedmiu samurajów (Kurosawa)
    2. Nędzne psy (Peckinpah)
    3. Pewnego razu na Dzikim Zachodzie (Leone)
    4. Tajemnice Los Angeles (Hanson)
    5. Tropiciel (Gaup)
    6. Ukryta forteca (Kurosawa)
    7. Los człowieka (Bondarczuk)
    8. Ballada o żołnierzu (Czuchraj)
    9. Rio Bravo (Hawks)
    10. Dzika banda (Peckinpah)
    11. Imię róży (Annaud)
    12. Tam, gdzie rosną poziomki (Bergman)
    13. Czarny korsarz (Sollima)
    14. Siedem czarnych nut (Fulci)
    15. Wikingowie (Fleischer)
    16. Bannion (Lang)
    17. Listonosz dzwoni zawsze dwa razy (Garnett)
    18. Człowiek, który się zmniejsza (Arnold)
    19. Nikita (Besson)
    20. Premiera (Cassavetes)
    21. Kobieta pod presją (Cassavetes)
    22. Wielki sen (Hawks)
    23. Czarny dzień w Black Rock (Sturges)
    24. Ostatni pociąg z Gun Hill (Sturges)
    25. Naga ostroga (A. Mann)
    26. Biały kanion (Wyler)
    27. Ścigany (Davis)
    28. Człowiek z blizną (Hawks)
    29. Generał (Keaton & Bruckman)
    30. Jeszcze wyżej (Newmeyer & Taylor)
    31. Ojciec chrzestny (Coppola)
    32. Ojciec chrzestny 2 (Coppola)
    33. Gorączka (M. Mann)
    34. Ostatni Mohikanin (M. Mann)
    35. Phenomena (Argento)
    36. Artysta (Hazanavicius)
    37. Biały Bim, Czarne ucho (Rostocki)
    38. Angielska robota (Donaldson)
    39. Pół żartem, pół serio (Wilder)
    40. Okno na podwórze (Hitchcock)
    41. Północ, północny zachód (Hitchcock)
    42. Śniadanie u Tiffany’ego (Edwards)
    43. Ryzykantka / Niewygodna prawda (Kondracki)
    44. Człowiek w dziczy (Sarafian)
    45. Papillon (Schaffner)
    46. Wichry namiętności (Zwick)
    47. Braveheart – Waleczne serce (Gibson)
    48. Viridiana (Bunuel)
    49. Rocco i jego bracia (Visconti)
    50. Pulp Fiction (Tarantino)

    Niestety, na mojej liście zabrakło filmów polskich, ale gdybym miał jakiś wybrać to chyba zdecydowałbym się na „Pociąg” Kawalerowicza albo „Jak rozpętałem II wojnę światową” 😀

    Polubienie

  2. Tu akurat prawie wszystko widziałem, choc większośc dawno, bądż bardzo dawno temu. Tego ,, Artysty” jestem ciekaw, ale muszę miec nastrój na takie kino.
    ,, Rękopisu…” bac się nie ma co, zawsze można seans na pół podzielic. Choc ja lubię ten film łykac na raz, tak totalnie.
    A Franciczek Pieczka po tym, co tu pokazał, to powinien zostac międzynarodową gwiazdą niskobudżetowych horrorów , najlepiej hiszpańskich albo południowoamerykańskich typu ,, Alucarda” , czy produkcje Józka Trumniarza.
    Oczywiście to jedna z wielu atrakcji tego genialnego filmu.

    Polubienie

  3. „Rekopis znaleziony w Saragosssie” to arcydzielo Hasa, bardzo inne od jego wczesniejszych filmow, ktore tez sa zreszta znakomite, ale to pierwsza wycieczka w historii kina polskiego na terytorium surrealizmu. w filmie obsadzonych zostalo jednak takze wielu znakomitych, polskich aktorow w nietypowych dla siebie rolach, co moze byc dodatkowym atutem! A jako kompanion to oczywiscie adaptacja „Sanatorium pod klepsydra” Bruno Schultza!

    P.S. filmy z Cheechem & Chongiem polecam bardzo goraco. Cheech zostal wywleczony po latach neobecnosci na ekranie przez Rodrigueza w „Od zmierchu do switu”, gdzie gra trzy role, w tym jedna naganiacza przed Titty Twister 😀

    Polubienie

  4. Pamiętam dziada, jak mu Clooney ryja obił. On w ogóle jest etatowym aktorem Rodrigueza, jak Trejo.
    Z Hasa, na drugim miejscu postawiłbym ,, Jak byc Kochaną”. Za to nie kupuję formuły, jaką przyjął w ,, Pętli”.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.