Elza – Wilczyca z SS (1975)

Nazisploitation to jedna z najbardziej kontrowersyjnych działek kina eksploatacji… głównie ze względu na to, że zbyt dużo ludzi bierze ją na poważnie. Pierwszy film zrealizowany w tej konwencji to Love Camp 7 (1969) – zanudzająca na śmierć historia łącząca wątki szpiegowskie z obrazem oficerskiego burdelu dla nazistowskich oficerów podczas II Wojny Światowej.

Esencja nazisploitation sprowadza się w zasadzie do eksplotacji trzech elementów: seksu, przemocy i nazistowskiej symboliki. Podgatunek osiągnął szczyt swojej popularności w połowie lat ’70, ale trzeba podkreślić, że wchodził na grunt dobrze przygotowany przez nowojorskie roughies, filmy typu women-in-prison (WIP) – produkowane przez New World Pictures Rogera Cormana – oraz eksplodujące na całym świecie kino erotyczne.

Scenariusz do Elzy został wręczony reżyserowi Donowi Edmondsowi przez producenta Davida F. Friedmana, doskonale znanego ze współpracy z Herschellem Gordonem Lewisem przy produkcji takich kultowych obrazów, jak Scum Of The Earth i Święto krwi a oprócz tego, wspomnianego Love Camp 7. Materiał został napisany przez Jonaha Roystona i Johna C.W. Saxtona (ten drugi może być kojarzony przez fanów kina klasy B z takich kultowych obrazów, jak Blackout – miasto mroku czy Klasa 1984).

Problem polega na tym, że Friedman nie chcąc być bezpośrednio kojarzony z Elzą użył w filmie pseudonimu Herman Traeger (sic!), przez co wydaje się, że za tą kontrowersyjną produkcją stoi człowiek znikąd… ale ekspertów nie tak łatwo oszukać. Pamiętajcie więc że, Friedman jest legendą kina klasy B i wciąż działa w biznesie – ostatnio 2001 Maniacs!

Elza okazała się dla Friedmana dojną krową i w efekcie zrealizowano trzy następne sequele, z których jeden wyreżyserował sam Jesus Franco. Film zawiera wszystko, o czym mogą marzyć fani klasycznej eksploatacji: dużo krwi, nieuzasadnioną nagość, sceny seksu, sadyzm i czarny humor. Przed jego obejrzeniem należy jednak zostawić w szafie jedną rzecz – wiedzę historyczną.

Tu trzeba dodać, że naziści w filmach eksploatacji nie mają żadnego związku z historią poza mundurami. Zostali zaprojektowani przez scenarzystów jako rzeczywistość sui generisobowiązują ich jedynie zasady, które rządzą podświadomością w czasie snu, a więc bardzo luźne. Wsadzenie aktorów w mundury SS jest zaledwie pretekstem do brutalizacji akcji… gdzie bowiem może być więcej zwyrodnienia niż w niemieckim obozie wojennym? Zaczynacie już dostrzegać logikę?

Sama Wilczyca (w tej roli Dyanne Thorne) to sadystyczna strażniczka obozu jenieckiego, który służy eksperymentom medycznym, mającym uratować III Rzeszę przed zagładą – jest rok 1945. Do obozu trafia nowy narybek: kilka wystraszonych kobiet i paru mężczyzn, wśród których znajduje się amerykański student Wolf.

Posłuży on wkrótce Elzie do zaspokajania seksualnych żądz, ale w przeciwieństwie do swoich poprzedników, którzy byli wykorzystywani, a potem bezwzględnie kastrowani, chłopak potrafi ciągnąć całą noc bez wytrysku.

To staje się jego kartą przetargową do przetrwania w jednym kawałku i daje mu czas na przygotowanie powstania w obozie przy współpracy maltretowanych kobiet. Czas leci a Wolf zostaje przez swoją przymusową kochankę wystawiony na próby w stylu spania w trójkącie z dwoma SS-mankami – strażniczka chce się przekonać czy jej zwierz jest prawdziwym magiem seksu i zawsze kontroluje wytrysk.

A w dzień, jak zawsze, praca wrze. Elza wraz ze swoim doktorem-współpracownikiem gotuje kobiety żywcem, biczuje w piwnicy razem z półnagimi podkomendnymi, nadziewa na dildo pod wysokim napięciem, wsadza do komory ciśnień i patrzy ile wytrzymają, zaraża syfilisem, miażdży kończyny… a nawet wykorzystuje jako element uczty powitalnej dla wizytującego obóz generała stawiając jedną z nich na stole, na kostce lodu, z pętlą na szyi.

Innymi słowy, miód, wanilia i trufle w czekoladzie, które z niepociętej wersji Elzy zrobiły w pewnych środowiskach film prawdziwie kultowy (choć niektórzy po prostu znają tylko ten). Opowieść o sadystycznej Wilczycy w czarnym mundurze ogląda się faktycznie, jak obwoźny teatr S&M!

Trzeba jednak sprawiedliwie dodać, że Dyanne Thorne jest naprawdę doskonała w swojej przerysowanej kreacji wymawiając każdą kwestię z wymuszonym niemieckim akcentem. Jej minom należy się osobne opracowanie, jak też grymasom innych aktorów, z których wielu wygląda tak, jakby zaraz mieli wybuchnąć ze śmiechu. To wszystko zaś sprawia w efekcie, że Elza to zdecydowany faworyt eksploatacyjnego rankingu wszech czasów.

Na pewno spodoba się fanom sexploitation oraz filmów o kobietach w więzieniu – obraz jest bowiem w zasadzie mariażem tych dwóch podgatunków. Może być wprawdzie ciężki do strawienia dla wielu kobiet, a widzowie którzy nie mają doświadczenia w oglądaniu eksploatacji, w ogóle mogą go sobie odpuścić, ale osobiście zawsze oglądam Elzę z uśmiechem na ustach!

Conradino Beb

 

Oryginalny tytuł: Ilsa: She Wolf of the SS
Produkcja: USA, 1975
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 5/5

4 komentarze

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.