Mimo że kampanie antynarkotykowe mają bardzo długą tradycję – szczególnie na Zachodzie – każdy kolejny rok przynosi coraz więcej dowodów ich niemal zerowej skuteczności. Wielkie reklamy z wypalonymi twarzami metamfetaministów i ścigane marihuanowymi koszmarami twarze nastolatków nie działają z jednego powodu – docierają do potencjalnego targetu o wiele za późno. Poza tym, nastolatki które już zdążyły spróbować dragów, wyśmiewają oczywistą propagandę.
Dwa lata temu amerykańskie media zrelacjonowały wyniki szczegółowych badań naukowych, z których raport okazał się mało zaskakujący dla ogółu społeczeństwa, ale na pewno zelektryzował marketerów. Metoda paternalistycznego ostrzegania czy działania strachem dociera tylko do jednej grupy… trzynastoletnich dziewczynek ze szkoły podstawowej. Z powodu, który badacze przypisali faktowi, iż jest to średni wiek pierwszego kontaktu z dragami, kampanie antynarkotykowe trafiają od tego momentu na mur, szczególnie wśród chłopców.
Nie jest to jednak zjawisko zarezerwowane tylko dla Stanów Zjednoczonych, gdyż także europejskie (w tym polskie) kampanie antynarkotykowe rzadko trafiają w cel. Problem ten podjął w swojej pracy naukowej z 1998 profesor Carson Wagner z Uniwersytetu Stanowego w Ohio. Dzisiaj tłumaczy on, że: Kiedy reklama antynarkotykowa mówi „nie bierz narkotyków”, automatycznie podnosi wewnętrzne pytanie „czy powinienem zażywać narkotyki?”. Reklamy mogą przyciągać uwagę do zagadnienia wiedzy dotyczącej narkotyków, sprawiając że odbiorca robi się ciekawszy tematu. Można to porównać do nieodebranej pomyłki telefonicznej, która sprawia, że zaczynasz się zastanawiać kto dzwonił.
Wnioski mogą być dla niektórych odkrywcze, ale efektem większości kampanii antynarkotykowych jest to, że nastolatek który nigdy wcześniej nie miał pojęcia czym są dragi, nagle intensywnie zaczyna się nimi interesować. W efekcie, w jego umyśle powstaje często obraz narkotyków jako wszechobecnych substancji o zniewalającej, magicznej mocy, w myśl mitu o zakazanym owocu. To zaś prowadzi oczywiście do poszukiwania dostępu, które często kończy się sukcesem, jako że starsi koledzy nie będą oponować mając okazję inicjowania kolejnej osoby do „wewnętrznego kręgu”.
A to każe nam się zmierzyć z kolejnym problemem kultury Zachodu – zanikiem struktur inicjacyjnych, które w społeczeństwach typu plemiennego rytualizowały przechodzenie kobiet i mężczyzn z jednego stadium wiekowego do następnego. Te ostały się wprawdzie w społeczeństwach katolickich w formie sakramentów przyjmowania wiary (chrzest, komunia, bierzmowanie), ale pustota ich treści nie gwarantuje młodej jednostce żadnego sposobu na uchwycenie bezpośredniego doświadczenia życia, które z drugiej strony obiecują środki psychedeliczne i narkotyki – wątek zwykle pomijany przez socjologów.
Nieważne jednak jaki mamy stosunek do zażywania substancji halucynogennych czy narkotyków, ich wszechobecność pozostaje poza wszelką kontrolą, a państwo może wydawać miliardy na ich ściganie i podwyższać kary więzienia. Bezskutecznie, gdyż nielegalność dragów pozostaje największym magnesem i głównym czynnikiem, który wzmacnia ich dostępność. Dopóki marże na produkcji, handlu i przemycie marihuany, kokainy, MDMA, heroiny i setki innych produktów będą wysokie, zawsze znajdzie się ktoś chętny na spróbowanie sił w intrantnym biznesie. Szczególnie w kraju, w którym średnie zarobki nie gwarantują godnego życia.
Te wnioski już dziesięć lat temu dotarły do racjonalnie myślących Brytyjczyków, którzy postanowili zastosować nowe podejście do marketingu antynarkotykowego i stworzyli kampanię Talk To Frank, która obchodzi właśnie swoje dziesięciolecie. Slogan agencji Mother, która stworzyła kampanię, brzmi: Dragi są nielegalne, ale rozmowa o nich nie, więc porozmawiaj z Frankiem. Imię Frank jest tu symbolem National Drug Helpline – telefonu, pod który mogą dzwonić nastolatki, kiedy chcą zasięgnąć informacji.
W przeciwieństwie do wcześniejszych kampanii, Talk To Frank osadza dragi w humorystycznym kontekście korzystając z maskotki Pabla psa-przemytnika kokainy. Reklama za radą ekspertów nie skupia się już dłużej na negatywnych efektach zażywania narkotyków – iluzorycznych czy prawdziwych – a zapewnia jedynie fragmentaryczne informacje, które mogą być traktowane przez nastolatków jako punkt wyjścia. Niedawne badania przeprowadzone przez Home Office wskazują, że 67% młodych ludzi zadzwoniłoby do Franka po poradę, który w okresie 2011-12 otrzymał 225,852 telefony.
I choć nie ma żadnego dowodu, że popularna kampania faktycznie powstrzymała kogoś przed zapaleniem jointa czy wciągnięciem kreski, ogólne spożycie dragów w Wielkiej Brytanii spadło oficjalnie o 9% w ciągu ostatnich dziesięciu lat. W Polsce spożycie dragów aktualnie rośnie, jak stwierdza to jasno świeży raport Unii Europejskiej, w którym czytamy, iż 17,1 % Polaków w wieku 15-35 lat zapaliło w 2012 marihuanę, a amfetaminę wciągnęło 1,3 %. Z drugiej strony spożycie kokainy w naszym kraju wciąż utrzymuje się na niskim poziomie – około 0,5% dorosłej populacji, mimo że widać zwiększającą się popularność cukierków ery disco w dużych miastach.
Conradino Beb
Źródło: Pop-Sci / BBC / EMCDDA
konradzie, my mieliśmy świecki rytuał przejścia – z podstawówki do szkoły średniej. to wymagało zmiany zachowania. od dragów nie odstraszało, ale czuło się zmianę zachodzącą w życiu. i ten moment po szkole średniej (zaliczam tu tez „zwykłe ” zawodówki) – studia, czy „normalnie dorosłe życie”. potem to się rozmyło. ktoś kiedyś mądrze uchwycił moment krystalizowania się osobowości młodych ludzi.
PolubieniePolubienie
to, ze czules zmiane jasne – przejscie z podstawowki do szkoly sredniej bylo chyba jednym z najbardziej stresujacych momentow w moim zyciu. ale nie mozna o tym mowic jako o rytuale, bo nie podsuwano ci pod nos kosmicznych modeli, ktore tworzylyby z tego duchowo znaczacy moment. innymi slowy, musiales sam rzucic sie wplaw nieco dalej od brzegu i nikt nie gwarantowal ci efektu… a dzieki dragom cos juz zaczynalo sie dziac.
PolubieniePolubienie
Przejście z podstawówki do średniej , to głównie zmiana środowiska : pożegnanie starej ekipy, powitanie nowej, stosunkowo szybkie ,,docieranie się” i stopniowe luzowanie więzow z dawnymi znajomymi. Oczywiście ma to przebieg indywidualny, ale też ,,rytuałem przejścia” bym tego momentu życiowego nie nazwał. Introwertyk nadal nim pozostanie, ktos bardziej towarzyski i otwarty na ludzi szybciej dostrzeże zalety tej personalnej wymiany.
Moje pierwsze kurzenie ganji wzięło mnie z całkowitego zaskoczenia, ale o tym w następnym odcinku 🙂
PolubieniePolubienie
Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do dragów, reklamy antynarkotykowe nie mają na to wpływu, po prostu nie mam ochoty się otumaniać jakimś gównem i gdy ktoś proponuje jointa potrafię powiedzieć stanowcze „spierdalaj!”.
😉
PolubieniePolubienie
Jasne, nikt nie powinien mowic drugiemu, co ma wdychac, pic, czym sie zywic i co sadzic o tym lub o tamtym… przynajmniej tak to powinno wygladac w kraju, w ktorym podstawowe prawa gwarantuje jednostce konstytucja. W Polsce akurat konstytucja politycy podcieraja sobie dupe i z roku na rok rosnie liczba praw ograniczajacych swobody cywilne i publiczne obywateli, a do tego presja fiskalna kaze zaciskac wszystkim pasa, czego nie odzwierciedla jednak radosny rozrost biurokracji, ktora moze trwonic tyle zasobow i czasu, ile tylko sie urzednikom podoba.
Mi osobiscie nie podoba sie system, w ktorym ktos dyktuje ci jak zyc i to sie tyczy m.in dragow. Nie chcialbym, zeby 14-latki dostawaly 5 lat za jointa czy 0,2 szuwaksu, a dorosli uzytkownicy, ktorzy rekrutuja sie obecnie ze wszystkich srodowisk spolecznych i zawodowych (lacznie z policjantami, prawnikami, architektami i dziennikarzami) byli nazywani cpunami i skazywani na bytowanie na marginesie przez konserwatywna wiekszosc plywajaca na codzien w morzu alkoholu…
PolubieniePolubienie
@Simply: Zdecydowanie nie. To wciaz nie rytual.
PolubieniePolubienie
Po pierwsze – w UK spozyycie ‚spadlo’, bo wladze i instytucje udaja, ze mefedron i inne RC, to nie narkotyki.
Po drugie – w .pl kokaina jest malo popularna, bo raz – jest droga, dwa – nie ma jej na rynku powszechnym w przyzwoitej jakosci.
Alc equal drugs – trzeba o tym pamietac, bo wielu uwierzylo w banialuki, sprzedawane przez rzady, ze jest jakas mistyczna roznica. Otoz nie ma zadnej. Lepiej siegnac raz na jakis czas po jakis euforyk, nizli po wodke, ktra jest mocno depresyjna.
PolubieniePolubienie
No wlasnie ja jestem sceptyczny co do tych 9%, bo nie ujeto w nich pewnie designer drugs i rzadkich specyfikow, ale takie sa oficjalne statystyki.
PolubieniePolubienie
Wiesz, ja wiem, ze nie ujeto, rozmawialem nawet w tej sprawie z Nuttsem, ktory powiedzial, ze to wielka mistyfikacja, to cale zwalczanie problemu narkomanii w UK. Za co, zreszta, zostal wywalony z komisji rzadowej. U nas tez cpa znacznie wiecej osob, nizli nawet sie nam wydaje. Przyklad – dzieciak znajomego. Mieli testy logiczne robione w szkole (15 lat), ktore ‚wykazaly’, ze w jego klasie 45% ludzi zdeklarowalo ze choc raz mialo do czynienia aktywnie z narkotykami. A jak sam powiedzial, byl na wspolnej klasowej imprezie, gdzie spozycie wynioslo 100% obecnych. Wiec takie raporty mozna miedzy bajki wlozyc.
PolubieniePolubienie
Nie wiem dokladnie, jak wygladala metodologia tych badan zleconych przez Unie, ale watpie, zeby zrobiono to na „dobrej probie”. Pewnie przelecieli po trzy szkoly w najwiekszych miastach i ugotowali wszystko razem wychodzac z jakas dziwna srednia. Oosbiscie wierze, ze wszystkie te liczby sa zanizone, byc moze poza koksem.
PolubieniePolubienie
Po pierwsze – w UK spozyycie ‚spadlo’, bo wladze i instytucje udaja, ze mefedron i inne RC, to nie narkotyki.
Po drugie – w .pl kokaina jest malo popularna, bo raz – jest droga, dwa – nie ma jej na rynku powszechnym w przyzwoitej jakosci.
PolubieniePolubienie