La Femme – Psycho Tropical Berlin (2013)

 

Psycho Tropical Berlin francuskiego bandu La Femme to kolejny przykład zataczającego coraz szersze kręgi maksymalizmu, ADHD rocka czy muzyki kolekcjonerów płyt. Kluczem do jej zrozumienia jest informacyjne przeładowanie związane z natychmiastową dostępnością każdego gatunku muzycznego, który został stworzony na przestrzeni ostatnich stu lat, co sprawia, że źródła inspiracji multiplikują się, a efektem jest styl coraz częściej określany jako bezgatunkowy (genreless).

Debiut La Femme to produkt ery, w której rządzi retrofuturyzm (retro jako ciągłe odkrywanie rzeczy, które wcześniej nie zostały odkryte i futuryzm jako pragnienie stworzenia z tych składników nowego stylu), a popychanie muzyki do przodu nie jest już dłużej domeną awangardy (ta straciła bowiem intelektualną rację bytu), ale polega na korzystaniu z tylu inspiracji, ile tylko da się upchnąć w ostatecznym miksie, co skutkuje rokokową obfitością estetyczną i swoistym efektem déjà vu.

Dzięki temu na debiucie La Femme – bardzo dobrym, nawet jeśli ultraeklektycznym – surfowa gitara Dicka Dale’a (zespół przyznaje, że jest zakochany w Kalifornii) miesza się z typowo francuskim brzmieniem electro (The Comets?), choć mocno przefiltrowanym przez berliński electroclash circa 2005-2007, post-punkowym łupaniem (The Units?), romantycznie potraktowaną neopsychedelią, a wszystko w oparach seksownej chanson w stylu Serge’a Gainsbourga. W duchu maksymalizmu muzyka La Femme nie jest jednak ani taneczna, ani transowa, ani medytacyjna, ani nastrojowa, ale jest wszystkim tym po trochu.

Tego ducha idealnie oddaje kawałek Interlude, w którym barokowy klawesyn (czy tylko MIDI?) a là The Zombies z okresu Odessey and Oracle zostaje nagle wyparty przez wysokie drony, by zamienić się w balladę recytowaną na tle surfowego reverbu. Hypsoline (jeden z ciekawszych kawałków na płycie) brzmi zaś jak Killing Joke spotykający Spacemen 3 w poczekalni na lotnisku, bo tego typu mieszanka nie byłaby oczywiście możliwa bez wpływu avant popu lat ’90. Znajdziemy tu również niestety trochę zapychaczy, które można by wyciąć z pozytywnym skutkiem dla całości, ale słabe punkty nie powinny przysłaniać bardzo efektownie zrealizowanej koncepcji muzycznej.

Conradino Beb

2 komentarze

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: