Mike Nichols, legendarny twórca Kto się boi Virginii Woolf?, Absolwenta i Porozmawiajmy o kobietach, zmarł wczoraj wieczorem na atak serca. O śmierci reżysera poinformował James Goldston, prezes ABC News.
Mike Nichols urodził się jako Michaił Igor Peszkowski w Berlinie w 1931, jego rodzina była żydowskiego pochodzenia. W 1938 razem z rodzicami wyemigrował do Nowego Jorku, gdzie uczęszczał do szkół, by podjąć studia medyczne na Uniwersytecie Chicagowskim w 1950. Tam zainteresował się występowaniem na scenie, by wrócić do Nowego Jorku, gdzie rozpoczął karierę komika scenicznego. W końcu podjął się jednak reżyserii teatralnej na początku lat ’60.
Mike Nichols był jednym z niewielu amerykańskich reżyserów, którzy otrzymali wszystkie trzy kluczowe nagrody za działalość artystyczną: Oscara (filmową), Emmy (telewizyjną) i Tony (teatralną), przynajmniej raz w swojej karierze. W istocie, otrzymał on nagrodę Tony aż 9 razy, Oscara wygrał za Absolwenta z Dustinem Hoffmanem, a Emmy za Angels in America dla HBO oraz Wit.
Jako reżyser filmowy Nichols zadebiutował w 1966 bardzo ciekawą adaptacją sztuki teatralnej, Kto się boi Virginii Woolf?, obnażającą neurozę amerykańskiej klasy średniej i jej niemożność poradzenia sobie z otaczającą rzeczywistością. Ale to jego drugi film, Absolwent, który był początkowo małym, osobistym projektem, miał z niego uczynić twórcę kultowego. Zawarta w niej, ironiczna krytyka stylu życia klasy średniej i zrozumienie dla stanu ducha Baby Boomers, miały mu dać Oscara za najlepszą reżyserię w 1968.
„Kto się boi Virginii Woolf?” / 1966
Reżyserowi nigdy źle się nie powodziło, w istocie był zamożny przez całe życie, ale nigdy nie próbował maskować tego faktu, czy odcinać się od warstwy społecznej, do której należał. Dzięki temu krytyka społeczna obecna w jego filmach miała zawsze więcej głębi od większości lewicowych fantazji, jakie pojawiły się na ekranach w latach ’60 i ’70. Jego genialne portrety opierały się na konkretnych przykładach i były do bólu prawdziwe.
Jedną z największych obsesji artystycznych Nicholsa był temat zdrady i oszukiwania w związku, o czym traktuje jego prawdopodobnie najwybitniejszy film: Porozmawiajmy o kobietach. Zbyt brutalny dla większości jego intelektualnej publiczności, nigdy nie doczekał się niestety takiego samego uznania, co Absolwent czy Pracująca dziewczyna 20 lat później. Ten drugi był dla Nicholsa kolejnym sukcesem, w okresie gdy większość reżyserów związanych z Nowym Hollywood kręciła już słabiznę.
Jak twierdził sam artysta: Nigdy nie rozumiałem tego, jak ludzie dzielą rzeczy na dramaty i komedie. W Hamlecie jest więcej śmiechu niż w niejednej komedii na Broadwayu. Konsekwentnie, wiele z jego filmów to komediodramaty, które bardzo zręcznie lawirują pomiędzy różnymi nastrojami i unikają moralizowania, pozostawiając odpowiedź na zadane pytania widzom.
Także medialnie Nichols raczej odrzekał się od autointerpretacji i nigdy publicznie nie analizował swojej własnej kariery. Reżyser powiedział kiedyś, że zawdzięcza to Orsonowi Wellesowi, który poradził mu: Zostaw to innym gościom, ludziom których robota polega na tworzeniu wzorów, wyciąganiu motywów przewodnich w twojej pracy i określaniu twojego stanowiska.
Nie wszystkie filmy Nicholsa były jednak hitami. Klapę zaliczył m.in. Paragraf 22 (1970), adaptacja powieści Josepha Hellera, ktorą zmiótł ze sceny M*A*S*H Roberta Altmana. Zwieńczeniem kariery reżysera były dwa bardzo dobrze przyjęte obrazy: Bliżej (2004) z Natalie Portman oraz Wojna Charliego Wilsona (2007) z Tomem Hanksem, Julią Roberts i ze zmarłym w lutym tego roku, Philipem Seymourem Hoffmanem. W obydwóch artysta pokazał, że mimo podeszłego wieku, jego umysł pracował na najwyższych obrotach!
Źródło: CBS News
„Kto się boi Virginii Woolf” to jeden z najwybitniejszych debiutów w historii kina. A takie filmy jak „Bliżej” i „Wojna Charliego Wilsona” świadczą o tym, że do samego końca kariery trzymał wysoki poziom i podejmował niebanalne tematy. Z niewymienionych wyżej tytułów godny polecenia jest moim zdaniem film „Pocztówki znad krawędzi”. Nichols potrafił pracować z aktorami, wielu aktorów w jego filmach stworzyło wybitne kreacje.
PS. Do nadrobienia: Paragraf 22 i Porozmawiajmy o kobietach.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zamieszcze nawet twoja recke „Kto sie boi…” w najblizszym czasie. Tez mi sie bardzo podobal ten film.
PolubieniePolubienie
Nie mam nic przeciwko temu.
PolubieniePolubienie
W 1973 Nichols ukończył film „Dzień delfina”, który jest chyba jego największą porażką finansową i artystyczną. Co ciekawe, ten film pod koniec lat 60. zamierzał nakręcić Roman Polański, ale po śmierci swojej żony wycofał się z tego projektu.
PolubieniePolubienie
Tego nie widzialem. Odswieze sobie za to jeszcze dzisiaj „Blizej” tak dla pamieci…
PolubieniePolubienie