Gdy Miles Davis supportował The Grateful Dead!

miles_davis_the_grateful_dead_1970_poster
Oryginalny plakat z mini-festiwalu w Fillmore West

W San Francisco przełomu lat ’60 i ’70 muzyka nie znała granic i często zdarzało się, że jedną scenę dzieliły projekty bluesowe, psychedeliczne, jazzowe i funkowe. Jednym z tych legendarnych gigów, zorganizowanych przez najtwardszego promotora swoich czasów – Billa Grahama, był mini-festiwal w Fillmore West, który odbył się 9-12 kwietnia 1970. Tym razem The Grateful Dead supportował sam Miles Davis wraz z zespołem…

Geniusz jazzu właśnie przechodził skręt w stronę fusion, który jak głosi legenda, został zainspirowany muzyką Jimiego Hendrixa, a pierwszym albumem w nowym stylu stał się kultowy Bitches Brew.

Zdominowany przez agresywne jazzrockowe rytmy, elektryczne brzmienie i atonalne, eksperymentalne harmonie, ten podwójny krążek został nagrany z udziałem przynajmniej 50 muzyków, z których zaledwie kilkunastu zostało skredytowanych. Wśród nich: Wayne Shorter, Lenny White, Benie Maupin, Chick Corea, Jim Riley, Dahe Holland, John McLaughlin, Charles Alias i Larry Young.

W Fillmore West Miles pojawił się ze swoim zespołem za namową prezydenta Columbii, Clive’a Davisa, który doradził muzykowi, żeby ten poszerzył swoją publikę i zapoznał go w tym celu z Billem Grahamem…. który zorganizował mu koncert dla bandy acidheadów przyzwyczajonych do kwasowych szaleństw The Grateful Dead, Big Brother & The Holding Company czy Quicksilver Messenger Service.

miles_davis_the_grateful_dead_1970_news
Artykuł prasowy na temat koncertu

W swojej autobiografii Miles wspomina jednak koncert zaskakująco dobrze, mówiąc że „miejsce było napakowane wykręconymi, porobionymi, białymi ludźmi” i że „kiedy zaczęli grać ludzie chodzili po sali i gadali”. Ale kiedy nadszedł w końcu moment na repertuar z Bitches Brew „muzyka zdmuchnęła im czaszkę, a potem, za każdym razem gdy grali w San Francisco, na koncertach pojawiało się pełno białych ludzi.”

W podsumowaniu muzyk powiedział, że ten występ „otworzył mu oczy” i że „The Grateful Dead byli jedynym zespołem, który naprawdę rozumiał jazz”. Miles uciął sobie nawet po koncercie pogawędkę z Jerrym Garcią i okazało się, że obydwaj artyści lubią dokładnie tych samych jazzmanów, a gitarzysta The Grateful Dead był jego fanem od dłuższego czasu, inspirując się davisowską koncepcją interwałów czy też ciszy w muzyce.

Jak pisze Dennis McNally w swojej epickiej biografii The Grateful Dead, A Long Strange Trip: The Dead stali na skraju sceny ze szczękami przy ziemi, patrząc jak Miles, Dave Holland, Jack DeJohnette, Chick Corea, Stephen Grossman i Airto Moreira dokonują magii (…) Mickey naturalnie przypomina sobie głównie występ perkusisty, Airto, „pełzającego po podłodze, szukającego instrumentów. Byłem naprawdę skwaszony, a on zamienił się w jakieś zwierzę szukające dźwięków perkusyjnych. Nigdy nie widziałem takiego grania na perkusji. Grał na podłodze.”

Ten niezwykły set został szczęśliwie zarejestrowany w formie bootlegu i można go posłuchać poniżej!

Conradino Beb

2 komentarze

  1. W sumie, to pierwszym albumem fusion Davisa był ,, In a Silent Way” 67′ z trzema keybordzistami ( Zawinul, Hancock, Corea ) i McLaughlinem na gitarze , ale ten prawdziwy przełom to dokładnie ,, Bitches Brew” , która była o niebo odważniejsza.
    Band Milesa supportował też w tym czasie Steve Miller Band ( których Davis sklął , jako wyjątkowe zera ) a także Crosby Stills Nash & Young , którzy z kolei bardzo przypadli mu do gustu. Do tego stopnia , że kawałek Crosby’ego ,, Guinnevre” Miles włączył do repertuaru.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.