Hollywood ma coraz mniej hitów z lat ’80 do przerabiania!

Top Gun wszedł na ekrany w 1986, zarobił $176,8 mln w ciągu roku, scementował sławę Toma Cruise’a i Vala Kilmera, a przy okazji dał światu niezapomniany szlagier new romanthic: Take My Breathe Away, który szybko stał się hitem szkolnych dyskotek dzięki puszczaniu na okrągło w MTV… nienajgorzej.

Nic więc dziwnego, że kiedy Cruise (po tym jak wybuchł w Preacherze) osobiście potwierdził, że wystąpi w sequelu, który na dzień dzisiejszy nosi tytuł Top Gun: Maverick i ma wejść na ekrany w 2019 (o filmie wiadomo niewiele więcej), Internet ogarnęło szaleństwo.

Niestety, Hollywood zaczyna cierpieć na deficyt ciepło wspominanych blockbusterów z lat ’80 do przerabiania czy wznawiania, które obecnie sprzedają się jak ciepłe bułeczki ze względu na potężny revival ostatniej dekady Zimnej Wojny w kulturze popularnej.

Z 15 kasowych hitów lat ’80 tylko trzy nie zostały jeszcze wznowione lub przerobione. Są to: E.T., Tootsie i Rain Man. Ten ostatni byłby pewnie doskonałym instrumentem promocyjnym dla Ryana Goslinga i Jareda Leto, ale nie wymyślajmy koszmarów zanim nie staną się prawdą.

To zabawne, ponieważ przez długi czas lata ’80 były bardzo niedocenianą erą. Ale teraz są modne. Dla Hollywood lata ’80 to teraz prawie lata ’50 czy ’60 – mówi Paul Dergarabedian, analityk medialny ComScore.

Niestety, remake Słonecznego patrolu nie spełnił pokładanych w nim nadziei i nowa wersja klasycznej plażowej sielanki ze skaczącym silikonem szybko trafiła pod buty trendsetterów w mediach społecznościowych, gdzie została okrzyknięta „filmem jeszcze bardziej pustym niż oryginał”.

Wcześniej podobny los podzielił remake Karate Kid, Martwego zła, Robocopa, Czerwonego świtu, Mgły, Pamięci absolutnej, Piątku 13-ego, Czegoś, Koszmaru z ulicy Wiązowej, Annie, Poltergeista, Conana Barbarzyńcy, Starcia tytanów i wielu innych.

Powiedzmy szobie szczerze, niektóre z tych filmów zostają przerabiane wyłącznie z jednego powodu, gdyż kiedyś były bardzo popularne, i efekt końcowy niewiele ma wspólnego z jakością, co wpędza cię oczywiście w kłopoty – dodaje Dergarabedian.

I z tego właśnie powodu Hollywood dostaje się ostatnio niemiłosiernie. Duże studia są oskarżane o brak inwencji, oryginalności i wyciskanie ostatniego grosza z tytułów, do których posiadają prawa. To odbija się także na wpływach kasowych w USA, które już rok temu malały, a w tym roku spadły dodatkowo o 16% w stosunku do roku ubiegłego.

Poprawy jednak nie widać, a w przygotowaniu do produkcji znajduje się obecnie 124 remake’ów lub wznowień, z których lwia część to filmy z lat ’80 takie jak Wielka draka w chińskiej dzielnicy czy Amerykański wilkołak w Londynie.

Źródła większości z tych produkcji leżą w sukcesie pierwszego blockbustera w historii kina, Szczęk w reż. Stevena Sielberga, który dostał zresztą propozycję wyreżyserowania remake’u, ale ją odrzucił mówiąc: Nigdy w życiu nie przerobiłbym żadnego ze swoich filmów – a już na pewno nie Szczęk – ale są tytuły Amblin, które mogłyby się stać źródłem inspiracji dla nowych historii, które stały się popularne na fali tych filmów.

Jak podsumowuje Tim Dirks z Filmsite.org: Posługując się tym modelem Hollywood rozpoczął poszukiwania – zasilane ankietami demograficznymi i zapachem gotówki – wielkich filmów, które każdy musiał zobaczyć. Większość z tych szeroko promowanych filmów, miała premierę w sprzyjających okresach roku – latem lub w trakcie Świąt Bożego Narodzenia – i kosztowała majątek, ale obiecywała duże wpływy kasowe. Z dzisiejszej perspektywy, wiele z blockbusterów z lat ’80 miało dobrą konstrukcję, silne charaktery i dobrą fabułę, i nie było zbudowanych tylko i wyłącznie na efektach specjalnych.

Conradino Beb

 

Źródło: Marketwatch / Deadline

4 komentarze

  1. Kino w tej dekadzie, przynajmniej to amerykańskie strasznie się popsuło. Wydaje mi się, że to wina mcu przez które każdy chce stworzyć pg 13 bazujące na znanej marce i unikające jak ognia wszelkich możliwych kontrowersji żeby puścili im to w Chinach.

    Polubienie

    1. Powiem ci tak, skoro oscarowe filmy sa nieco powyzej przecietnej wszech czasow, to wyznacza to pewien ogolny poziom upadku. Kino niezalezne sie ostatnio poprawia, ale wciaz arcydziel jak na lekarstwo i 80% wszystkich produkcji mozna sobie spokojnie odpuscic. Zyjemy w erze seriali, kropka.

      Polubienie

      1. Tak samo z muzyką. Dominują jakieś popowe diwy w stylu taylor swift, które są znane głównie z kampanii piarowych i „kontrowersji” w stylu skróciła włosy. Ta dekada jest strasznie zachowawcza. Może z wyjątkiem seriali i europejskiego kina.

        Polubienie

      2. Europejskiego kina to nie wiem, bo polowa to artystyczne wypociny z przesadna ekspozycja planu, barokowymi dialogami i opowiesciami o tym, jacy to jestesmy zmeczeni, perwersyjni albo monotonni (ziew). Zdarzaja sie dobre filmy na calym swiecie, takze europejskie, ale znaczna wiekszosc to jest strata czasu. Coraz lepiej radzi sobie na pewno artystyczne kino gatunkowe, ale jeszcze lepiej radza sobie seriale.

        Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.