Dom, który zbudował Jack (2018)

Choć twórczości Larsa von Triera można wiele zarzucić, nie sposób się jednak na jego filmach nudzić. Długoletnia próba demontażu sztuki filmowej osiągnęła kulminację wraz z Domem, który zbudował Jack, dwuipółgodzinnym, środkowym palcem w stronę krytyków. Poprzez upodlenie niewinności, von Trier oddał do dyspozycji publiczności swój „najbardziej uduchowiony” komentarz na temat ludzkiej natury.

Jack – w tej roli fenomenalny Matt Dillon – jest seryjnym mordercą. Jako inżynier i niespełniony architekt pragnie jednak wybudować dom. W trakcie prac nad stawianiem konstrukcji toczy dysputy na temat sztuki z tajemniczym Vergem (Bruno Ganz) oraz wspomina mu o niektórych, popełnionych w ciągu 12 lat zbrodniach.

Reżyser kolejno wylicza mordercze incydenty Jacka – makabryczne, obraźliwe, pedantyczne, ale i często zabawne. Dillon, wyglądający tutaj jak osowiały idol nastolatek, dał niesamowity pokaz aktorski, doskonale łącząc łagodny uśmiech przeciętnego mężczyzny z rozpadającą się w środku duszą. Nie ma co ukrywać, Jack jest moralnie upośledzony.

Von Trier dekonstruuje współczesne gatunki filmowe, od fantasy, kino akcji po kameralne dramaty. To jego najodważniejszy żart! Dom, który zbudował Jack, działa jak satyra, która funduje widowni kąpiel w tak lubianej przez nią brzydocie. Ta nikczemna, mroczna deprawacja, idealnie opisuje kryzysową kondycję naszej kultury, przesiąkniętą wszechobecnym okrucieństwem. W tym świecie dowcipniś Trier stał się niegrzecznym moralistą.

W 2011 roku kontrowersyjny twórca został wykluczony z Festiwalu Filmowego w Cannes za żartowanie z powodu bycia nazistą. Jaką triumfalną dumą musiał się wręcz unieść, gdy jego film wrócił do Cannes jako swoiste obnażenie hipokryzji zakorzenionej w Festiwalu!

Przestępstwa Jacka są jawnym podsumowaniem niemoralnej zmiany, jaka zaszła w globalnej popkulturze. Powracający obraz rolników młócących pole pszenicy symbolizuje swoisty urodzaj brutalnej spuścizny, sadystycznych filmów czy gier.

W końcowej sekwencji, gdy Jack spotyka swoje ukryte sumienie pod postacią Verge’a, zakłada mnisią szatę i wchodzi wprost do Piekła Dantego. Zejście bohatera do świata podziemi to oparta na samorealizacji, eschatologiczna wizja duchowej konfrontacji z barbarzyństwem. I nawet jeśli powaga u von Triera często zakrawa o groteskę, nie boi się on przekraczać granic w celu realizacji swojej mocno natchnionej wizji.

Choć kontekst morderstw popełnionych przez Jacka przyprawia widza o poczucie dyskomfortu, twórca przyprawia je całą masą czarnego humoru. Pierwszy incydent z udziałem Umy Thurman to chyba najzabawniejszy skecz w całym filmie! Na drugim miejscu podium postawiłbym zaś ten, w którym piknik na łonie natury z wyjątkowo irytującymi dzieciakami zmienia się w rutynowe polowanie.

Praktycznie żaden popularny trend filmowy nie pozostaje tutaj nietknięty. Późniejsze sekwencje zawierają nawet klipy z poprzednich dzieł Larsa. W całej tej masie jawnych odniesień do Godarda czy Kubricka znajdziemy nawet drwinę z pokolenia Baby Boomers wychowanego na Bobie Dylanie.

Film ten niewątpliwie spolaryzuje widownię z wielu powodów, głównie ze względu na zawartą w nim przemoc wobec kobiet i surrealistyczne zakończenie. To również obraz oszałamiający wizualnie i egzystencjalnie, istna droga do piekła. Nie jest również dzieło sympatyczne. Jednak gdy cywilizacja chyli się ku upadkowi, nerwowa prowokacja Von Triera ma niezaprzeczalny sens.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: The House That Jack Built
Produkcja: Dania/Francja/Niemcy/Szwecja, 2018
Dystrybucja w Polsce: Gutek Film
Ocena MGV: 5/5

2 komentarze

  1. Nie widziałam tam żadnego odwołaia do „popularnych trendow filmowych” tym bardziej d Kubricka czy Godarda. Jak dla mnie jest to fil po prostu słaby i to nie ze względu na swoją wyjątkową brutalnosc czy kontrowersyjność. Ten film mnie denerwuje, bo jest tylko kontrowersją dla kontrowersji, nic sobą nie wnosi, akcja spada po drugim morderstwie i flm zaczyna się robić w połowie po prostu nudny. Rzekome zabiegi moralizatorskie to nic innego jak tania próba zlapania jak największej ilości widzów na wyjściu z kina. „Zabawne” scenki są często przyprawione taką samą ilością groteski jak i zwyczajnej żenady.
    Ten film jest słaby. Ode mnie 1/5.

    Polubienie

    1. Patrząc na ten film z perspektywy tego, jakim człowiekiem jest von Trier i jakie podejście ma do niego krytyka, to film spokojnie można uznać za swoisty obraz rozkładu współczesnej popkultury. Nawiązanie do Kubricka było oczywiście w scenie, w której tytułowy bohater robił test pocisku w chłodni 🙂 Jeśli Cię denerwuje to dobrze, właśni taki cel miał moim zdaniem von Trier 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.