Czy państwo Piastów zostało zbudowane na handlu niewolnikami? W stronę zwartej teorii

Bardzo krótki wstęp

Pomimo tego, że roli niewolnictwa w rozwoju gospodarki europejskiej we wczesnym średniowieczu w świetle współczesnych badań historycznych nie sposób w zasadzie zakwestionować, jest to wątek, który w jakiś sposób bulwersuje wielu wschodnioeuropejskich historyków pielęgnujących idealistyczną wizję początków słowiańskiej państwowości, pozostającą w zgodzie z politycznym mitem założycielskim, stworzonym i rozwijanym po II wojnie światowej.

Przypomina to trochę sytuację, w której nasz wujek, pijący „zawodowo” od wielu lat, trafia do więzienia za włamanie, a my rozdziawiamy gębę i mówimy: „Niemożliwe, to przecież mój wujek”.

Zjawisko to rozpoznała już w latach ’30 poprzedniego wieku Anna Freud, nazywając je mechanizmem obronnym. Ale nie o samą psychologię tu chodzi, a raczej o obronę pewnej wizji rzeczywistości, która łączy naukowy dogmatyzm z emocjonalną wręcz potrzebą utrzymywania utopijnego wyobrażenia in illo tempore, jakby jego zmiana miała wybudzić nas z pięknego snu i oddać na tortury rzeczywistości.

Jednak rzeczywistość ma to do siebie, że prędzej czy później upomina się o swoje prawa, czyni nas ludźmi dojrzałymi, którzy wyzbywają się złudzeń i zaczynają rozumieć, że konfrontacja z demonami jest konieczna zarówno dla wzmocnienia osobistego charakteru, jak i kondycji całego społeczeństwa.

To doskonale rozumieją naukowcy, którzy grzebanie w tematach niejasnych czy kontrowersyjnych postrzegają jako proces otwierający nowe perspektywy, na czym korzystają nie tylko oni sami, ale całe ich otoczenie. Śmiałe hipotezy wzbogacają bowiem debatę społeczną i sugerują nowe czy też alternatywne kierunki badań, które wcześniej były mgliste lub ledwo zarysowane.

Dla naukowców rodzi się w ten sposób nowy obszar dociekań, co przekłada się na ewolucję związanych z nim dyscyplin, a wszyscy inni – nauczyciele, młodzież szkolna, studenci, popularyzatorzy nauki, badacze-amatorzy – mają okazję, aby poszerzyć swoje rozumienie zagadnień wcześniej praktycznie nieznanych.

I z tego właśnie powodu zrozumienie funkcji niewolnictwa i handlu niewolnikami we wczesnym średniowieczu na obszarze Słowiańszczyzny, oraz konsekwentne osadzenie obydwóch, powiązanych ze sobą zjawisk, w realiach społeczno-gospodarczych Europy IX-XI w. n.e., pozostaje absolutnie kluczowe, jeśli chcemy wypełnić istniejące luki naszej wiedzy i poszerzyć wiedzę na temat odległej przeszłości, której efekty odczuwamy wszakże po dziś dzień.

Z pewnością nie jest to jednak temat nowy, gdyż polska historiografia notuje go przynajmniej od końca XIX w. Ale jego rewitalizacja w obecnej formie jest wynikiem połączenia w całość przez kilku znakomitych badaczy wszystkich okruchów, które były do tej pory postrzegane jako zupełnie ze sobą niepołączone, a więc dążenia do syntezy w oparciu o metodologię pozbawioną martyrologiczno-romantycznego nalotu, wykorzystującą „układ otwarty” w przeciwieństwie do bezładu będącego następstwem nieprzyjmowania do wiadomości wybranych faktów i tworzenia ze swoich ulubionych wątków chwiejnych, apriorycznych konstrukcji będących w większości odzwierciedleniem poglądów i wierzeń samych badaczy.

Słowianin czyli niewolnik

Temat słowiańskiego niewolnictwa jako jeden z pierwszych podjął Lubor Niederle, wybitny czeski archeolog i etnolog, w swoim monumentalnym dziele, Slovanskè starožitnosti.

Przy okazji badania etymologii słowa „niewolnik” w językach germańskich i romańskich (niemiecki: sklave, holenderski: slaef, francuski: esclave, hiszpański: esclavo, portugalski: escravo, włoski: schiavo), badacz wysunął hipotezę, iż „używane przez nas słowo Słowianin (ang. Slav) nie wywodzi się, jak sądzą niektórzy, od słowa niewolnik, ale odwrotnie”.

Niederle nie powiązał jednak swoich wniosków – które są dziś, nawiasem mówiąc, przez wielu językoznawców uznawane za całkowicie słuszne – z samym procederem handlu niewolnikami, który we wczesnym średniowieczu kwitł na całym obszarze Europy i daleko poza nią, ale przede wszystkim na Bliskim Wschodzie, gdzie przynajmniej od połowy VII w. n.e. tereny zasiedlone przez ludy słowiańskie były kojarzone przede wszystkim z silnymi rzezańcami i pięknymi kobietami o długich blond włosach, tak więc arabscy kronikarze nazywali je ard al-Saqaliba, co przetłumaczyć można jako „ziemia Słowian” lub „ziemia niewolników”.

Słowo Saqaliba, mogące również występować w arabskim wspólnie z rodzajnikiem określonym jako as-Saqaliba, ma przy tym pochodzenie grecko-bizantyńskie wg naszego wybitnego orientalisty, prof. Tadeusza Lewickiego, który twierdzi, że jest to regularna liczba mnoga od wyrazu Saqlab, Siqlab lub Saqlabi, co stanowi wierny odpowiednik greckiego terminu Sklavoi używanego przez kronikarzy bizantyńskich na określenie Słowian od mniej więcej VI w. n.e.

Właśnie jako ard al-Saqaliba określa tereny zamieszkane przez Słowian pochodzący z Nisibisu (dzisiejszy Nusaybin w południowo-wschodniej Turcji) arabski geograf i podróżnik Muḥammad Abū’l-Qāsim Ibn Ḥawqal w swojej Ṣūrat al-’Arḍ, pisząc:

Jeśli zaś chodzi o to, co się eksportuje z Maghrebu do Maszriku, są piękne niewolnice, które stają się konkubinami Banu Abbas i innych wielkich ludzi; wielu sułtanów urodziło się z tych kobiet. Innymi towarami eksportowymi są młodzi i piękni niewolnicy europejscy, a także niewolnicy z Sudanu oraz z krajów słowiańskich, którzy przybywają z Andaluzji.

Ilustracja 1: „Picking The Favourite” / Giulio Rosati, 1880

Gwoli wyjaśnienia, Banu Abbas, o którym wspomina Ibn Ḥawqal, było arabskim plemieniem, które stało na czele kalifatu abbasydzkiego znanego również jako kalifat Bagdadu, który upadł ostatecznie w lutym 1258 na skutek najazdu mongolskiego pod wodzą Hulagu-chana, gdy ten dokonał egzekucji głowy dynastii, Al-Mustasima, po zdobyciu stolicy kalifatu.

Andaluzja (arab. al-Andalus) pojawia się zaś w kronice z tego powodu, iż to właśnie tam w IX-XI w. n.e. w jej centrum, Kordobie, znajdował się jeden z największych targów niewolników w Europie kontrolowany przez dynastię Umajjadów rządzącą w okresie 929-1031 n.e. Kalifatem Kordoby utworzonym na terenie wcześniejszego Emiratu Kordoby, który wykrystalizował się z kolei pomiędzy 718-720 r. n.e. na obszarze dawnego królestwa Wizygotów (południowa Hiszpania) podbitym po kilkuletniej wojnie przez armie marokańskich Berberów (wł. Amazighów) dowodzone przez nieliczną grupę umajjadzkich wodzów.

Wg żyjącego na przełomie XVI-XVII w. historyka arabskiego, Abu-l-‚Abbasa Ahmada ibn Mohammeda al-Maqqariego, który około 1617-1620 r. n.e. napisał swoje opus magnum Nafḥ aṭ-ṭīb (Oddech perfum), dzieło składające się z dwóch części: historii Andaluzji będącej kompilacją nieco starszych kronik arabskich oraz biografii Ibn al-Khatiba, wybitnego polihistora żyjącego w XIV w. n.e., słowiańscy niewolnicy zaczęli się mnożyć na terenie Kalifatu Kordoby w trakcie rządów emira/kalifa Abd ar-Rahmana III, który budował przy ich pomocy swoją gwardię przyboczną potrzebną mu do obrony przed częstymi rewoltami Amazighów z Maghrebu.

Co ciekawe, Sharia, czyli zwyczajowe prawo muzułmańskie, zabraniało w tym czasie posiadania broni wszystkim niewiernym żyjącym pod rządami muzułmańskimi, jednak reguła ta nie obowiązywała przybyszów z zewnątrz, do których należeli Saqaliba, ich militaryzacja była więc nienaganna religijnie.

Nieustający apetyt na niewolników w średniowiecznym świecie arabskim wymaga tak naprawdę osobnego opracowania, jednak posiłkując się krótkim tekstem prof. Jankowiaka należy generalnie wyjaśnić, że miał on swoje źródło w niskiej reprodukcji niewolniczej populacji, będącej wynikiem przykazań Koranu, który sankcjonując proceder uważa jednocześnie za jeden z najcnotliwszych czynów zwrócenie niewolnikowi wolności, co było rzeczywiście praktykowane, jak potwierdza to wiele niezależnych od siebie źródeł. Innym powodem, rozumując logicznie, był pewnie spory odsetek rzezańców wśród niewolnych mężczyzn.

Ilustracja 2: Terytorium Kalifatu Kordoby około 1000 r. n.e.

Liczba zniewolonych Słowian była przy tym imponująca, gdyż jak twierdzi Al-Maqqari, pod koniec rządów Abd ar-Rahmana III w samej tylko Kordobie w jego służbie pozostawało ich 13,750, a kalif musiał pokładać w nich wyjątkowo duże zaufanie, ponieważ w 939 r. mianował jednego z nich – mężczyznę o imieniu Naja – generałem swojej armii, wcześniej najprawdopodobniej go wyzwalając.

Faktycznie, słowiańscy niewolnicy – czy tak naprawdę, niewolnicy z całego obszaru Europy Wschodniej – zapracowali sobie na poczesne miejsce w wielu arabskich kronikach, szczególne uznanie zdobywając wśród kronikarzy fatymidzkich, którzy nie omieszkali zauważyć, że Ziyadat Allah z dynasti Aghlabidów, ostatni gubernator Ifrikijji, terytorium utworzonego na terenie wcześniejszej rzymskiej prowincji Africa Proconsularis, zabrał ze sobą tysiąc z nich uciekając przed wojskami al-Mahdi bi’llaha w 909 r. n.e., przez co należy rozumieć, że był to towar niezwykle wartościowy i nie mógł się dostać w ręce wroga.

Podobnie jak u sunnickich Umajjadów, także pod władzą szyickich Fatymidów najsilniejsi Saqaliba przechodzili szkolenie wojskowe i formowali elitarne odziały przyboczne, które były używane w często wybuchających wojnach plemiennych i religijnych, jak w przypadku krwawego powstania Khariji (skrajnej sekty sunnickiej, której członkowie uważali każdego muzułmanina popełniającego poważny grzech za niewiernego – arab. kafir) pod wodzą Abu Yazida, które doprowadziło do utraty przez Fatymidów kontroli nad Maghrebem około 943-944 r. n.e.

Precyzując, należy dodać, iż preferowani przez arabskich sułtanów, emirów i kalifów byli niewolnicy młodzi, nastoletni, nadający się do wojaczki, ciężkiej pracy, a także pałacowych rozrywek.

Tych ostatnich kastrowano jeszcze na obszarze Europy w wyspecjalizowanych centrach prowadzonych najczęściej przez Żydów – wiemy, że istniały one m.in. w Verden i w Wenecji – pośredniczących w sprzedaży niewolników na całej półkuli północnej od Persji na wschodzie po Maroko na zachodzie. Powód takiego obrotu sprawy był zaś ponownie religijny, gdyż Islam surowo zabrania kastracji, jednak nie zabrania posiadania rzezańców jako niewolników.

A że żydowskie sieci handlowe sięgały w tym czasie Chin i Indii (i pewnie sięgałyby Ameryki, gdyby odkryto ją 500 lat wcześniej), niewolnicy zostali do nich włączeni, gdy tylko stali się atrakcyjnym przedmiotem obrotu towarowego, który na sile przybrał szczególnie po podbiciu Andaluzji przez Umajjadów.

Do tego czasu droga z Europy Wschodniej – która w drugiej połowie X w. była faktycznie ostatnim terytorium pogańskim na Starym Kontynencie – do Kalifatu Kordoby przebiegała zaś już niemal w całości przez terytoria chrześcijańskie, a więc handel niewolnikami mógł się kręcić bez większego ryzyka, szczególnie, że wszyscy wczesnośredniowieczni królowie, książęta i margrabiowie brali w nim mniejszy lub większy udział z powodu podatków, które na niego nakładano.

Innym popularnym szlakiem był tzw. szlak wołżański, kontrolowany przez ruskich Wikingów i Bułgarów nadwołżańskich, którym transportowano niewolników z północy Europy do Persji kontrolowanej do 999 r. przez potężną dynastię Samanidów, co nie było bez znaczenia dla Piastów i innych słowiańskich rodów możnowładczych, gdyż to stamtąd właśnie napłynęło 80% srebrnych dirhemów, które w X w. trafiły na teren Europy Środkowo-Wschodniej.

Ilustracja 3: Szlaki handlowe Wikingów we wczesnym średniowieczu

Należy dodać, że populacja niewolnicza Europy stanowiła w tym czasie przynajmniej 10% ogółu społeczeństwa, co angielscy historycy zbadali dokładnie na przykładzie Wysp Brytyjskich, posługując się XI-wieczną Domesday Book, ale do podobnych rachunków jesteśmy też w stanie dojść analizując immunitety i nadania książęce dla biskupstw i opactw w Wielkopolsce XII-XIII w., które oddawały w ręce duchowieństwa katolickiego znaczną ilość przypisańców (łac. ascriptici), wśród których spory procent stanowiła ludność niewolna, sprowadzona na ziemie polskie w wyniku wojen z sąsiadami bądź łapanek – pierwsze zresztą zawsze łączyło się z drugim.

A że ludność Wielkopolski około 1000 r., czyli w okresie panowania Bolesława Chrobrego, wynosiła wg obliczeń naszych historyków ekonomii i archeologów 300 tys. ludzi, należy założyć że w kolebce Piastów znajdowało się w tym czasie minimum 30 tys. niewolników, co jest ogromną liczbą, która z pewnością przewyższała zapotrzebowanie na przymusową pracę na roli, w budownictwie, w górnictwie i w rzemiośle, ale stanowiła źródło stałych, wysokich dochodów, a także wiana, prezentów ślubnych i danin składanych przez włodyków, książąt i koronowanych monarchów swoim sprzymierzeńcom i krewnym, co zostało poświadczone np. w przypadku Kazimierza Odnowiciela, który wg staroruskiej Powieści minionych lat dał w 1043 r. za swoją żonę, siostrę Jarosława Mądrego, 800 brańców uprowadzonych przez Bolesława Chrobrego podczas inwazji na Kijów.

Nie ma się więc absolutnie czemu dziwić, że niewolnicy byli także sprzedawani żydowskim, arabskim, tureckim, greckim, czeskim, skandynawskim i weneckim handlarzom żywym towarem, którzy płacili za niego czystym srebrem (tzw. grzywnami) lub srebrnymi monetami, wśród których gros stanowiły wspomniane już arabskie dirhemy, co oznacza iż słowiańscy niewolnicy byli towarem znacznie bardziej cenionym od futer, innego ważnego towaru eksportowego z terenów Europy Wschodniej.

Obrazu tego dopełniają arabskie źródła, podkreślające na każdym kroku wartość i wierność Saqaliba, co było z pewnością wynikiem profesjonalnej islamizacji, jaką ci przechodzili bardzo szybko po trafieniu w arabskie ręce. Wykorzenieni z rodzimej kultury, pozbawieni rodziny, wyrwani z lokalnej społeczności, Saqaliba stawali się bardzo szybko oddanymi sługami swoich właścicieli, całkowicie od nich zależnymi, przez co zdobywali jednak z czasem ich wysokie zaufanie, na które paradoksalnie ciężko musieli pracować arabscy urzędnicy, naukowcy i szejkowie, będący w oczach wielu muzułmańskich władców potencjalnym źródłem spisku.

Także ze strony Słowian dochodziło jednak do zbrojnych buntów, które czasem kończyły się bardzo krwawo. Nie był to jednak nigdy powód, dla którego arabscy dygnitarze chcieliby się zrzec wielowiekowej tradycji niewolnictwa. Ta była kontynuowana długo po tym, jak została zabroniona w Europie przez Kościół Katolicki. W praktyce, jest kontynuowana po dziś dzień, gdyż sankcjonuje ją sam Koran.

Bogactwo słowiańskich władców

Polska historiografia doskonale zna opowieści Galla Anonima o legendarnym bogactwie Mieszka I i Bolesława Chrobrego, którzy mieli opływać w złoto, srebro, broń, konie, jedwab i purpury, czego nie kwestionuje w zasadzie żaden polski historyk, a potwierdzają znaleziska archeologiczne z terenu Wielkopolski. Rzadko jednak ktokolwiek zastanawia się, skąd owo bogactwo się wzięło? Kiedy zostało zakumulowane? Skąd dokładnie przyszło? Jakby były to pytania wręcz nie miejscu.

Nie przeszkadza to jednocześnie wielu historykom w podtrzymywaniu od 70 lat tej samej tezy, że państwo Piastów wyrosło nagle znikąd pod koniec X w. w sercu nieprzebytej puszczy na skutek mądrej i dalekowzrocznej polityki Mieszka I, który pokojowo zjednoczył wszystkich Słowian między Odrą a Wisłą.

Problem w tym, że tej tezy w obliczu nowych odkryć archeologicznych, wejścia do gry antropologii historycznej, a także rewizji tradycyjnej metodologii historycznej przez nowe pokolenie naukowców, którzy po długiej izolacji, charakteryzującej się nacjonalistycznym dogmatyzmem i zachowawczym stylem wnioskowania, otworzyli się wreszcie w ostatnich dwóch dekadach na poglądy swoich europejskich kolegów, i zaczęli adoptować bardziej interdyscyplinarne podejście, dłużej podtrzymywać się nie da.

Nowe hipotezy nie są jednak zupełnie pozbawione wad, a należy do nich mała ilość dowodów pisanych i podatność na szeroką interpretację pewnych znalezisk archeologicznych, z których najważniejszymi są tzw. srebrne skarby (silver hoards) z obszaru Wielkopolski, Kujaw i Pomorza, zawierające kilogramy wspomnianych arabskich dirhemów.

Ilustracja 4: Ważniejsze wczesnośredniowieczne szlaki handlowe w Europie

Pierwszy napływ srebrnych monet na tereny dzisiejszej Polski datuje się na początek IX wieku – choć ilość znalezisk z tego okresu jest bardzo mała i mamy z nimi do czynienia przede wszystkim na Pomorzu – kiedy cała Europa Środkowo-Wschodnia przechodzi gwałtowną ewolucję społeczno-gospodarczo-polityczną związaną z konsolidacją rządów przez miejscowe rody możnowładcze, czego potwierdzonym przykładem jest tzw. państwo wielkomorawskie założone na terenach Moraw pod koniec VIII lub na początku IX wieku przez ród Mojmirowiczów, którego terytorium około 880 r. objęło częściowo tereny dzisiejszych Węgier, Słowacji, Serbii, Czech, a także Łużyce i Zakarpacie dzięki agresywnej ekspansji terytorialnej króla Świętopełka I.

Jako że nie znajdujemy niestety żadnych źródeł pisanych mogących pomóc w zrozumieniu początków państwa wielkomorawskiego, a także jego zasięgu, który pozostaje kwestią wysoce kontrowersyjną wśród polskich i czeskich naukowców, zmuszeni jesteśmy na ostrożną interpretację dowodów pośrednich i poszlak, w tym znalezisk archeologicznych.

Te dają zaś powody do twierdzeń, iż wielkomorawski organizm polityczny mógł sięgać pod koniec IX w. także terenów dzisiejszej Polski południowej: Górnego Śląska i Małopolski, które zostałyby w tym wypadku wcielone do państwa wielkomorawskiego w tym samym czasie, w którym na ziemiach tych rozwijał się obrządek słowiański, na obecność którego znajdujemy wiele mocnych dowodów archeologicznych, które zostały skompilowane i zinterpretowane przede wszystkim przez prof. Edmunda Małachowicza, a także prof. Antoniego Mironowicza i prof. Piotra Boronia.

Za taką hipotezą opowiada się również prof. Krzysztof Wachowski, który początkowo był jej przeciwnikiem, opierając ją na serii znalezisk archeologicznych, niezbyt niestety przekonujących. Popiera ją również prof. Pavel Kouřil, który jednak znacznie bardziej przekonujących argumentów dostarcza dopiero na sprawowanie rządów nad Śląskiem przez dynastię Przemyślidów w drugiej połowie X w.

Ilustracja 5: Kajdany niewolnicze z okresu państwa wielkomorawskiego

Czeski badacz uważa iż, dowodów na śląską ekspansję Przemyślidów w tym okresie można się doszukiwać w przywileju nadanym przez cesarza Henryka IV (1056-1106) biskupowi Jaromirowi Gebhartowi (1067-1090), a datowanemu przez historyków na 1086 r. Dokument ten wymienia granice praskiego biskupstwa pochodzące z czasów Adalberta z Pragi (983-997) i umieszcza w nich Śląsk i Kraków, a także terytoria do brzegów rzek Bug i Styr.

Innym dowodem wg archeologa jest znana relacja Ibrāhīma ibn Jakūba, pochodzącego z Tortosy Żyda sefardyjskiego, który trudnił się najprawdopodobniej handlem niewolnikami i innymi popularnymi towarami z Europy Wschodniej, co jednak zakwestionowali prof. Gerard Labuda i prof. Tadeusz Kowalski, widząc w nim wykształconego dyplomatę, który w misję zagraniczną został wysłany przez kalifa Kordoby, al-Hakama II. Pogląd ten pozostał jednak odosobniony, gdyż nie znalazł twardego potwierdzenia w źródłach, choć można teoretyzować, że człowiek ów był jednym i drugim, co postuluje część polskich historyków.

Z racji zawodowych Ibrāhīm ibn Jakūb podróżował po krajach słowiańskich i germańskich w latach 965-966, docierając z Andaluzji do Pragi, Krakowa i Wielkopolski, z których dostał się przez Wolin i Pomorze Zachodnie na tereny dzisiejszej Danii i Saksonii, odwiedzając nawet dwór Ottona I.

Taka swoboda poruszania się po Europie nie była przy tym niezwykła dla żydowskich kupców z tego okresu, przez kronikarzy arabskich zwanych w kilku źródłach Radanitami. Członkowie tej kasty lub gildii (dokładnego znaczenia nie udało się rozszyfrować po dziś dzień) znali kilka języków, w tym języki słowiańskie, i posiadali szerokie kontakty handlowe, które umożliwiały im podróże do najbardziej odległych zakątków znanego świata i dostęp do egzotycznych, wysoce cenionych towarów takich jak kadzidło i przyprawy.

Ilustracja 6: X-wieczny wał o konstrukcji hakowej z Giecza

Radanici mogli tez odegrać kluczową rolę dla osadnictwa żydowskiego na terenie dzisiejszej Polski, którego początek oficjalnie datuje się na 1096 r., co związane jest z pogromami na terenie dzisiejszych Czech, ale wielu historyków uważa, iż można go spokojnie przesunąć o pół wieku lub nawet 100 lat.

Jeśli zaaprobować tę hipotezę, Ibrāhīm ibn Jakūb byłby jednym z pionierów, którzy dokonali rozpoznania terenu pod żydowskie misje handlowe zakładane w celu koordynacji wymiany towarowej w tej części Europy, za którymi szło regularne osadnictwo.

To właśnie dzięki relacjom ibn Jakūba, zachowanym w późniejszych kronikach arabskich, wiemy – jeśli przyjąć je bezkrytycznie – że Kraków znajdował się w tym czasie pod panowaniem Bolesława I Srogiego, teścia Mieszka I, o którym żydowski podróżnik napisał zresztą kilka ciepłych słów, które składają się na 80% naszego wyobrażenia o pierwszym historycznym władcy terenów dzisiejszej Polski:

A co się tyczy kraju Mieszka, to jest on najrozleglejszy z ich [tzn. słowiańskich] krajów. Obfituje on w żywność, mięso, miód, i rolę orną [lub: rybę]. Pobierane przez niego podatki [lub: opłaty] stanowią odważniki handlowe. Idą one na żołd jego mężów [lub: piechurów].

Co miesiąc przypada każdemu z nich oznaczona ilość z nich. Ma on trzy tysiące pancernych podzielonych na oddziały, a setka ich znaczy tyle co dziesięć secin innych wojowników. Daje on tym mężom odzież, konie, broń i wszystko, czego tylko potrzebują.

A gdy jednemu z nich urodzi się dziecko, każe mu wypłacać żołd od chwili urodzenia [dosł. w godzinie, w której się rodzi], czy będzie płci męskiej czy żeńskiej. A gdy dziecię dorośnie, to jeżeli jest mężczyzną, żeni go i wypłaca za niego dar ślubny ojcu dziewczyny, jeżeli zaś jest kobietą, wydaje ją za mąż i płaci dar ślubny jej ojcu.

A dar ślubny jest u Słowian znaczny, w czym zwyczaj ich jest podobny do zwyczajów Berberów. Jeżeli mężowi urodzą się dwie lub trzy córki, to stają się powodem jego bogactwa, a jeżeli mu się urodzi dwóch chłopców, staje się to powodem jego ubóstwa.

Ilustracja 7: Schemat produkcji menniczej w Samarkandzie w IX-X w.

Dodatkowo, prof. Kouřil utrzymuje, że tzw. regnum ablatum, które pojawia się u Thietmara z Merserburga w Thietmari merseburgiensis episcopi chronicon, będące terenem spornym pomiędzy Mieszkiem I a Bolesławem II, które stało się powodem wojny pomiędzy wielkopolskim władcą, a dowodzonym przez Bolesława sojuszem czesko-lucickim w 990 r., było wcześniej terenem czeskim, co kwestionuje jednak prof. Przemysław Urbańczyk, twierdząc iż był to „teren buforowy” z przyczółkiem w Niemczy, gdzie archeolodzy faktycznie znaleźli przykłady budownictwa sakralnego typowego dla obrządku słowiańskiego. Obydwa twierdzenia można jednak łatwo pogodzić, wskazując iż żadne z obydwóch państw nie miało wtedy stałych granic, co sprawiało, że ziemie często przechodziły z rąk do rąk.

W istocie, pomimo dominujących przekonań w naszej historiografii, z dzisiejszej perspektywy bardzo ciężko uznać, iż państwo Piastów miało jakiś stały kształt, gdyż w trakcie rządów Mieszka zmieniło granice przynajmniej trzy razy i wciąż formowało się w trakcie rządów Bolesława Chrobrego oraz jego następców, aż nie rozpadło się na części w trakcie rozbicia dzielnicowego, co Paweł Jasienica uważał zaledwie za dostosowanie się do normalnej sytuacji, jaka panowała w Europie we wczesnym średniowieczu.

Jaka nie byłaby prawda o „pograniczu czesko-polskim” w drugiej połowie X w., a tej być może nigdy nie poznamy w 100%, faktem jest, że w państwie wielkomorawskim, na gruzach którego swoją potęgę zbudowali Przemyślidzi, handel żywym towarem kwitł na dużą skalę, co potwierdza archeolog Jiří Macháček i wielu innych czeskich naukowców.

Piastowski handel żywym towarem

Do połowy X w. centrum handlu niewolnikami zdążyło się przenieść do kontrolowanej przez Przemyślidów Pragi, którą w swojej podróży z tego właśnie powodu odwiedził – z czym zgadza się wielu historyków – Ibrāhīm ibn Jakūb.

To tam sprzedawano świeżo schwytanych jeńców z obszaru całej Europy Środkowo-Wschodniej i jak można się spodziewać to tam, z powodów silnych koneksji politycznych i handlowych, trafiała część jeńców wojennych zniewolonych przez pierwszych Piastów, którzy mogli być tam transportowani przez ich zaufanych drużynowych, lub przez krążących po całej Europie Wschodniej skandynawsko-ruskich handlarzy-wojowników, którzy sprzedawali swój towar w Pradze kupcom przybyłym z dalekich stron po odbiór towaru.

Ilustracja 8: Samanidzki dirhem wybity około 892-907 r. w al-Shash

Hipoteza ta ma jedną wielką zaletę – zgrabnie łączy się z kilogramami dirhemów i srebrnych grzywn znalezionymi przez archeologów w Wielkopolsce i na Kujawach, które pojawiają się na tych terenach masowo wraz z początkiem X w. i stopniowo zanikają wraz z jego końcem, co jest zgodnie łączone przez polskich naukowców z ekspansją gospodarczo-polityczną dynastii Piastów, która niepodzielnie rządziła wtedy na tym terytorium i symultanicznym wzrostem Imperium Samanidów.

Oczywiście, arabskie dirhemy nie muszą automatycznie oznaczać masowego spieniężania żywego towaru, ale taki właśnie obraz wyłania się z systematycznej analizy sytuacji gospodarczej w naszej części Europy, która charakteryzowała się gwałtownym obrastaniem w bogactwo warstwy możnowładczej i tworzeniem przez nią zrębów państwowości na drodze wojen, rozbojów i handlu.

W istocie, na działania militarne w tym okresie należy patrzeć jak na kluczową gałąź gospodarki, gdyż były one najszybszym możliwym sposobem na pomnożenie stanu posiadania. Szybka wojna podjazdowa na Pomorzu, Śląsku, Morawach czy terytorium Wieletów, dawała Piastom możliwość uprowadzenia tysięcy niewolników, zrabowania koni, bydła, broni i cennego dobytku ruchomego, który był potem dzielony pomiędzy wodza i jego wojów, wymieniany na inne towary, oddawany jako danina cesarzowi lub też sprzedawany z zyskiem.

Na taki stan rzeczy mamy mocne dowody w postaci opisów wypraw Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego przez Galla Anonima, w których na pierwszy plan wysuwają się okrucieństwo i zachłanność, ale potwierdzony on zostaje dodatkowo przez nazwy miejscowości o wyraźnie etnicznym rodowodzie takie jak: Węgry, Pomorzany, Pieczyngi, Czechy, których gros znajdował się w X-XII w. w okolicach Gniezna, a które jedna z nielicznych w naszym kraju badaczek tematu, Halina Modrzewska, uznała za osady jenieckie.

Ilustracja 9: Mapa osad jenieckich i służebnych wokół Gniezna w X-XI w.

Z tego powodu wiemy, że Piastowie po powrocie ze swoich wypraw wojennych osadzali część jeńców w specjalnych osadach, gdzie jak można się domyślać, pozostawali pod strażą i byli wcielani do różnych prac fizycznych, które zaspokajały potrzeby drużyny, a potem dworu. Jeńcy o najatrakcyjniejszych przymiotach byli jednak z pewnością szybko selekcjonowani i transportowani na targi niewolników, które musiały z pewnością istnieć także w Wielkopolsce, która już w X w. posiadała wiele osad targowych, szczególnie w jej zachodniej części i stawała się ważnym punktem przelotowym na zachód Europy.

Z drugiej strony, ekspansja militarna, dla której znajdujemy przekonujące dowody archeologiczne w formie spalonych do cna osad w tej samej części Wielkopolski, na miejscu których powstawały grody konstruowane przy użyciu tzw. techniki hakowej, dawała coraz większą kontrolę nad terytorium otaczającym trójkąt Gniezno-Poznań-Giecz i prowadziła krok po kroku do stworzenia ważnego centrum politycznego aspirującego do bycia królestwem i częścią chrześcijańskiej Europy, która już wcześniej z pewnością wyciągała ręce w stronę północno-zachodnich Słowian z zachodu lub z południa, skąd Piastowie ostatecznie przyjęli zresztą chrzest.

Sam fakt koneksji Piastów z dynastią Przemyślidów nie ulega oczywiście żadnej wątpliwości, a prof. Urbańczyk idzie nawet tak daleko, iż przyjmuje, że to właśnie Przemyślidzi dali początek wielkopolskiej dynastii, co jest poglądem wysoce kontrowersyjnym na polskim podwórku historycznym i bez pewniejszych dowodów archeologiczno-historycznych pozostaje jak na razie tylko i wyłącznie fascynującą hipotezą.

Zostawiając na boku dywagacje na temat pokrewieństwa obydwóch dynastii chciałbym bardziej zwrócić uwagę na kilka znanych faktów historycznych, które analizowane osobno nie prowadzą wprawdzie do żadnych nowych wniosków, ale ujęte razem w ramach teorii wiążącej handel niewolnikami z dynamicznym rozwojem państwa Piastów, wydają się co najmniej interesujące.

Przemyślidzi, wzorem Mojmirowiczów, swoją potęgę opierali na wojnie i handlu. I choć na terytorium dzisiejszych Czech archeolodzy odnaleźli bardzo mało srebrnych skarbów, badacze tłumaczą to małym zbytem na srebro wśród miejscowych możnowładców – jak wiadomo, co kraj to obyczaj – którzy swoje dobra woleli wymieniać na drogie tkaniny.

Ilustracja 10: Mapa srebrnych skarbów z obszaru Europy Wschodniej i Pólnocnej, datowanych na IX-X w.

Arabskie dirhemy zostały jednak znalezione w dużych ilościach na Śląsku, w Wielkopolsce, na Pomorzu, na Gotlandii, a także w południowej Skandynawii, co każe poszukiwać wspólnego dla tych terytoriów systemu wymiany towarowej.

To nie oznacza oczywiście wyłącznie jednego szlaku handlowego, gdyż tych z pewnością było kilka. Wśród nich kardynalnym byłby zaś pewnie prastary szlak bursztynowy, który prowadził na terytorium dzisiejszej Polski przez Gdańsk, Biskupin, Poznań, Gniezno i Kalisz aż do Wrocławia i Opola, skąd kupcy udawali się następnie Bramą Morawską na południe Europy.

Jednak transport niewolników na Pomorze Wschodnie w IX-X w. raczej nie miał miejsca, gdyż początki osadnictwa słowiańskiego w okolicach Gdańska to dopiero 1060 r., więc za czasów Mieszka I nie było tam jeszcze potrzebnej do handlu infrastruktury, bo nie zapewniało jej na pewno grodzisko w Sopocie. Poza tym, dirhemy arabskie na Pomorzu Wschodnim są odkrywane bardzo sporadycznie, a to co dotychczas zostało wykopane przez archeologów nie sugeruje żadnej masy krytycznej.

Pozostają więc zasadniczo trzy kierunki: wielkopolsko-śląsko-morawski odcinek szlaku bursztynowego z Opolem jako kluczową osadą, gdzie około 985 r. Piastowie wybudowali obwałowany gród, którego rolą obok strzeżenia granicy z Czechami było z pewnością ściąganie podatków z przygranicznego handlu; Stara Droga Praska prowadząca z Budziszyna, kontrolowana pod koniec X w. przez serbołużyckie plemię Milczan, które jednak 932 r. zostało podbite przez Henryka I Ptasznika i zostało wkrótce zdominowane przez Sasów, co dało początek walkom kontynuowanym jeszcze przez Bolesława Chrobrego; oraz ujście Odry, gdzie wojska Piastów dwukrotnie pobili Wieleci z pomocą Sasów około 963-965 r. (datowanie jest niepewne), zabijając nieznanego z imienia brata Mieszka, co zaczyna przy okazji okres dowodów pisanych w polskiej historiografii, gdyż bitwy ze skazanym na banicję przez Ottona I margrabią Wichmanem zostały odnotowane przez saskich kronikarzy, a ich twórczość jest powszechnie uznawana za wiarygodną.

Ze względu na gęsto występujące srebrne skarby na Pomorzu Zachodnim, ostatni kierunek wydaje mi się jednak najbardziej prawdopodobny dla piastowskiego handlu, co staje się dość jasne, jeśli przyjrzeć się dokładnie kontekstowi społeczno-gospodarczemu Pomorza Zachodniego we wczesnym średniowieczu, które było w tym czasie strefą wielu nacisków politycznych, z którymi Piastowie walczyli aż do XII w., ale drogę do panowania zaczęli sobie torować w 972 r., kiedy rozbili wojska saskie pod Cedynią.

Ilustracja 11:

Zanim doszło jednak do słynnej batalii, na obszarze tym krzyżowały się wpływy wielu innych kultur: duńskiej, saskiej, fryzyjskiej, wieleckiej, pomorskiej, bałtyckiej, skandynawskiej (swewskiej) i bizantyńskiej. Był to więc teren wieloetniczny i niezwykle atrakcyjny dla osadnictwa czy handlu, który kwitł w najlepsze w legendarnym emporium Jómsborg, znajdującym się na Wyspach Wolin i Uznam, znanym również jako Jumne, co Alexandra Petrulevich wyprowadza od staronordydzkiego słowa jómi oznaczającego zatokę lub lagunę.

Przypuszcza się, iż o tej właśnie osadzie pisał w swoich wspomnieniach z podróży do krajów słowiańskich znany nam już Ibrāhīm ibn Jakūb:

Posiadają oni [Wolinianie] potężne miasto nad oceanem mające dwanaście bram. Ma ono przystań do której używają przepołowionych pni. Wojują oni z Mieszkiem, a ich siła bojowa jest wielka. Nie mają króla i nie dają się prowadzić jednemu władcy, a sprawującymi władzę wśród nich są ich starsi (…)

Podobnie chwalił osadę Adam z Bremy w swojej kronice Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum, w której nosi ona nazwę Jumneta:

Przy jej ujściu [Odry] stoi poważne miasto Jumneta, ośrodek wielce odwiedzany przez barbarzyńców i greków mieszkających naokoło. Jest to istotnie największe z miast, jakie są w Europie. Mieszkają w nim Słowianie i inne narodowości, Grecy i barbarzyńcy. Miasto to, bogate wszystkimi towarami północy, posiada wszelkie możliwe przyjemności i rzadkości. Jest tam garnek Wulkana, który mieszkańcy greckim ogniem nazywają.

Ilustracja 12: Chronologiczny rozkład srebrnych skarbów na terenie Pomorza (a.) i Wielkopolski (b.)

I nawet, jeśli lokalizacja Jómsborga pozostaje wciąż niepewna dla sceptyków, przeważa pogląd, że emporium to faktycznie mieściło się u ujścia Odry. Wśród popierających tę tezę jest prof. Władysław Duczko, specjalista od wczesnośredniowiecznej kultury skandynawskiej, który pisze że osada z całą pewnością została założona przez Słowian na początku IX w. i nawet jeśli z początku koncentrowała się głównie na rybołówstwie, myślistwie, zbieractwie i rolnictwie, po kilkudziesięciu latach stała się ważnym ośrodkiem handlowym, który został rozszerzony na wyspę Uznam i Kamień Pomorski.

Mielibyśmy więc do czynienia z prawdziwą wczesnośredniowieczną aglomeracją połączoną kanałami, przystaniami i mostami, która broniła strategicznego dla żeglugi śródlądowej ujścia Odry i rozwijała się wykorzystując to położenie. To musiało zostać dostrzeżone przez Wikingów z południowej Szwecji, którzy przynajmniej od VI w. n.e. stale patrolowali wybrzeże południowego Bałtyku, zakładali osady handlowe i narzucali daniny lokalnym ludom, które nie były w stanie obronić się przed ich siłą militarną.

Ich pojawienie się na Wolinie prof. Duczko datuje jednak dopiero na połowę X w., co nie oznacza, że nie było ich tam wcześniej, ale że dopiero wtedy opłaciło im się budować tam domostwa, składy, kuźnie i liczne warsztaty, w których wyrabiano odzież, ozdoby, broń, oprzyrządowanie szkutnicze i amulety magiczno-religijne takie jak słynne młoty Thora, które stawały się ważnymi towarami handlowymi.

Ilustracja 13: Drewniana oprawka ornamentowana, wykonana przez Wikingów z wczesnośredniowiecznego Wolina

O tym zaś, że we wczesnym średniowieczu handlowano na Pomorzu chętnie i często, świadczą choćby relacje saskich kronikarzy, podkreślające że w Kołobrzegu targ odbywał się w tym czasie dwa razy w tygodniu, co najprawdopodobniej oznacza, iż w Jómsborgu handelek kręcił się pewnie 4 razy w tygodniu albo i 24 godziny na dobę

Nieprzypadkowo więc w pomorskim emporium zaczynają się w tym okresie pokazywać liczne arabskie dirhemy, które są niewątpliwym dowodem na handel ze światem arabskim, zapośredniczonym bez żadnych wątpliwości przez Wikingów, którzy kontakt z nim mieli już dwa wieki wcześniej. Ci byli zaś wyspecjalizowani w obrocie pięcioma kluczowymi towarami: futrami, woskiem, solą, osełkami kamiennymi i niewolnikami – łapali ich zazwyczaj sami – które były transportowane na południe drogą morską lub lądową.

Żywy towar – jak można przypuszczać – ze względu na brak przejezdnych dróg, był do Jómsborga spławiany w dół Odry promami lub łodziami płaskodennymi z obszarów Wielkopolski, Śląska i Czech – szkutnictwo słowiańskie nie ustępowało w niczym skandynawskiemu i posiadamy nawet dowody archeologiczne na wzajemne wpływy odkryte w wielu miejscach na Pomorzu Zachodnim i w Danii – gdzie byli sprzedawani saskim, duńskim, arabskim, bizantyńskim, ruskim (swewskim) lub żydowskim kupcom za srebro, złoto, broń i drogie tkaniny. Dobra te były następnie transportowane w górę rzeki przy pomocy łodzi żaglowych, wiosłowych, holowanych z brzegu przy pomocy lin, albo też drogą lądową, lewym lub prawym brzegiem Odry.

Co znaczące, złoty wiek pomorskiego emporium silnie koresponduje z obrastaniem w siłę Piastów, napływem Wikingów, oraz zmaganiami wojennymi wielkopolskich władców z Wieletami, Sasami i Pomorzanami w połowie X w., które mogły być oczywiście systematyczną akcją odwetową wymierzoną w wojowniczych sąsiadów, ale musiały mieć też jakieś uzasadnienie gospodarcze, skoro Mieszko I już około 960 r. był zaangażowany w wojnę z Wolinianami, których podporządkować sobie zdołał jednak na bardzo krótko około 975-980 r., co potwierdzać może przebudowa grodu na Wolinie, a później w Kamieniu Pomorskim i Kołobrzegu, który był kolejnym ważnym centrum aktywności gospodarczo-handlowej.

Rozwiązania tej zagadki upatrywałbym w chęci zabezpieczenia sobie strategicznego szlaku handlowego z Wielkopolski nad Bałtyk, u brzegów którego panowali wówczas niepodzielnie Wolinianie wspierani przez Wikingów z piratami szalejącymi od rozlewu Odry po wybrzeże Danii, z czym zgadza się również prof. Urbańczyk.

A jako że z boku na dobra spławiane przez Piastów ciągle dybali Wieleci podjudzani przez saskich margrabiów, widzących w rosnącym w potęgę państwie słowiańskim zagrożenie dla swoich wpływów, Wielkopolski książę zdecydował się na otworzenie sobie permanentnej drogi nad morze, zabezpieczenie flanek i narzucenie północy związku trybutarnego, od czego zależał jego status i sukces polityczny, ale który był też z pewnością bardzo dochodowy, gdyż do ewentualnych danin dochodziły jeszcze cła, podatki targowe oraz szybki i pewny dostęp do saskich i skandynawskich mieczy.

Ilustracja 14: Słowiańska szkuta towarowa z X w., znaleziona na Rugii w 1967

Kontynuację tej strategii widziałbym także w późniejszym przymierzu z Przemyślidami i władcami swewskimi (południowo szwedzkimi). Obydwa były wymierzone w Duńczyków, Wieletów i Pomorzan, którzy kontrolowali wybrzeże Bałtyku, a więc zbijali kokosy na handlu dalekomorskim, z którego przychody po objęciu nad nim kontroli znacznie powiększyły piastowski skarbiec.

Częścią tej samej strategii stał się pewnie również chrzest, będący dla Mieszka I zabiegiem gwarantującym legitymizację jego rządów, nieodwołalną erozję systemu wiecowego, dziedziczność władzy przez jego synów, a także uznanie swojego państwa przez cesarza Ottona I odbudowującego w tym samym czasie ideę świętego cesarstwa rzymskiego.

Konrad Szlendak

Bibliografia:

1.) Adamczyk Dariusz, Czy bez Mahometa nie byłoby Mieszka I: arabski system handlowy a ekonomia polityczna społeczeństw Europy Środkowo-Wschodniej w X wieku, „Historia Slavorum Occidentis”, nr 1(8), 2015.
2.) Adamczyk Dariusz, Od dirhemów do fenigów. Reorientacja bałtyckiego systemu handlowego na przełomie X i XI wieku, „Średniowiecze Polskie i Powszechne”, nr 4, 2007.
3.) Anonim tzw. Gall, Kronika Polska, /tłum./ Roman Grodecki, Marian Plezia, Ossolineum, Wrocław 2003.
4.) Arnold Stanisław, Z dziejów średniowiecza, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1968.
5.) Ben-Naeh Yaron, Blond, tall with honey-colored eyes: Jewish ownership of slaves in the Ottoman Empire, „Jewish History”, Volume 20, No 3/4, 2006.
6.) Biniaś-Szopek Magdalena, Bolesław IV Kędzierzawy, książę Mazowsza i princeps, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2009.
7.) Boroń Piotr, Na przedpolu Bramy Morawskiej – obecność wpływów południowych na Górnym Śląsku i zachodnich krańcach Małopolski we wczesnym średniowieczu, „Historia Slavorum Occidentis”, nr 2/3, 2012.
8.) Darby Henry Clifford, Domesday England, Cambridge University Press, London-New York-Melbourne 1977.
9.) Duczko Władysław, Moce Wikingów, T. I: Światy i zaświaty wczesnośredniowiecznych Skandynawów, Instytut Wydawniczy Erica, Warszawa 2016.
10.) Duczko Władysław, Viking Rus: Studies on the Presence of Scandinavians in Eastern Europe, „The Northern World: North Europe and The Baltic c. 400-1700 AD Peoples, Economies and Cultures”, /ed./ Barbara Crawford, David Kirby, Jon-Vigard Sigurdsson, Ingvild Oye, Richard W. Unger, Przemysław Urbańczyk, Volume 12, Brill, Leiden-Boston 2004.
11.) Duczko Władysław, Viking-Age Wolin (Wollin) in the Norse Context of the Southern Coast of the Baltic Sea, „Scripta Islandica”, Volume 65, Uppsala 2014.
12.) Fletcher Richard, The Barbarian Conversion: From Paganism To Christianity, University of California Press, Berkeley and Los Angeles 1999.
13.) Fontaine Janel M., Slave Trading in the British Isles and the Czech Lands, 7th-11th Centuries, Department of History, Faculty of Arts & Humanities, King’s College London, tekst online.
14.) Fularz Adam, Polska w czasach antycznych: Podręcznik historii Polski antycznej, Merkuriusz Polski, Zielona Góra 2013.
15.) Gaiser Adam, Slaves and Silver across the Strait of Gibraltar, [w:] Spanning The Strait: Studies in Unity in the Western Mediterranean, /ed./ Yuen-Gen Liang, Abigail Balbale, Andrew Devereux, Camilo Gómez-Rivas, Brill, Boston 2013.
16.) Hildebrandt-Radke Iwona, Makohonienko Mirosław, Krajobraz kulturowy Wielkopolski w pradziejach i czasach historycznych – wprowadzenie, „Landform Analysis”, Volume 16: 17-19, 2011.
17.) Historia Polski w liczbach, /red./ Franciszek Kubiczek, Andrzej Jezierski, Juliusz Łukasiewicz, Andrzej Wyczański, Cezary Kuklo, Andrzej Radźko, Cecylia Leszczyńska, Jan Berger, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1994.
18.) Jankowiak Marek, What Does the Slave Trade in the Saqaliba Tell Us about Early Islamic Slavery?, „International Journal of Middle East Studies”, Volume 49, Issue 1, February 2017.
19.) Jankowiak Marek, Dirhams for slaves. Investigating the Slavic slave trade in the tenth century, Medieval Seminar, All Souls, 27.02.2012, tekst online.
20.) Jasienica Paweł, Trzej kronikarze, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1964.
21.) Jiwa Shainool, From Slaves to Supporters The role of the Slavs in the Fatimid Mediterranean Empire in the Fourth AH /Tenth CE century, „Mediaeval Studies”, Volume 77, Pontifical Institute of Mediaeval Studies, 2015.
22.) Kóčka-Krenz Hanna, Figlerowicz Marek, Dynastia i społeczeństwo państwa Piastów w świetle zintegrowanych badań historycznych, antropologicznych i genomicznych – podstawowe założenia i cele projektu realizowanego przez Poznańskie Centrum Archeogenomiki, [w:] Tradycje i nowoczesność, /red./ Hanna Kóčka-Krenz, Marzena Matla, Marcin Danielewski, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2016.
23.) Kościński Bogdan, Paner Henryk, Nowe wyniki datowania grodu gdańskiego – stanowisko 1 (wyk. I-V), [w:] XIV Sesja Pomorzoznawcza, T. II, /red./ H. Paner i M. Fudziński, Gdańsk 2005.
24.) Kouřil Pavel, Procházka Rudolf, Moravian Centres between the Mojmirids and Přemyslids, [w:] Moravian and Silesian Strongholds of the Tenth and Eleventh Centuries in the Context of Central Europe, /ed./ Pavel Kouřil, Rudolf Procházka, The Czech Academy of Sciences, Brno 2018.
25.) Kurnatowska Zofia, Wczesnopiastowskie grody centralne. Podobieństwa i różnice, [w:] Gniezno i Poznań w państwie pierwszych Piastów. Teksty wykładów wygłoszonych na sympozjum naukowym zorganizowanym przez Oddział Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu dnia 8 grudnia 1999 roku, /red./ A. Wójtowicz, Poznań 2000.
26.) Labuda Gerard, Mieszko I, Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków 2009.
27.) Leciejewicz Lech, U źródeł bogactwa i potęgi pomorza zachodniego w średniowieczu, [w:] Pomorze średniowieczne, /red./ Gerard Labuda, Książka i wiedza, Warszawa 1958.
28.) Lewicki Tadeusz, Osadnictwo słowiańskie i niewolnicy słowiańscy w krajach muzułmańskich według średniowiecznych pisarzy arabskich, „Przegląd Historyczny”, nr 43/3-4, 1952.
29.) Łosiński Władysław, Rola kontaktów ze Skandynawią w dziejach gospodarczych Słowian nadbałtyckich, „Przegląd Archeologiczny”, Volume 45, 1997.
30.) Łosiński Władysław, W sprawie rozwoju gospodarki towarowo-pieniężnej na ziemiach polskich we wczesnym średniowieczu w kontekście dziejów obrotu pieniężnego w strefie nadbałtyckiej, „Archeologia Polski”, T. XXXVI, z. 1-2, 1991.
31.) Macháček Jiří, The Slave Trade in Great Moravia: Reality or Fiction?, tekst online.
32.) Małachowicz Edmund, Architektoniczne ślady chrystianizacji Śląska w IX-X w., Nauka, nr 3/2008.
33.) Mironowicz Antoni, Chrzest Polski z różnych perspektyw, „Rocznik Teologiczny”, nr LIX, z. 1/2017.
34.) Mironowicz Antoni, Misja metodiańska na ziemiach polskich do końca XI wieku, „Elpis”, nr 4/6, 2002.
35.) Modrzewska Halina, Osadnictwo jenieckie we wcześniejszym średniowieczu polskim: uwagi o sprawie obcego elementu etnicznego w toponomastyce polskiej, „Kwartalnik Historii Kultury Materialnej”, T. 17, nr 3/1969.
36.) Modzelewski Karol, Barbarzyńska Europa, Iskry, Warszawa 2004.
37.) Niederle Lubor, Slovanskè starožitnosti, Bursík a Kohout, Praha 1913.
38.) Urbańczyk Przemysław, Co się stało w 966 roku?, Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2016.
39.) Urbańczyk Przemysław, Mieszko Pierwszy Tajemniczy, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2012.
40.) Ossowski Waldemar, Przemiany w szkutnictwie rzecznym w Polsce, Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku, Gdańsk 2010.
41.) Petrulevich Alexandra, On the etymology of at Jómi, Jumne and Jómsborg, „Namn och Bygd”, Volume 97, Uppsala 2009.
42.) Pobłocki Kacper, Niewolnictwo po polsku, „Czas Kultury”, nr 3, 2016.
43.) Pranke Piotr, Relacja Ibrahima ibn Jakuba z podróży – nie tylko „do krajów słowiańskich”, tekst online.
44.) Relacja Ibrahima ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich w przekładzie Al-Bekriego (965), wyd. T. Kowalski, MPH, Sn, T. 1, Kraków 1946.
45.) Stanisławski Błażej, Budowa wczesnośredniowiecznego Wolina – próba reinterpretacji, „Materiały Zachodniopomorskie”, Nowa Seria, T. VI/VII, z. 1: Archeologia, 2009-2010.
46.) Szuchta Robert, 1000 lat historii Żydów polskich, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, Warszawa 2015.
47.) Wachowski Krzysztof, Północny zasięg ekspansji Wielkich Moraw w świetle badań archeologicznych, [w:] Śląsk i Czechy a kultura wielkomorawska, /red./ Krzysztof Wachowski, Wrocław 1997.
48.) Wachowski Krzysztof, Problem oddziaływań wielkomorawskich w południowej Polsce w świetle nowych badań, „Przegląd Archeologiczny”, Volume 42, 1994.

Indeks ilustracji:

1.) „Picking The Favourite” (obraz olejny) / Giulio Rosati, 1880
2.) Terytorium kontrolowane przez Kalifat Kordoby około 1000 r. n.e. / gifex.com
3.) Szlaki handlowe Wikingów we wczesnym średniowieczu / opr. British Museum, National Museum of Denmark, Museum für Vor- und Frühgeschichte, Staatliche Museen w Berlinie
4.) Ważniejsze wczesnośredniowieczne szlaki handlowe w Europie / opr. Martin Jan Månsson, 2018
5.) Kajdany niewolnicze z okresu państwa wielkomorawskiego / opr. Jiří Macháček
6.) X-wieczny wał o konstrukcji hakowej z Giecza / zdj. Zofia Kurnatowska
7.) Schemat produkcji menniczej w Samarkandzie na przestrzeni 108 lat / opr. Roman K. Kovalev, 2002
8.) Samanidzki dirhem wybity około 892-907 r. n.e. w al-Shash / prywatna kolekcja
9.) Mapa osad jenieckich i służebnych wokół Gniezna w X-XI w. / opr. Konstanty Hładyłowicz
10.) Mapa srebrnych skarbów wydobytych na obszarze Europy, datowanych na IX-X w. / opr. Marek Jankowiak, 2012
11.) Wczesnośredniowieczne grody piastowskie na tle uczęszczanych szlaków komunikacyjnych / rys. P. Koszałka, 2011
12.) Chronologiczny rozkład srebrnych skarbów na terenie Pomorza (a.) i Wielkopolski (b.) / opr. Władysław Łosiński, 1991
13.) Drewniana oprawka ornamentowana trzema pasmami plecionki pierścieniowo-łańcuchowej, wykonana przez Wikingów z wczesnośredniowiecznego Wolina / rys. M. Jusza, 2007
14.) Słowiańska szkuta towarowa znaleziona na Rugii w 1967 r., datowana na 977 r. / autor nieznany

Wersja PDF z przypisami

 

Pobierz PDF z Academia.edu

4 komentarze

  1. Dzięki za fantastyczny tekst 🙂 btw można z tego stworzyć ciekawy scenariusz do historii alternatywnej. Łatwo sobie wyobrazić świat w którym Arabowie zdobywają Konstantynopol i wkraczają na Bałkany. W takim wypadku ze względu na bardziej intensywne kontakty handlowe i ogólną bliskość Słowiańszczyzna przyjmuje islam, tak jak miało to miejsce w czarnej Afryce czy Azji południowo wschodniej. Wtedy w Polsce ad.2019 Al sebus z bractwa muzułmańskiego blokuje parady równości i protestuje przeciwko chrześcijańskiej Brukseli 😀

    Polubione przez 1 osoba

    1. Poludniowa slowianszczyzna wcale nie byla od tego daleka. Plemiona z terenow dzisiejszej Macedonii i Grecji zaczely sie juz w VII w. osiedlac na terenach Persji, gdzie weszly w staly kontakt z Islamem. Bulgarzy nadwolzanscy, ktorzy w tym czasie kontrolowali tereny na polnoc od Morza Czarnego, przyjeli zas Islam na skutek kontaktow handlowych z Arabami. Byloby ciekawe, gdyby udowodnic, ze Islam rozprzestrzenil sie takze wsrod Wikingow, bo mamy bardzo sporo dowosow materialnych na arabskie wplywy kulturowe.

      Jedna rzecz, o ktorej zapomnialem wspomniec, jest ten slynny wielblad, ktorego Mieszko I podarowal Ottonowi III w prezencie urodzinowym… byc moze Piastowie byli faktycznie bliscy przyjecia Islamu na skutek kontaktow handlowych z Persami i Arabami. Kto wie? 🙂

      Polubienie

      1. Powiem ci, że z tymi Słowianami w Persji to mnie zaskoczyłeś. Co do Wikingów to wiem na pewno, że Harald Hardrada władca Norwegii i jeden z ostatnich wikingów był raczej za chrześcijaństwem z Bizancjum np. sprowadzał stamtąd duchownych. Co by nie mówić to jednak niezła ironia, że normańska symbolika jest wykorzystywana przez skrajną prawicę 🙂

        Polubienie

      2. Lewicki o tym pisze. Od polowy VII w., kiedy 5 tys. slowianskich najemnikow przylaczylo sie do umajjadzkiej armii atakujacej Bizancjum, na tereny kontrolowane przez kalifat naplywalo coraz wiecej Slowian, ktorzy osiedlali sie od polnocnej Syrii po poludniowa Turcje. Ponadto, nasi archeolodzy szukaja teraz legendarnej wioski Slowian w Maroku, gdzie wycofac sie miala wg kronikarzy arabskich zbuntowana gwardia przyboczna sluzaca jednemu z umajjadzkich kalifow Kordoby. Trzeba zdac sobie sprawe, ze Slowian na terenach arabskich byly we wczesnym sredniowieczu tysiace, wiec takich przypadkow moze byc znacznie wiecej.

        Co do zawlaszczenia poganskiej symboliki przez nazioli, to jest to prawdziwa tragedia. Ja sam bym chetnie nosil swastyke na lancuchu… ale nie moge tego zrobic, bo zostane automatycznie skojarzony z banda debili. To samo z runami wikinskimi i mlotami Thora, wszystko zawlaszczyli naziole, robiac z tych symboli posmiewisko. A prawda jest taka, ze ten caly belkot o bialej rasie, aryjczykach i wspolnocie krwi kupy sie nie trzyma, bo caly basen Morza Baltyckiego byl we wczesnym sredniowieczu terenem wieloetnicznym z Pomorzem na czele, ktore zreszta ten status utrzymalo przez wieki, a dokladnie do zakonczenia II wojny swiatowej.

        Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.