Mowa ptaków (2019)

W swoim trzecim filmie, po rozjechanym przez krytyków Chaosie (2006) i polaryzującej widownię Wojnie polsko-ruskiej (2009), reżyser Xawery Żuławski wziął na warsztat scenariusz swojego nieżyjącego ojca, nieodżałowanego Andrzeja Żuławskiego, starając się powiedzieć coś o Polsce. Trzeba zatem wziąć pod uwagę, że Mowa ptaków to głośne hasła, obawy i obserwacje płynące z pewnej strony politycznego sporu.

Fragmentaryczna, umoczona w chaosie i umowności historia, to mieszanka humoru rodem z blokowiska, przestarzałych afer ściągniętych z tabloidu oraz cytatów z kultowych obrazów ojca. W pewnym momencie film otwarcie mówi nam, że to, co widzimy, jest laurką syna napisaną językiem taty.

Już sam początek, w którym głos i twarz Andrzeja Żuławskiego nakłada się kolejno na oblicze Xawerego oraz głównego bohatera granego przez Sebastiana Fabijańskiego, jest oczywistym hołdem dla jego osoby.

Choć pierwotnie fabuła Mowy ptaków miała mieć bardziej linearny charakter, Żuławski podzielił ją na luźno powiązane ze sobą perypetie kolejnych bohaterów. Jednak głównym obiektem zainteresowania filmu, oprócz stereotypowego do bólu przedstawienia majętnych ludzi, prawicowej młodzieży i figur znanych artystów, jest alter ego reżysera, Marian.

Wcielający się w rolę ex-nauczyciela, Sebastian Fabijański, znany chyba najbardziej z roli gangstera-cukrzyka o wdzięcznej ksywie Cukier w filmie Kobiety mafii (2018), jest najmocniejszą kartą Mowy ptaków.

Życiowe perypetie (śmierć ojca), które tak, a nie inaczej wpłynęły na osobę Fabijańskiego, odcisnęły mocne piętno na całym filmie, nadając mu pewnego rodzaju „duszy”. Czasami trudno stwierdzić, kiedy Sebastian gra, a kiedy jest po prostu sobą. Dodatek prawdziwych emocji pozwolił na pewno wzmocnić więź aktora z reżyserem.

Cała reszta to populistyczny bełkot skierowany do ludzi stojących najbardziej na lewo. I nie jest to bynajmniej perspektywa osoby opowiadającej się po którejś ze stron politycznej barykady. Mowa ptaków byłaby tak samo słaba i niepotrzebna, gdyby podmienić symbole na rękawach maszerujących przez Warszawę tłumów.

Xawery Żuławski szufladkuje całe grupy ludzi, a problemy społeczne, które lepiej byłoby lekko zasugerować, są tu wykrzykiwane i powtarzane tak długo, aż każdy widz w końcu zrozumie prosty, bądź co bądź, przekaz płynący z ekranu. Choć film trwa ponad dwie godziny, nikt tutaj raczej nie znajdzie czasu na jakąś głębszą refleksję. Całość przypomina kolejny film Patryka Vegi w nieco bardziej artystycznym sosie.

Odbioru całości nie ułatwiają specyficznie napisane dialogi, będące pozostałością pierwotnego scenariusza. Praktycznie co drugie zdanie to odniesienie do sztuki, kina i literatury, które czasem brzmi innowacyjnie, a innym razem jak mix Inwokacji z potocznymi wulgaryzmami, co owocuje, zapewne niezamierzonym, humorem ulicznym.

I taka jest właśnie Mowa ptaków, kakofonia dźwięków, obrazów i frazesów. Nie mam jednak wątpliwości, że pewno znajdą się tacy, dla których film Xawerego Żuławskiego będzie pięknym pożegnaniem syna z ojcem.

Inni, podzielający z reżyserem ideologiczne poletko, dostrzegą w nim trapiące współczesną Polskę problemy. Będą też oczywiście tacy, którzy zupełnie nie odnajdą się w wizji reżysera. Ale dla mnie obraz ten pozostaje jedynie próbą wybicia się na taniej kontrowersji i dowodem na to, że za narracyjnym chaosem obrazu stoi kompletny bajzel w głowie twórcy.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: Mowa ptaków
Produkcja: Polska, 2019
Dystrybucja w Polsce: Velvet Spoon
Ocena MGV: 1,5/5

2 komentarze

  1. Podzielam odczucia autora recenzji. Formuła dialogów kompletnie się nie sprawdziła, brzmiały jak czytane przez aktorów memy. Inna sprawa, że znacznej części z nich nawet nie zrozumiałem, choć ciężko mi stwierdzić, czy to wina aktorów, czy jak często w polskim filmie bywa, problemy z profesjonalnym dźwiękiem. Byłem na warszawskiej premierze z udziałem twórców. Dodatkowym (nie)smaczkiem było przemówienie reżysera, który sparodiował na jakimś meta-poziomie i siebie i ten film, dedykując go kolejno: osobom wykluczonym, homoseksualnym, prześladowanym artystom, płonącym lasom, wieńcząc swój wywód frazesem o „moralnej potrzebie walki ze złem” i odezwą by stawić czoło owemu złu w nadchodzących wyborach. W mojej ocenie bardzo tania, niesmaczna i populistyczna narracja, ocierająca się wręcz o cynizm. Narracja filmu na podobnym poziomie: spłaszczone portrety przedstawicieli różnych klas społecznych, utwardzone stereotypy, siermiężne metafory. Nikt nie zadaje sobie trudu, żeby choć trochę pochylić się nad bohaterami. Film bije po oczach intelektualnym lenistwem, prześwietlonymi kliszami oraz karygodnymi uproszczeniami, które zostały zamaskowane pokrętną formą. W pewnym sensie postrzegam takie kino wręcz za szkodliwe: jest to dokładanie cegiełki do i tak wysokiego muru ignorancji i arogancji w tym smutnym jak **** kraju. Pozytywne odczucia wzbudziła we mnie chyba tylko muzyka, być może na plus warto odnotować twórcom to, że za sprawą chaotycznej konstrukcji filmu udało im się stworzyć dość trafną metaforę schizofrenicznej Polski. Ale warto chyba pamiętać, że schizofrenicznej między innymi właśnie za sprawą tak silnie spolaryzowanych i ideologicznie zaślepionych narracji.

    Polubienie

    1. Też miałem okazję być nad przedpremierowym pokazie wraz z twórcami i podzielam opinię, jak Fabiański jeszcze był w naprawdę spoko, tak Xavery wyszedł na buca co to wyżej sra niż dupę ma. I również uważam ten film za szkodliwy społecznie, taki Patryk Vega tylko w pseudointelektutalnym, niby-artystycznym sosie 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.