
Shivaratri to najważniejsze dla sziwaitów (wyznawców Sziwy) święto w Indiach i Nepalu wypadające co roku w inny dzień (w kalendarzu zachodnim będzie to albo luty, albo marzec), upamiętniające urodziny samego Sziwy. W tym dniu palenie marihuany – w innych okolicznościach ścigane tak jak wszędzie – jest w Nepalu legalne, a całe tłumy sadhu i zwykłych ludzi ciągną w kierunku Kathmandu, ku świątyni Pashupathi Nath, by złożyć Sziwie i przyjąć od niego ofiarę, uwielbioną przez boga roślinę, uważaną za świętą…
Stacja VPRO Metropolis (projekt holenderski) wysyła z tej okazji na łowy miejscowego reportera, który wraz ze swoim ziomkiem Bishwasem odsłania dla nas kulisy tego wielowiekowego rytuału, polegającego na jaraniu trawy i modleniu się do Sziwy. Jak mówi Bishwas: Zioło służy jako prezent dla i od Sziwy razem z napojem przyrządzanym z kwiatostanów konopi. Ale zioło jest specjalne (…) Daje ci spokój umysłu. Będziesz więcej myślał.
Reporter niestety boi się zjarać, bo twierdzi, że będzie wtedy wygadywał głupoty, więc stara się dokumentować doświadczenia innych, a sam Bishwas przyznaje, że nie można jarać cały dzień, nawet jeśli byłoby to legalne. Boi się też zostać złapany. Ale to w końcu Shivaratri, więc jego skromny zapas nie styka i za paleniem trzeba się po świątyni pokręcić. Całe szczęście sadhu bez miejscowej marihuany czy czarasu nie ruszają się nigdzie, a chiluma ofiarowują Bishwasowi za darmo, który w końcu wyznaje w kontemplacyjnym nastroju, że czuje się dobrze…
Materiał z angielskimi napisami!