Dla wielu ludzi era psychodeliczna streszcza się w tzw. Lecie Miłości, w latach 1966-67, które okryło Haight-Ashbury, dystrykt San Francisco, mgiełką narkotycznej, radosnej świadomości… to właśnie wtedy media po raz pierwszy zaczęły zwracać uwagę na powstającą kontrkulturę – ten gwałtownie narastający tłum mlodzieży buntującej sie przeciw materializmowi „amerykańskiego snu”, przeciw wojnie narzuconej łagodnym ludziom z Południowego Wietnamu i narastającej przemocy we własnych miastach.
Psychodelicznemu pokoleniu swoistego charakteru nadawali hipisi, wystepujacy z poslaniem pokoju na ustach i kwiatami we wlosach. Hipisami byli glownie mlodzi ludzie, którzy czuli sie wyrzuceni poza glowny nurt spoleczenstwa, zrazeni do jego wartości i zdecydowani zburzyc kulturowe normy swoim cudacznym zachowaniem. Byl to wiec rowniez czas recznie malowanych, pstrych volkswagenow, egzotycznych i niekonwencjonalnych ubran, kadzidel paczuli, wedrownych piesniarzy folkowych i awangardowych grup rockowych, takich jak The Grateful Dead, Jefferson Airplane, Quicksilver Messenger Service, Big Brother & The Holding Company.
Byl to rowniez czas powszechnego zazywania dla rozrywki narkotykow. LSD bylo latwo dostepne dla „tripperow” w takich formach, jak „Biala Blyskawica” lub „Pomaranczowe Swiatlo”, marihuana byla czyms zwyklym i palilo sie ja otwarcie na ulicach, a ciasteczka „haszyszowe” byly ulubionym daniem na przyjeciach. Nieco w stylu Fritza Perlsa, który glosil podobne idee w Esalen, uliczne transparenty slawily idee osobistej wolności. Charakterystyczny plakat glosil: Najwyższy czas byc wolnym. BADZ WOLNY. Rob swoje, Badz soba. Zrob to. TERAZ !1
1 stycznia 1966 r. w San Francisco, przy Haight Street 1535, Jay i Ron Thelin otworzyli sklep psychodeliczny. Mozna w nim bylo dostac wszelkiego rodzaju ksiazki, plyty i psychodeliczne plakaty. Jednoczesnie trzecia cześć powierzchni przeznaczona zostala na „centrum spokoju”, do którego hipisi przychodzili medytowac lub spac. Dalej, na tej samej ulicy, ciagnely sie kawiarnie i restauracje, takie jak „U Tracy’ego” i psychodeliczne udekorowana „Drogster Cafe”. Natomiast „The Print Mint”, sprzedajacy stare plakaty filmowe, sluzyl jako osrodek, w którym ludzie zostawiali dla siebie wiadomości. Nieustannie przemieszkiwali tu jacys wedrowni muzycy i hipisi.
W dystrykcie Haight-Ashbury (lub Hashbury) kolportowane bylo czasopismo zatytulowane The Oracle. Sprzedawano je na ulicach i rozprowadzano po roznych „alternatywnych” miejscach w calym Haight. Drukowane barwnymi tuszami, które zlewaly sie razem niczym tecza, The Oracle przynosilo czytelnikom aktualne informacje, co dzieje sie w lokalanej spoleczności. Zamieszczalo rowniez kontrowersyjne artykuly, na tak roznorodne tematy, jak okropności obozow dla wiezniow wojennych czy rozkosze masturbacji.
Joyce Ann Francisco, która zajmowala sie dzialem reklam w The Oracle, powiedziala reporterowi Time Judsonowi Goodingowi, ze bycie hipiska sprawia jej wielka radosc: Ludzie potrzebuja totalnej wolności – mowila z entuzjazmem. – W niej zawarty jest Bog. Musimy pozbyc sie hipokryzji, nieuczciwości, falszu i wrocic do czystych dzieciecych wartości. Ujela rowniez pokrotce otwarte, hedonistyczne nastawienie do narkotykow w subkulturze Haight-Ashbury: Wszystko co mnie porusza jest sakramentem – LSD, seks, moje dzwonki, moje kolory. To jest swieta komunia… Kiedy staje sie pomieszana, odpuszczam sobie i biore dzialke kwasu. To najkrotsza droga do rzeczywistości – wtraca cie prosto w nia…2
Haight mial oczywiscie wlasny panteon bohaterow. Zaliczal sie do nich np. powiesciopisarz Richard Brautigan, który pozniej stal sie modny jako uznany autor takich powiesci, jak Trout Fishing in America i In Watermelon Sugar. Paradowal on po ulicach z lustrem i wolal do zdumionych przechodniow oraz turystow: „Poznajcie siebie !” Osobliwościami lokalnej sceny byly takie postacie, jak psychodeliczny artysta Michael Bowen, ktory pozniej pomogl zorganizowac Demonstracje Miłości; czlonkowie zespolu The Diggers, ktorzy w Panhandle bezplatnie karmili setki glodnych przechodniow; poeci Alan Ginsberg i Michael McClure; wokalista z The Grateful Dead, Jerry Garcia oraz plakacisci Stanley Mouse, Alton Kelley i Wilfried Satty.
Lokalny impresario Bill Graham zorganizowal wiele koncertow acid rockowych w San Francisco’s Filmore Auditorium – w tym wystepy Janis Joplin i Grace Slick – co uczynilo go wyjatkowa postacia w kontrkulturze. Odbywaly sie tez dramatyczne, improwizowane przedstawienia teatru ulicznego „Mime Troupe”, którego celem bylo – jak okreslili jego tworcy – „podkopanie spoleczenstwa”. Tymczasem sapecjalista od LSD, biochemik August Owsley Stanley III, slynal z produkcji najlepszego „kwasu” w kraju, a hipisowska poetka Lenore Kandel z dnia na dzien zyskala rozglos dzieki zbiorkowi frenetycznych, erotycznie dosadnych poematow The Love Book.
Byl to szalony, szczesliwy, troche lekkomyslny czas i przez chwile musialo zdawac sie, ze tak mozna na zawsze. Ale wlasnie wtedy oznajmiono, ze w dniu 6 pazdziernika 1966 r. stan Kalifornia wprowadzi zakaz stosowania LSD. Niektórzy lacza te date z liczba 666, znakiem Bestii. A wiec sakrament mial zostac odebrany ludziom. Nie trzeba bylo dlugo czekac na odpowiedz. Michael Bowen i Psychedelic Rangers oswiadczyli, ze w dniu wprowadzenia zakazu w Oanhandle Park, miedzy Masonic Avenue i Ashbury Street, odbedzie sie Demonstracja Miłości. Zaproszenie na ten „prostest”, wyslane przez Rangersow do burmistrza Johna F. Shellya, wyraznie wskazywalo na gwaltownie poglebiajacy sie rozlam miedzy psychodelicznym pokoleniem i „porzadnym” spoleczenstwem:
Szanowny Panie,
Opor wobec niesprawiedliwego prawa rodzi w obywatelach poczucie prozni i zwieksza wrogosc pomiedzy rzadzonymi i rzadzacymi. Zakazujac stosowania LSD, stan wkroczyl bezposrednio w nietykalne, osobiste psychiki obywateli. Celem naszej Demonstracji Miłości jest przezwyciezenie paranoi i separacji, za pomoca których stan pragnie podzielic i uciszyc rosnace rewolucyjne nastawienie Kalifornijczykow. Podobne zgromadzenia odbeda sie w spolecznościach takich jak nasza w calym kraju i w Europie. Zapraszamy Pana do uczestnictwa i zabrania glosu podczas naszego zgromadzenia. Dziekujemy.
Szczerze oddani,Obywatele popierajacy Demonstracje Miłości w dniu 6 pazdziernika 1966 3
Zgodnie z zapowiedzia, zgromadzenie rozpoczelo sie rankiem 6 pazdziernika, gdy pracownicy The Oracle i psychodelicznego sklepu poprowadzili obladowana kwiatami i nasionami powloju delegacje do ratusza. Czlonkowie delegacji byli zdecydowani „naskoczyc” na gubernatora Shelleya. Poniewaz tlum wciaz narastal, na platformie ciezarowki urzadzono prowizoryczna scene dla Greatful Dead, Janis Joplin, Big Brother & The Holding Company. Zgromadzenie zajasnialo pelnym blaskiem. Byly to szczesliwe chwile. Trzy tysiace ludzi po prostu cieszylo sie soba. Jakis wzruszony widz powiedzial: „To jest po prostu bycie. Ci ludzie po prostu sa. Sa razem…”, „Tak – przytaknal Michael Bowen. – To jest ludzkie wspoluczestnictwo” *.
W ten sposob termin „Be-In” wszedl do uzytku i stal sie czescia popularnej kultury tamtych dni. Ale Bowen nie chcial na tym poprzestac, teraz gdy akcja nabierala rozmachu. Po spotkaniu z Allenem Cohenem, wydawca The Oracle, uzgodniono, ze w San Francisco powinno odbyc sie o wiele wieksze „zgromadzenie miłości” – zgromadzenie, które bedzie sie pamietalo przez lata. Date ustalono na 14 stycznia 1967 r. po poludniu. Mialo to byc Zgromadzenie Szczepow dla Ludzkiego Wspoluczestnictwa** na Terenach Gry w Polo w Parku Zlotej Bramy.
Na ulotce, wypuszczonej na dwa dni przed zdarzeniem, zawarte bylo oswiadaczenie: Aktywisci polityczni z Berkeley i pokolenie miłości z Haight-Ashbury polacza sie z czlonkami narodu, którzy beda pochodzili z kazdego stanu tego narodu, kazdego szczepu mlodziezy (rodzacej sie duszy narodu), by zgromadzic sie, swietowac i przepowiedziec epoke wyzwolenia, miłości, pokoju, wspolczucia i zjednoczenia ludzkosci. Zostaw strach za soba i spojrz w przyszlosc. Jesli nie wierzysz przetrzyj prosze oczy i patrz.4
Inna ulotka bardziej szczegolowa informowala, czego mozna sie spodziewac: Oczekujemy, ze dwadziescia do piecdziesieciu tysiecy ludzi polaczy sie, aby swietowac radosne zgromadzenie i taniec pokoju razem z przywodcami, przewodnikami i bohaterami naszego pokolenia. Timothy Leary po raz pierwszy wystapi publicznie na Bay Area; Allen Ginsberg bedzie spiewal i czytal razem z Gary Snyderem, Michaelem McClurym i Lenore Kandel; przemowia Dick Alpert, Jerry Rubin, Dick Gregory i Jack Weinberg. Grac beda wszystkie rockowe zespoly z Bay Area, w tym Greatful Dead, Big Brother & The Holding Company, Quicksilver Meesenger Service i wiele innych. Kazdego prosi sie o zabranie kostiumow, kocow, dzwonkow, flag, symboli, cymbalow, bebnow, paciorkow, pior, kwiatow.5
Tym razem okolo 10,000 ludzi uczestniczylo w owym polaczeniu miłości i aktywności. Byl to najwyrazniej pomyslny dzien gdyz – jak obliczy astrolog Ambrose Hollingsworth – zaznaczal on czas, kiedy obecna populacja Ziemi zrownala sie z calkowita liczba zmarlych w calej ludzkiej historii. Oczywiscie, taka szczegolna okazja wymagala jakiejs pozytywnej demonstracji ludzkiego porozumienia. Na szczescie 14 stycznia byl rzeskim zimowym dniem. W jasnych promieniach slonca tysiace hipisow mieszaly sie razem, machajac kolorowymi transparentami, palac kadzidla, pociagajac marihuane, dzielac sie jedzeniem i noszac kwiaty.
Byly tam smiejace sie dzieci, figlujace zwierzatka, wyznawcy Hare Kriszna bijacy w bebny i procesja zaproszonych mowcow oraz muzykow. Jefferson Airplane i Quicksilver Messenger Service spiewali swoje rockowe piosenki przed rozentuzjazmowana widownia. Allen Ginsberg intonowal: Jestesmy jednościa! Wszyscy jestesmy jednościa!, a Timothy Leary oswiadczyl: Cokolwiek robicie jest piekne… Niedaleko glownej trybuny grupa bialych i czarnych mieszkancow grala razem na gitarach i fletach. Popatrzec przyszlo nawet kilku czlonkow slawnego klubu motocyklowego Hells Angels, ubranych w czarne skorzane kurtki bez rekawow. Oni rowniez wmieszali sie miedzy kadzidla i kwiaty. Zdumiewajace jest to, ze nie bylo zadnych bojek i zebrani zachowywali sie nadzwyczaj dobrze przez cale popoludnie. Gdy slonce skrylo sie za drzewami, wyczuwalo sie atmosfere glebokiego, przenikajacego wszystko spokoju.

Wszyscy uczestnicy okrzykneli zgromadzenie wielkim wydarzeniem. Michael Bowen i Allen Ginsberg byli zachwyceni – to byly, ich zdaniem narodziny nowej ery i nowej harmonii świadomości. Niektórzy odniesli nawet wrazenie, ze raj zostal odzyskany, ze utracona niewinnosc zostala ponownie odkryta. Ale wszyscy zadawali sobie to samo pytanie: Czy to bedzie trwalo? Czy Lato Miłości okaze sie jedynie efemeryda? Czy radosna świadomość przetrwa? Czy srodki psychodeliczne zmienia narod? Jak sie okazalo, hipisowski fenomen z Haight-Ashbury nie trwal dlugo. W ciagu roku zamkniety zostal sklep psychodeliczny. Michael Bowen wyruszyl do Meksyku, by tam malowac. Allen Cohen z The Oracle powedrowal do Polnocnej Kalifornii, by zajac sie pisaniem. Nastapilo powszechne rozproszenie lokalnej energii.
Bledem byloby jednak utozsamianie wplywu „hipisowskiej świadomości” jedynie z wydarzeniami Lata Miłości w San Francisco. Pod wieloma wzgledami ta manifestacja psychodelicznej kultury byla jedynie najjaskrawszym wyrazem o wiele szerszego zjawiska, które zaczelo teraz przenikac caly kraj. Hipisi istnieli w calych Stanach Zjednoczonych – w Bostonie, Seattle, Detroit, Nowym Orleanie, Austin i Nowym Jorku. W styczniu 1967 r. zebrali sie w Parku Waszyngtona w Greenwich Village, by poprzec wlascicieli psow protestujacych przeciw nakazowi prowadzenia ulubiencow na smyczy. Tutaj, bawiac sie dowcipnym paradoksem spiewali: „Czym jest pies wymawiany od konca?”***
W Dallas, w Stone Place Mall, zebralo sie okolo setki „dzieci kwiatow”, by zaprotestowac przeciw probie wprowadzenia zakazu wiekszych zgromadzen. W calym kraju powstawaly rowniez male spoleczności hipisowskie, jak ta grupa z „Drop City” w poblizu Trynidad w Kolorado, która zyla w obiektach geodezyjnych, skonstruowanych z karoserii starych samochodow, czy hipisi z Morning Star Ranch w poblizu Sebastopola, na polnoc od San Francisco.
Ale rzeczywisty problem psychodelicznej świadomości – zwiazek zmieniajacych świadomość narkotykow z percepcja i ich rola w osobistym dazeniu do transcendencji – pojawil sie znacznie wczesniej niz Lato Miłości. Jak juz wspomniano, temat srodkow psychodelicznych cieszyl sie ogromnym zainteresowaniem we wczesnych latach Esalen i poruszony zostal w pismach Aldousa Huxleya oraz Alana Wattsa. W tej debacie glos zabrali rowniez inni. Byli miedzy nimi takze psycholodzy z Harvardu, którzy swoimi pogladami o psychodelicznej i osobistej transformacji juz wczesniej zwrocili na siebie powszechna uwage.
Ralph Metzner, Richard Alpert i Timothy Leary dysponowali znakomitym akademickim zapleczem. Metzner, Niemiec z pochodzenia, ukonczyl Oxford w 1958 r., a w 1962 r. otrzymal w Harvardzie tytul doktora psychologii klinicznej. Nastepnego roku zostal wykladowca w Szkole Medycznej przy tej uczelni, specjalizujac sie w psychofarmakologii. Richard Alpert – który pozniej mial sie stac znany swiatu jako Baba Ram Dass – zrobil doktorat na Uniwersytecie Stanforda i w 1953 r. zostal docentem na Harvardzie. W 1956 r. wyznaczono go na czlonka zarzadu Harvardzkiego Projektu Badan nad Srodkami Psychodelicznymi.
Z kolei Timothy Leary, któremu slawe przyniosla jego psychodeliczna sentencja: „Wlacz, dostroj sie, odpadnij”, mial rownie staranne akademickie przygotowanie. Po uzyskaniu tytulu magistra na Uniwersytecie Stanu Waszyngton w 1946 r., otrzymal tytul doktora na Uniwersytecie Kalifornijskim w 1950 r. za prace Spoleczne wymiary osobowości. W 1957 r. opublikowal klasyczny podrecznik The Interpersonal Diagnosis of Personality i w 1960 r. zostal nominowany do Harvardzkiego Centrum Badan nad Osobowościa. Jak sie okazalo, ci trzej doktorzy – Metzner, Alpert i Leary – stali sie pionierami psychodelicznej rewolucji.
Po pierwszym roku pracy na Harvardzie, podczas letnich wakacji, Leary zabral dwoje swoich dzieci do Cuernavaca w Meksyku. Jak pisze w swojej autobiografii zatytulowanej Flashbacks: W czasach Montezumy to miasto, zwane „rogiem krowy”, bylo domem wrozbiarzy, medrcow i magow. Cuernavaca lezy na poludnie od linii wulkanicznych szczytow Popo, Ixtacihuatl i Toluca. Na stokach tych wulkanow rosna swiete grzyby Meksyku, grzyby wrozebne, teonanacatl, cialo bogow.6 Wlasnie spotkanie z tym „cialem bogow” przeksztalci jego widzenie swiata.
W czasie owych wakacji wille panstwa Leary odwiedzilo kilku gości. Byl wsrod nich Gerhard Braun, antropolog z Uniwersytetu Meksykanskiego. Braun studiowal kulture Aztekow, przelozyl rozne teksty ludow Nahua i byl zaintrygowany wzmiankami, jakie napotkal w ich literaturze o swietych grzybach, lokalnie zwanych hongos. Leary zapytal go, czy moglby zdobyc troche takich grzybow. W tydzien pozniej Braun zadzwonil informujac, ze zdobyl kilka sztuk od curandero, czyli ludowego uzdrawiacza, z wioski San Pedro w poblizu Toluca. Zasugerowal, ze moze powinni ich sprobowac. Braun przybyl z kilkoma przyjaciolmi, wylozyl grzyby na dwie miski i powiedzial do Leary’ego, ze kazdy powinien wziac po szesc. Wszyscy zgodzili sie, ze smakuja znacznie gorzej niz wygladaja, ale nadzieje byly wielkie.
Poczatkowo hongos przyprawily Leary’ego o lekkie nudności i zaczela go swedziec twarz. Wkrotce zalaly go przelotne halucynacyjne wrazenia i – jak Aldous Huxley, który juz wczesniej zbadal ten dziwny obszar – zaczal odkrywac glebokie bogactwo wyobrazen przesuwajacych sie przed jego oczami jak w kalejdoskopie. Mozaiki plonacych kolorow szmaragdow z Muzo, birmanskich rubinow, Cejlonskiego szafiru. Mozaiki rozswietlone od wewnatrz, jarzace sie, poruszajace, zmieniajace. Setki gadow, inkrustowany klejnot…7 Teraz zaczal zglebiac nature wlasnej sily zyciowej, krwiobiegu, pulsujacych arterii. Oszolomila go organiczna podstawa wszelkiej kreatywności. Jego cialo miescilo w sobie miriady wszechswiatow; jego tkanka zdawala sie zawierac tajemnice zycia i energii.
Leary postrzegal ruchy wszechswiata na atomowym i subatomowym poziomie. Ograniczona wyobraznia pozostala daleko za nim. Obserwowal fale i ruchy energii oraz form w ich najbardziej elementarnych, zasadniczych fazach manifestacji. Jakkolwiek dziwne musialo sie ono wydawac, bylo to doświadczenie w swej istocie religijne: Powrocilem jako inny czlowiek. Jesli choc na chwile spojrzales w komorkowy tunel czasu, nigdy juz nie bedziesz taki sam. Jesli uchyliles zaslone, nigdy juz nie bedziesz taki sam8.
Po tym wstepnym doświadczeniu Leary i jego przyjaciele podjeli systematyczne badania przestrzeni wewnetrznej. Leary mial wrazenie, ze rozpoczyna sie nowy rozdzial w rozwoju ludzkiej mysli: poszukiwanie szerszej świadomości. Wczesniej tez pojawiali sie wizjnerzy, ale byly to odosobnione jednostki. Teraz moze rozwinac sie caly ruch. Wczesniej mistycy i jasnowidzacy byli zwiastunami i mogli pelnic funkcje przewodnikow: Czulismy, ze naprawde nie jestesmy sami. Poszukiwanie wewnetrznej wolności, eliksiru zycia, przeblysku niesmiertelnego objawienia, nie bylo niczym nowym. Bylismy czescia starozytnego i czcigodnego bractwa, które podazalo ta droga od poczatku spisanej historii. Zaczelismy czytac relacje wczesnych podroznikow – Dantego, Hessego, Rene Daumala, Tolkiena, Homera, Blake’a, Georga Foxa, Swedenborga, Boscha i badaczy ze Wschodu – tantrykow, sufi, gnostykow, hermetykow, sziwaitow, saddhu…, nie, nie bylismy sami.9

Jesienia i zima 1960 r. Leary wiekszosc wolnego czasu spedzil na studiowaniu halucynogennych wlasciwości grzybow psychotropowych. Na co dzien nadal wykladal psychologie kliniczna w studium podyplomowym na Harvardzie. Jednym z jego studentow, czlowiekiem, który – jak w owym czasie wydawalo sie Leary’emu – mial nastawienie raczej akademickie i przypominal wieze z kosci sloniowej, choc poza tym w swojej pracy przejawial blyskotliwy umysl, byl Ralph Metzner. Metzner wyrazil chec eksperymentowania z psylocybina – srodkiem psychodelicznym wysyntetyzowanym z grzyba Psilocibe mexicana – i bardzo pragnal zbadac jej wplyw na wiezniow. Sadzil, ze to doświadczenie moze zmienic bieg ich zycia. Oczywiscie, w zaden sposob nie dalo sie przewidziec skutkow ani reakcji wiezniow czy wartownikow, ale mogloby to doprowadzic do nowych metod integracji i resocjalizacji.
W ten sposob rozpoczela sie seria psychodelicznych sesji w wiezieniu. Poczatkowo nie przynosily one pelnego sukcesu. Pewnego razu Leary stwierdzil, ze patrzy na jednego z wiezniow, polskiego malwersanta, z ogromna nieufnoscia. Ktos puscil plyte z muzyka jazzowa, co rozladowalo napiecie i wszyscy sie odprezyli. Jednak nastroj ciagle sie zmienial. Jak Leary pozniej wspominal: Byly wzloty i upadki, momenty ekstazy i przerazenia.
Nastepowaly kolejne sesje. Niektórzy wiezniowie mogli wychodzic na przepustki. Ulagodzeni i odmienieni, czasami – jak przyznaje Leary – nie byli w stanie podolac presji spoleczenstwa. Jednak wiezniowie i jego oddzial psychiatryczny staly sie, do pewnego stopnia, „duchowym centrum”. Byl to krok w kierunku nowego zrozumienia. Te więzienne sesje obudzily w Learym poczucie braterstwa. Choc nie bylo to latwe, znalazl porozumienie z ludzmi zupelnie innego pokroju. Psylocybina uwolnila od ograniczen role lekarza psychiatry-wieznia-wartownika i byli oni teraz „wszystkimi ludzmi w jednym… osrodkami nasiennymi, pulsujacymi razem od dwoch miliardow lat”. Ale skutek kuracji nie byl trwaly. Gdy czas powoli zastygl – zauwazyl Leary – odrodzilismy sie w starych kostiumach i podjelismy rutynowe gry. Nie bylismy jeszcze gotowi wprowadzic naszego objawienia w czyn.
Do wyznaczenia nowego etapu na tej drodze trzeba bylo ekscentrycznego Anglika, Michaela Hollingsheada. Hollingshead byl pisarzem i praktykowal joge. W swoich powiesciach zawieral watki na wpol autobiograficzne. Zywo interesowal sie rowniez srodkami psychodelicznymi. Ponadto bral LSD – najsilniejszy halucynogen, jesli chodzi o dawke, i naklanial Leary’ego zeby robil to samo. Poczatkowo Leary wzbranial sie. LSD bylo srodkiem chemicznym, wysyntetyzowanym w laboratorium, podczas gdy spozywanie grzybow mialo naturalna, a nawet kulturowa podstawe – rosly w ziemi; Aztekowie uwazali je za swiete.
Hollingshead upieral sie, ze LSD posiada olbrzymie znaczenie „religijne”, przy którym rola grzybow blednie. Ostatecznie Leary ustapil. W listopadzie 1961 r. razem z grupa przyjaciol i Hollingsheadem przyjal dawke LSD. Po raz kolejny wpadl w wir zmieniajacych sie ksztaltow i form. W chwili refleksji zaczal rozmyslac nad swoja rola ojca. Czyz nie prowadzil zaklamanej egzystencji, opartej jedynie na rutynowej formie rodzicielskiego poswiecenia? Nagle wydalo mu sie, ze otoczony jest smiercia i falszem. Coz posrod tego zamieszania mozna uznac za rzeczywistosc? Zaczal rozwazac struktury i wzorce spoleczne: uprawa ziemi, miasta, najazdy, wedrowki ludow, kodeksy moralne, prawa – ostatecznie, jako podstawa istnienia, wszystko to rowniez wydawalo sie iluzoryczne. Sa to tylko wytwory czlowieka, bedace jedynie epizodami w jego istnieniu; nie stanowia one jego zrodel.
Teraz Leary zaczal zapadac sie w siebie, poza struktury, w energie: (…) nie istnialo nic poza furczacymi wibracjami, a kazda iluzoryczna forma byla jedynie inna czestotliwoscia. Jego percepcja zdawala sie zawezac do pierwotnego poziomu, lecz potem, gdy dzialanie narkotyku zaczelo mijac, doświadczyl przerazliwego uczucia straty. Byl w samym jadrze wiry energii. Dlaczego to utracilismy? – zapytal. Dlaczego odrodzilismy sie?…. w tych glupich skorzanych cialach, z tymi trywialnymi, malymi umyslami? Leary osiagnal poziom świadomości, który po raz pierwszy zdawal sie okreslac sens rzeczywistosci i istnienia. Nigdy przedtem nie osiagnal tego poziomu. Nigdy nie dotarl do sedna. Dlaczego nie moze to byc bardziej dostepne?
Tymczasem nadal badal inne halucynogeny jako srodki prowadzace do tych stanow realizacji. Razem z kolega Richardem Alpertem przyjal DMT. Swoje doświadczenie rozwazal z Alanem Wattsem, a takze z Williamem Borroughsem, który szczegolowo opisal skutki zazycia yage w poludniowoamerykanskiej dzungli. Zaczal zastanawiac sie, czy wizje dawnych mistykow i jasnowidzow mialy biochemiczne podloze. Czy wchodzil w te same „psychiczne przestrzenie”, w ktorych byli przed nim Jacob Boehme, William Blake i sw. Jan od Krzyza? Tymczasem pewne sugestie przyszly z zupelnie nieoczekiwanego zrodla.
Podobnie jak eksperymenty wiezienne zasugerowane przez Ralpha Metznera, tak nowe wydarzenia rowniez zawdzieczaly swoj impet entuzjazmowi studenta z Harvardu. Byl nim Walter Pahnke, mlody zapaleniec z tytulem lekarza i kwalifikacja teologiczna na koncie, który odbywal wlasnie studia doktoranckie z filozofii religii. Pahnke pragnal wywolac doświadczenie wizyjne podczas kontrolowanego eksperymentu. Zamierzal zgromadzic w kosciele dwudziestu studentow teologii. Jedni otrzymaliby psylocybine, a drudzy pelniliby funkcje „grupy kontrolnej”. Eksperymentowi towarzyszylyby muzyka organowa, modlitwy i kazanie – czyli wszystkie normalne elementy protestanckiego nabozenstwa. Interesujace byloby sprawdzenie, czy ktos poszerzyl swoja świadomość w transcendentalnym, mistycznym kierunku.

Leary uznal, ze zamierzenie Pahnka jest skandaliczne, ale student nalegal. W koncu byl lekarzem i mogl przeprowadzic psychiatryczne wywiady, by z gory odrzucic ludzi o psychotycznych sklonnosciach. Ochotnicy zostaliby ostroznie dobrani i eksperyment moglby sie odbyc w szacownej obecnosci dra Waltera Hustona Clarka, jakiegos zaproszonego teologa i dziekana Howarda Thurmana z kaplicy Uniwersytetu Bostonskiego. Punkt wyjscia dla Pahnka stanowila lista powszechnych cech przezyc mistycznych, sporzadzona przez W. T. Stace’a, wybitnego uczonego z dziedziny religioznawstwa porownawczego. Te atrybuty lub cechy zebraane zostaly w dziewieciu punktach, prezentujacych najczesciej wymieniane aspekty mistycznego doświadczenia. Sa to:
Jedność. Zarowno wewnetrzna, jak i z otaczajacym swiatem. Glebokie poczucie „jednosci”.
Przekroczenie czasu i przestrzeni. Mistyczne doświadczenie nie zawiera sie w trojwymiarowej przestrzeni. Czesto opisywane jest jako wieczne i nieskonczone.Glebokie odczucie pozytywnego nastroju. Radość, blogość i spokoj upewniaja te osobe, ze jej doświadczenie ma niepojeta wartość.
Poczucie swietości. Postrzegane jest cos, co zawiera w sobie mozliwość profanacji. Pojawia sie glebokie poczucie grozy.
Obiektywność i realizm. Poznanie i iluminacja: doświadczenie wydaje sie nieodparcie autorytatywne. Nie potrzeba zadnego „dowodu” – „ostateczna rzeczywistosc niesie wlasne poczucie pewnosci”.
Paradoksalność. Po iluminacji racjonalne interpretacje sprawiaja wrazenie logicznie sprzecznych. Wszechogarniajaca jednosc, pozbawiona okreslonych cech, jest rowniez w innym sensie pustka, itd.
Niewyrazalność. Slowa nie moga trafnie wyrazic mistycznego doświadczenia.
Przemijalność. Mistyczne doświadczenie nie trwa bez konca; jest raczej „doswiadczeniem szczytowym”.
Trwale pozytywne zmiany usposobienia i zachowania. Doswiadcza sie trwalych psychologicznych zmian, które wplywaja na zwiazki z innymi ludzmi i z samym zyciem. Mistyczne doświadczenie budzi leki i jest sie po nim w wiekszej harmonii z samym soba.
Ostatecznie nazwana „eksperymentem wielkopiatkowym”, sesja Pahnke odbyla sie, zgodnie z planem, w Wielki Piatek 1962 r. w kaplicy Uniwersytetu Bostonskiego. Dziesieciu studentow psychologii otrzymalo psylocybine, a pozostalym podano kwas nikotynowy – witamine powodujaca przelotne uczucie ciepla i swedzenie skory. Uczestnicy wysluchali dwuipolgodzinnego nabozenstwa, skladajacego sie z muzyki organowej, czterech partii solowych, czytania tekstow, modlitw i osobistej medytacji. Przez kilka tygodni poprzedzajacych eksperyment szczegolna uwage zwracano na zmniejszenie leku i zmaksymalizowanie oczekiwan. Podczas eksperymentu zaden uczestnik nie wiedzial, czy przyjal psylocybine czy placebo.
Pahnke gromadzil dane przez kolejnych szesc miesiecy. W tym czasie kazdy student przygotowal relacje o wlasnych doświadczeniach. Nizej przytoczone sa wyniki badan Phanka, któr zestawione w procentach stanowia niewatpliwie material naukowy. Poza tym same w sobie sa ciekawa lektura.
Z tych którzy przyjeli psylocybine, 70% doswiadczylo wewnetrznej jednosci, a 38% zewnetrznej. 84% mialo odczucie przekroczenia czasu i przestrzeni, 57% innego pozytywnego stanu, 53% uczucie swietosci, 63% poczucie obiektywnosci i realnosci, 61% elementu paradoksalnego, 66% niewyrazalnosci, 79% przemijalnosci i mniej wiecej 50% zmienilo zasadniczo swoje psychologiczne nastawienie. Podsumowania dokonano zgodnie z wytycznymi Stace’a.
W grupie kontrolnrj, tzn. wsrod tych, którzy przyjeli kwas nikotynowy, doświadczenia religijne byly na ogol mniej intensywne. Najwyrazniej zaznaczylo sie uczucie miłości (pozytywny stan), ktorego doznalo 33%. A oto pozostale wyniki: jedność (7%), czas i przestrzen (6%), pozytywny nastroj (23%), swietość (28%), obiektywność i realnosc (18%), paradoksalnosc (13%), niewyrazalnosc (18%), przemijalnosc (8%) i psychologiczne zmiany (8%).
Eksperyment Pahnka sam w sobie nie stanowi dowodu, ze osoba przyjmujaca substancje psychodeliczne bedzie koniecznie miala mistyczne doświadczenie, i jasne jest, ze nie o to chodzi. Jednak wydaje sie, ze ta sesja ukazala znaczenie halucynogenow w intensyfikowaniu tego, co normalnie byloby slabym i okazyjnym doświadczeniem religijnym. Dlatego nie ma nic dziwnego w fakcie, ze w warunkach religijnych kazde poszerzenie swiadomości prowadzi w mistycznym kierunku.
Eksperyment wielkopiatkowy doprowadzil Leary’ego do koncepcji, ze nastawienie (mentalna postawa) i otoczenie (wybrane korzystne srodowisko) sa czynnikami w znaczacy sposob wplywajacymi na wynik sesji psychodelicznej. W zwiazku z tym pisal: Nasze studia, naturalistyczne i doswiadczalne… ukazuja, ze jesli oczekiwanie, przygotowanie i otoczenie sa duchowe, u 40 do 90 procent uczestnikow mozna oczekiwac intensywnego doświadczenia mistycznego lub objawienia.10
Kiedy podczas mistycznej iluminacji czlowiek wznosi sie na majestatyczne wyzyny duchowej świadomości, jego osobowość ulega przeksztalceniu. Nowa perspektywa pozwala mu ujrzec ograniczenia jego egotycznych ludzkich postaw = zawisci, leku, poczucia winy, niepewnosci, itd. – jakby z nowego, rozleglejszego i korzystniejszego punktu widzenia. Wracajac, jesli potrafi, wniesie czesc swojej jednoczacej duchowej wiedzy do normalnej swiadomosci, asymilujac ja i korzystnie przeksztalcajac bardziej ograniczona osobowosc sprzed mistycznego doświadczenia.
Dlatego uzasadnione jest mowienie o mistycznej świadomości jak o pewnego rodzaju odrodzeniu. Nie tylko nastepuje zmiana, ale bardziej negatywne lub nie zintegrowane aspekty czyjejs istoty ustepuja miejsca pozytywnemu, zintegrowanemu widzeniu swiata. Leary’ego, Metznera i Alperta intrygowal transformacyjny potencjal srodkow psychodelicznych, ale obecnie zaczeli zastanawiac sie, czy nie powinni stworzyc lub przyjac jakiegos systemu, który wyznaczalby kierunek ich mistycznych poszukiwan.
W ciagu dnia nowe swiatlo przychodzi ze Wschodu i byc moze Leary oraz jego koledzy postapili wlasciwie, wybierajac buddyzm jako system ukierunkowujacy ich narkotycznie stymulowana, mistyczna orientacje. Niewatpliwie potrzebna im byla wyraznie okreslona podstawa dla wyznaczenia nastepujacych po sobie sekwencji psychodelicznej podrozy – smierci ego i duchowego odrodzenia. Opierajac sie na powstalej wowczas strukturze, wspolnie napisali podrecznik: The Psychedelic Experience. Na swoj model wybrali Bardo Thodollub Tybetanska Ksiege Umarlych przelozona na jezyk angielski przez W. Y. Ewansa-Wentza. Aldous Huxley, który byl rowniez praktykujacym buddysta, wychwalal ten tekst i wspominal o nim w Drzwiach percepcji.
Leary podkreslal, ze Bardo Thodol w istocie adresowana jest do zyjacych – tych, którzy musza stawic czolo nieuchronnosci smierci. Z jednej strony opisuje nastepstwo posmiertnych wizji: kolejne fazy świadomości znajdujacej sie pomiedzy poszczegolnymi inkarnacjami. Leary zauwazyl jednak, ze te opisy sa faktycznie ezoterycznymi przewodnikiem w zakresie poszerzania świadomości oraz podrecznikiem, z ktorego tybetanscy kaplani czytaja pouczenia dla ludzi znajdujacych sie blisko smierci.
Poziomy Bardo sa sferami świadomości, z ktorymi mozna sie zapoznac przed ostatecznym rozdzieleniem umyslu i ciala. Bardo Thodol rozpoczyna sie od najwyższego ze wszystkich doświadczen: Jasnego Swiatla Oswiecenia, którego doswiadcza sie, gdy obserwator traci wlasne ego na rzecz Pustki. Jest to stan transcendentalnej rownowagi wiedzy, szczescia oraz Jednosci ze Wszystkim. Jest to stan najwyższego Wyzwolenia z ograniczen zmyslowego swiata.

Jeśli ten stan istnienia nie moze zostac utrzymany, wowczas wylania sie Wtorne Jasne Swiatlo. Dokonuje sie to na pierwotnym mistycznym poziomie, na którym obserwator oswiecany jest w ekstazie, nazwanej przez Leary’ego przeplywem fali energii: Uswiadamia [on] sobie, ze jest czescia otaczajacego go, naladowanego pola energii, ktora wydaje sie niemal elektryczna. Jesli podaza w zgodzie z jej przeplywem, moze utrzymac ten poziom świadomości. Gdyby jednak probowal ja kontrolowac, wskazywaloby to na akt ego, ktory jest z kolei odzwierciedleniem dualnosci – poczucia, ze jest sie czyms oddzielnym od otoczenia. Wowczas ustaje przeplyw energii zwiazanej z doświadczeniem Jednosci i wznoszeniem sie kundalini, i jednostka zaczyna spadac w nizsze poziomy umyslu, okreslane w Bardo Thodol jako Chonyid Bardo lub fazy karmicznych halucynacji.
W drugim Bardo, jak pisze Leary: (…) moga pojawic sie dziwne dzwieki, niesamowite widoki i wstrzasajace wizje. Jesli ktos nie zostal do tego przygotowany, moze to budzic w nim lek, strach i przerazenie… kazdego rodzaju ksztalt – ludzki, boski, diaboliczny, bohaterski, zly, zwierzecy, materialny – jaki ludzki mozg wytworzyl lub przypomnial sobie z przeszlego zycia, moze ukazac sie świadomości; ksztalty, formy i dzwieki wirujace bez konca. Podstawowe rozwiazanie – powtarza sie raz za razem – polega na rozpoznaniu, ze te wizje prosukowane sa przez twoj wlasny umysl. One nie istnieja. Nie istnieje nic poza tym, co rodzi twoja świadomość. Tybetanczycy wierza, ze w tej fazie spotyka sie Siedem Lagodnych Bostw i Siedem Wizji Gniewnych Bostw – ich odpowiedznick Zachodniego Nieba i Piekla. Te bostwa stanowia 58 ucielesnien ludzkiej osobowosci, uksztaltowanych wedlug tradycyjnych, kulturowo okrelonych form, i lacznie z potegami i silami nizszego stopnia tworza calosc tybetanskiego panteonu.
Evans-Wentz opisal te bostwa nastepujaco: Glowne bostwa sa ucielesnieniem uniwersalnych boskich sil, z którymi zmarly jest nierozerwalnie zwiazany, gdyz przez niego, jako stanowiacego mikrokosmos makrokosmosu, przenikaja wszelkie impulsy i sily, zarowno dobre, jak i zle. A wiec Samanta-Bhadra, Wszech-Dobry, ucielesnia Rzeczywistosc, Pierwotne Jasne Swiatlo Niezrodzonej, Nieuksztaltowanej Dharma-Kaji. Wairoczana jest Stworca Wszelkich Zjawisk, Przyczyna Przyczyn. Bedac Uniwersalnym Ojcem, manifestuje lub rozprzestrzenia – jako nasiono lub nasienie – wszystkie rzeczy; jego siakti, Matka Wielkiej Przestrzeni, jest Uniwersalnym Lonem, w ktore to nasiono wnika i rozwija sie jako systemy swiatow. Wadzra-Sattwa symbolizuje Niezmiennosc. Ratna-Sambhawa jest Upiekszajacym, Zrodlem Wszelkiego Piekna we Wszechswiecie. Amitabha Nieograniczonym Wspolczuciem i Boska Miłościa, Christosem. Amogha-Sidhi jest personifikacja Wszechmocy lub Omnipotencji. A mniejsze bostwa, herosi, dakinie (lub „czarodziejki”), boginie, panowie smierci, rakszasy, demony, duchy i wszelkie inne, odpowiadaja okreslonym ludzkim myslom, namietnosciom i impulsom, wysokim i niskim, ludzkim, podludzkim i nadludzkim, w karmicznej formie, jako ze przejmuja ksztalt od nasion mysli, formujacej sie świadomości doznajacego.11
W Bardo Thodol trzecia faza, lub Sidpa Bardo, jest okresem „ponownego wejscia”, zstapieniem z wyzyn Tu i Teraz do znajomego codziennego otoczenia. Wedlug tradycji Mahajany, ktos zdolny do wlaczenia pelnego poznania duchowej jednosci do swojej codziennej egzystencji stanie sie awatarem, czyli swietym. Ponizej tego poziomu istnieja rozne poziomy osiagniec, wahajace sie od poszerzonej ludzkiej percepcji az do najnizszych form zwierzecej świadomości obudzonej ponownie w czlowieku.
Poniewaz poziomy umyslu, których obserwator doswiadcza, sa bezposrednio powiazane z jego zdolnoscia do panowania nad mysla i nie wplatywania sie w wyobrazenia, w naukach Bardo podkresla sie, ze podczas „ponownego wchodzenia” wola powinna byc jak najsilniej skupiona na zintegrowanych wartosciach duchowych, a nie na symbolach ego. Inaczej bowiem mozna uwiklac sie w wizje Sadu, odnoszace sie do karmy, zwiazanej z wlasna osobowoscia, wulgarne fantazje seksualne lub inne projekcje nerwicy.
Podsumowujac podstawowa nauke Bardo Thodol: Wielkie Wyzwolenie osiaga sie poprzez utrate ego lub „smierc ego” – ten stan mozna osiagnac w pierwszym Bardo Jasnego Swiatla, lub poprzez rozpoznanie bostw w drugim Bardo jako wytworow wlasnego umyslu. Ponizej tych poziomow ego staje sie coraz silniejsze i dazy do „odrodzenia sie” w swiecie zmyslow, gdzie moze ponownie uzyskac dominacje. Wiekszosci z nas – twierdzi Leary – przeznaczony jest powrot do normalnosci po tej podrozy. Jednak cwiczenie sie w tych poziomach świadomości pozwala na lepsze poznanie najswietszych sfer umyslu. Ostatecznie trzeba wybrac Wyzwolenie.
Na bardziej przyziemnej plaszczyznie, wycieczki Leary’ego z normalnosci w odmienne stany świadomości doprowadzily do politycznej rozgrywki na Uniwersytecie Harvardzkim. Doniesienia mediow o eksperymentach z narkotykami, prowadzonych przez Centrum Badan nad Osobowoscia, rozwscieczyly profesora Herberta Kelmana, psychologa z tego samego wydzialu, a takze profesora Brendana Mahera, który ignorowal odkrycia Leary’ego i uwazal, ze psylocybina oraz LSD sa niebezpiecznymi narkotykami, ktore moga byc stosowane jedynie przez lekarzy podczas kuracji.
Debata toczaca sie na uczelni zostala naglosniona przez media i w ten sposob zwrocila uwage Urzedu do spraw Narkotykow Stanu Massachusetts. W 1963 r., po kilku policyjnych sledztwach i nie konczacych sie klotniach na wydziale, Timothy Leary i Richard Alpert zostali zwolnieni z Harvardu. Byl to pierwszy przypadek w ciagu trzystu lat istnienia uczelni, ze czlonek wydzialu zostal poproszony o odejscie z powodu kontrowersji wokol biezacych badan.
Z koniecznosci doprowadzilo to do czasowego rozejscia sie Alperta i Leary’ego, choc Metzner wspolpracowal pozniej z Learym w Miedzynarodowej Fundacji na rzecz Wolnosci Wewnetrznej i Fundacji Castalia. Metzner wydawal rowniez przez kilka lat The Psychedelic Review i napisal kilka znakomitych ksiazek, wsrod nich: The Ecstatic Adventure, Maps of Consciousness i – ostatnio – Opening to Inner Light. Obecnie jest profesorem Wschodu i Zachodu w Kalifornijskim Instytucie Studiow Integralnych w San Francisco.
Tymczasem Richard Alpert udal sie w 1967 r. do Indii z zamiarem sprawdzenia, co swieci Wschodu moga sadzic o LSD. Razem z Kalifornijczykiem Bhagwanem Dassem dotarl do podnozy Himalajow i tam pokazal swoj sakrament guru Dassy, Neemowi Karoli Babie („Maharaj-ji”). Swiety zazyl caly zapas Alperta – 900 mikrogramow – i najwyrazniej nie mialo to na niego zadnego wplywu ! Ktos objasnil Alpertowi, ze ten medrzec funkcjonuje w mentalnej sferze zwanej sahadz samadhi, która jest niezalezna od zrodel stymulacji z biofizycznego poziomu. Alpert zrozumial, ze znalazl wyzsze zrodlo duchowego autorytetu, niz oczekiwal. Maharaj-ji pozwolil Alpertowi pozostac, przydzielil mu nauczyciela i byly profesor z Harvardu stal sie teraz Baba Ram Dassem.
Obecnie Dass mowi: Jedyna rzecza, jaka zawsze musisz ofiarowywac drugiemu czlowiekowi, jest twoj wlasny stan istnienia. Nadal pozostaje czlowiekiem Zachodu, chocby ze wzgledu na swe dziedzictwo, i wiele czasu poswieca przekazywaniu zachodnim sluchaczom duchowych prawd indyjskiej jogi. Zapis wspanialych wykladow, jakie wyglosil w Topeka w stanie Kansas dla Menninger Foundation, zostal opublikowany w 1973 r. w ksiazce zatytulowanej Doing Your Own Being. Od tego czasu napisal kilka innych ksiazek, m.in. Journey of Awakening i – wspolnie ze Stephenem Levinem – Grist for the Mill.
Leary tymczasem stwierdzil, ze po usunieciu z Harvardu stal sie kozlem ofiarnym powszechnej politycznej nagonki na srodki psychodeliczne. Przez wiele lat byl wiezniem, osadzonym na podstawie wstepnego oskarzenia o posiadanie mniej niz jednej uncji marihuany. Jednak w ostatnim okresie zycie jego wrocilo, jesli tak mozna powiedziec, do stanu wzglednej normalnosci. Po uwienczonej sukcesem publikacji Flashbacks z 1983 r. i szeroko komentowanych publicznych spotkaniach z wczesniejszym egzekutorem prawa, oficerem G. Gordonem Liddym (który aresztowal go w połowie lat szescdziesiatych), Leary obecnie przyciaga uwage glownie jako wykładowca uniwersytecki. Komputery zastapily jego niegdys niepodzielne zainteresowanie srodkami psychodelicznymi, a niezwykle dni narkotycznych eksperymentow na Harvardzie przypominaja wydarzenia z innej epoki.
Nevill Drury
(tłum. Henryk Smagacz / kor. Conradino Beb)
Przypisy:
1 Cyt. w:G.Anthony, The Summer of Love: Haight-Ashbury at its Highest, Celestial Arts, 1980, s.29.
2 J.D.Brown (wyd.), The Hippies, Time-Life Books, 1967, s.39-40.
3 Cyt. w:G.Anthony, The Summer of Love, op. cit., s.129.
4 Tamze, s.155.
5 Tamze, s.156.
6 T.Leary, Flashbacks, J.P.Tarcher, 1983, s.29.
7 T.Leary, High Priest, 1968, s.25.
8 T.Leary, The Politics of Ecstasy, 1970, s.112.
9 Tamze, s.131.
10 Tamze, s.15.
11 W.Y.Evans-Wentz (wyd.), The Tibetan Book of the Dead, 1960.
* Human Be-In.
** Michael Bowen utworzyl neologizm: „Human Be-In” – dosl. „Ludzkie Bycie-W”.
*** „Dog” czytane od konca daje „God” – Bóg.
Źródło: Nevill Drury, Psychologia transpersonalna: ludzki potencjał (rozdział 5: Psychodeliczne lata), Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 1995.