Czarna Emanuelle (1975)

Black_Emanuelle_1975_original_poster

Bitto Albertini nie jest twórcą w żadnym stopniu wybitnym. Zaczynał on swoją karierę z kinem jako operator kamery w taśmowo produkowanych spaghetti-akcyjniakach. To on stworzył jednak postać naczelnej anty-dziewicy włoskiego kina, tytułowej Emanuelle (granej przez Laurę Gemser). Czarna Emanuelle jest spin-offem francuskich przygód oryginalnej bohaterki (granej przez zmarłą niedawno Sylvię Kristel), rozpoczynając długi, pokręcony cykl filmów z jej udziałem.

Czarna Emanuelle, wiedziona dziennikarskim instynktem, przybywa na nie mniej Czarny Ląd w celu wykonania serii zdjęć, a tam za sprawą swojej wrodzonej natury rozpalania męskich i kobiecych ciał angażuje się w gorący romans, przebywając w posiadłości pary bogatych, europejskich właścicieli lokalnej plantacji kawy. Kochając się z obojgiem domowników wdaje się jednak w kłopoty, z których uratować ją może tylko ucieczka z Afryki.

Film pokazuje środowisko bogatych właścicieli ziemskich, ich hedonistyczne podejście do życia, pełne alkoholu, wystawnych imprez i kręcącego wszystkim seksu. W takim otoczeniu ciemnoskóra nimfa dość szybko się oczywiście odnajduje, czego efektem jest duża ilość pikantnych scen. I nie jest to soft porno, charakterystyczne dla lżejszych filmów erotycznych, a regularny hardcore, pełen zbliżeń na wielkie koguty, czy włochate cipki opalonych piękności.

Kamera nie zna pojęcia subtelności i chętnie zagląda tam, gdzie w purytańskich Włoszech lat 70-tych inni bali się nawet zerknąć. Ale nawet jeśli, tak jak ja, nie przepadacie za oglądaniem męskich narządów rozrodczych, to zawsze możecie popatrzeć na ponętne ciało Laury Gemser, czy jej stałej kompanki lesbijskich ekscesów, Kariny Schubert. Niestety postać Emanuelle i sceny seksu są jedynymi wartymi uwagi punktami tej produkcji. Fabuła w stylu sexploitation jest nudna i praktycznie do momentu wyprawy w busz przypomina typowy brazylijski tasiemiec.

Kiedy bohaterka opuści już pełne przepychu wille i wyląduje w afrykańskiej wiosce, seans przypomina któryś program z cyklu Boso Przez Świat Cejrowskiego. Grupa czarnoskórych próbuje odegrać jakiś rytualny taniec, który tak jak w Emanuelle i ostatnich kanibalach kończy się regularną orgią. Podobnie jak w klasycznych filmach o kanibalach, mamy tutaj również dużo zbliżeń na egzotyczną faunę Afryki i są one miłym urozmaiceniem seansu.

Na plus trzeba zaliczyć także muzykę Nica Fidenca, który miał okazję komponować ścieżki jeszcze do kilku filmów z tej serii. Stylowe, łagodne brzmienia mile urozmaicają sceny erotyczne, jak w przypadku szybkiego seksu Kariny Schubert z czarnoskórym pracownikiem stacji paliw, czy samotnych, wilgotnych zabaw Emanuelki podczas upalnych nocy.

Osobiście, nie jestem fanem tej frywolnej produkcji i uważam Czarną Emanuelle za film nudny czy niesamowicie wręcz płytki. Brakuje mu polotu i ekscentryzmu kolejnych odsłon, jak choćby wspomnianej Emanuelle i ostatnich kanibali, Emanuelle i niewolnic miłości czy Siostry Emanuelle. Kilka konkretnych scen, czy naga Laura Gemser, nie ratuje produkcji, która nie broni się w zasadzie niczym. Ale ta „legenda” może być dobrym startem w cykl, gdyż idealnie pokazuje życiową misję naszej czarnoskórej piękności. Sami powinniście wyrobić sobie zdanie, czy jest sens dalej się w jej przygody zagłębiać.

Oskar ‘Dziku’ Dziki

 

Znany pod tytułami: Emanuelle Nera / Black Emanuelle
Produkcja: Włochy/Hiszpania, 1975
Dystrybucja w Polsce: Vision
Ocena MGV: 2/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.