W morzu rewolucyjnych albumów gitarowych lat ’60 niewiele może się równać z potężnym debiutem Dicka Dale’a i jego zespołu Del-Tones. Ten historyczny manifest surfowy prawdziwie zamiótł Kalifornię i Stany Zjednoczone sprzedając się oryginalnie w rekordowej liczbie 80 tys. egz.
Wypuszczony na rynek w listopadzie 1962 przez własny label Dale’a: Del Tone Records – którego działalność była sponsorowana przez jego ojca – poprzedzony przez wydany rok wcześniej, legendarny singiel 7″ Let’s Go Trippin’, album ten jest dzisiaj uważany za kamień milowy muzyki gitarowej.
W swoim czasie spowodował on istną gorączkę surfową sprawiając, że założonych zostały setki amerykańskich grup, których główną ideą było wygrywanie kompozycji Dale’a na lokalnych potańcówkach. Był to także pierwszy album, który z gitary uczynił prawdziwy fetysz.
Surfers’ Choice bez wątpienia zmienił historię. Jest jedną z tych płyt, nagranych w pełni na żywo i do tego… jedną z niewielu płyt surfowych, zarejestrowanych bez śladu reverbu. Ten miał przyjść dopiero jakiś rok później, gdy Dale’a wymontował go z organów Hammonda i uczynił z niego podstawowy element charakterystycznego, mokrego brzmienia z pomocą Leo Fendera, który stworzył legendary Fender Reverb Unit.
Mimo tego, debiut Dale’a wciąż zabija żywotnością instrumentalnych kompozycji i nastrojowością kawałków wokalnych, których Dale był paradoksalnie wielkim miłośnikiem. Wszystkie utwory zostały zarejestrowane w kultowym przybytku Rendezvous Ballroom, w Balboa (południowa Kalifornia) przy wtórze i okrzykach jego wiernej publiczności.
Wspierany przez oryginanego Dual Showmana Fendera, do którego Dale podpiął swojego kultowego Stratacastera, Surfer’s Choice jest wspaniałym przykładem najlepszych dni surf rocka, które miały przeminąć z dniem nadejścia Brytyjskiej Inwazji.
Album otwiera Surf Beat – jeden z wzorcowych kawałków Dale’a, oparty na silnym, sensualnym rytmie, którego koncepcję podłapał od swojego idola, Gene’a Krupy. Ten prowadzi nas do Sloop John B, nastrojowej ballady, w której Dale daje ujście swojemu rock’n’rollowemu romantyzmowi, a trzeba przyznać że miał wówczas całkiem niezły głos.
W końcu uderza nas znowu kolejny instrumentalny killer z obowiązkowym, gitarowym staccato – Take It Off. Ta fantastyczna kompozycja poprzedza zaś rhythm and bluesowy kawałek Night Owl, który Dale wyśpiewuje z prawdziwie czarnym feelingiem i klasyczny Fanny Mae.

Stronę A kończy zabójczy Misirlou Twist, alternatywna wersja jego największego przeboju, który oparty został na arabskiej, podwójnej skali harmonicznej i wykonywany jest tutaj przy wirtuozerskim akompaniamencie skrzypiec (w wersji singlowej na trąbce gra sam Dale).
Strona B zawiera pierwszy, kultowy przebój Dale’a Let’s Go Trippin’, a także dwie inne, niezwykle wpływowe kompozycje instrumentalne: opartą na gitarowym rytmie Bo Diddleya Surfing Drums oraz Shake’n’Stomp – dziką pokazówkę możliwości surfowego staccato, która jest jednym z najszybszych kawałków Króla Surowej Gitary. Pozycja wyjątkowa i obowiązkowa!
Conradino Beb