Wczoraj rano czasu Los Angeles odszedł z tego świata legendarny gitarzysta Slayera, Jeff Hanneman. Muzyk umarł niespodziewanie w szpitalu niedaleko swojego domu. Jako oficjalną przyczynę zgonu podaje się niewydolność wątroby, ale nieoficjalnie spekuluje się także o innych powodach śmierci.
Jak podaje zespół w oficjalnym komunikacie na swojej stronie: Slayer pozostaje zdewastowany informacją o śmierci swojego przyjaciela z zespołu i brata, Jeffa Hannemana, który odszedł dzisiaj (2 maja) około 11 rano w pobliżu swojego domu w południowej Kalifornii. Hanneman przebywał w szpitalu i umarł nagle na niewydolność wątroby. Pozostawił na tym świecie żonę Kathy, siostrę Kathy oraz dwóch braci: Michaela i Larry’ego – będzie nam go wielce brakowało.
Amerykańska prasa spekuluje, iż jedną z przyczyn śmierci mogło być postępujące od dwóch lat martwicze zapalenie powięzi, którego Jeff Hanneman nabawił się po ugryzieniu pająka, ale ten wątek nie pojawił się wcale w oficjalnym akcie zgonu. Niemniej jednak zostanie przeprowadzona autopsja zwłok Hannemana, która ma rzucić więcej światła na niespodziewany zgon legendy thrash metalu. Muzyk zostanie najprawdopodobniej zastąpiony przez Gary’ego Holta z Exodus, który wskoczył na jego miejsce, gdy ten był hospitalizowany po raz pierwszy.
Hanneman utworzył Slayera razem z Davem Lombardo, Tomem Arayą i Kerrym Kingiem w 1981. Poza graniem na gitarze był on także kompozytorem wielu z najbardziej znanych hitów zespołu.
Do jego własnych kawałków należą: Raining Blood i Angel of Death (Reign In Blood, 1986), Spill the Blood, Behind the Crooked Cross (South of Heaven, 1988), zaś cały materiał na Hell Awaits (1984) został stworzony przy jego wielkim wkładzie. Szatańskie rajdy gitarowe Hannemana pozostaną na zawsze jednym z najważniejszych osiągnięć ciężkiej muzyki gitarowej.
Przypomnijmy złote czasy…
Źródło: Slayer.net / Billboard.com