Hrabina Carody żywi niecodzienną pasję do krwi pięknych kobiet i seansów striptizerskich w nocnych klubach Istanbułu, podczas których magnetyzuje nie tylko urokiem zgrabnego ciała, ale w finale żywi się krwią swoich konkubin przy aplauzie zebranej tłumnie publiczności. Podczas występów hrabina nosi seksowne pończoszki, czerwoną podwiązkę i czarne szpilki, które jednak szybko zsuwają się z jej smukłego ciała, gdy perwersyjnie wije się po podłodze lub zalega pomiędzy nogami jakiejś nagiej blondynki – jej aktualnego smaku tygodnia.
Lustra, kandelabry, kurtyna – nasza wampiryczna arystokratka, która właśnie przeprowadziła się z Węgier, pochodzi wprost z linii słynnego Draculi, z tym że kocha słoneczne plaże i kąpiele topless. Ale mamy przecież koniec lat ’60 i nawet wampiry musiały wprowadzić nieco smaku do swojego mrocznego lajfstajlu.
Ten kultowy horror erotyczny lub „krwiste” euro sexploitation – jak kto woli – w reżyserii wielkiego Jesusa Franco jest jednym z najbardziej znanych obrazów mistrza psychedelicznej erotyki. I choć od ręki mógłbym wskazać na przynajmniej 5 innych, lepszych filmów z jego złotych lat, Vampyros Lesbos (nieoficjalny polski tytuł: Wampiryczne lesbijki) broni się przede wszystkim dwoma rzeczami: fantastyczną rolą boskiej Soledead Mirandy, która gra hrabinę Carody, oraz wspaniałym soundtrackiem skomponowanym przez Manfreda Hublera i Siegfrieda Schwaba, tryskającym oginistą exotiką, raga rockiem i pop psychedelią, które tworzą jedyną w swoim rodzaju jakość muzyczną! Większość z kawałków, wykorzystanych w filmie, została wydana przez Niemców wcześniej pod szyldem The Vampires’ Sound Incorporation, a po sukcesie filmu jako oficjalny soundtrack.
Dzieło to warto jednak zobaczyć także dla ślicznej lokacji – Turcja została wykorzystana przez Franco kilka razy w jego karierze, wcześniej w Venus In Furs (1969) – doskonałej pracy kamery i groteskowej pop estetyki bliskiej farsie, w której artysta lubował się przez wiele lat. Najważniejszą bronią Franco pozostaje jednak zabójczo seksowna Soledad Miranda, która w Vampyros Lesbos jest tak samo często fotografowana nago, co w ubraniu.
Jej wrodzony talent do scenicznej ekspresji sprawia, że dwie długie sceny striptizu, z których pierwsza odpala akcję, pozostają do dzisiaj prawdziwie legendarnymi momentami kina erotycznego. Soledad miała sporą pupcię i małe, jędrne cycuszki – jak na Portugalkę przystało – a do tego smukłe, długie nogi, na których wszystko wyglądało fantastycznie, więc pozostawało zrobić z nich tylko użytek. Odkryta przez Franco pod koniec lat ’60 zagrała w kilku jego filmach, ale zapamiętana została głównie dzięki Vampyros Lesbos.
W tej kultowej eksploatacji wampirycznej erotyki Soledad opanowuje jako hrabina Carody umysł Lindy (Ewa Strömberg), młodej agentki nieruchomości, która wabiona magicznymi snami przybywa któregoś dnia na jej śliczną wyspę, gdzie zostaje wprowadzona w historię (nie)życia wampirzycy, uśpiona i delikatnie wyssana. Krótko potem hrabina inscenizuje własną śmierć w basenie po czym porzuca omdlałą kobietę gdzieś w Istanbule, gdzie ląduje ona w prywatnej klinice psychiatrycznej, prowadzonej przez dr Alwina Sewarda (Dennis Price).
Ten ma już na rękach jeden przypadek spotkań z lesbijską wampirzycą i szybko rozpoznaje problem toksycznego przywiązania. Jednak trochę czasu zajmie zanim Linda dojdzie do siebie i wykona to, co musi wykonać. W międzyczasie możemy więc obserwować nagą hrabinę skaczącą radośnie po plaży i wożącą się po mieście ze swoim tajemniczym szoferem o imieniu Morpho.
Scenariusz nie jest mocnym atutem filmu – zdarzyło mi się widzieć lepsze u Franco – i szczególnie pod koniec pojawiają się w nim dziury, jak w szwajcarskim serze. Całe szczęście pedantyczna narracja nie jest tu głównym środkiem wyrazu, którymi pozostają przede wszystkim abstrakcyjne ujęcia otoczenia (skorpiony, motylki i krew tak sobie spływająca po szybie), a także liczne zbliżenia na ciała ślicznych aktorek, których oprócz Soledad Mirandy artysta zatrudnił szczęśliwie cały pęczek.
Film nie jest przerażający czy jakoś specjalnie krwawy, co należy uznać za zaletę, gdyż Franco nie miał nigdy zbyt dużego talentu do inscenizowania scen przemocy, które w jego filmach zazwyczaj wyglądają idiotycznie. Mistrz pop perwersji był za to geniuszem w odmalowywaniu mrocznej erotyki i ta właśnie pozostaje prawdziwym skarbem Vampyros Lesbos. Jak chciał los, boska Soledad miała zrealizować ze swoim mentorem jeszcze tylko jeden film She Killed in Ecstasy, gdyż krótko potem zmarła w wypadku samochodowym. Jej kreacje będą jednak żyć wiecznie dzięki filmom takim jak ten!
Conradino Beb
Znany pod tytułami: Las vampiras / Vampyros Lesbos / Vampiros Lesbos / Wampiryczne lesbijki
Produkcja: Niemcy/Hiszpania, 1971
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 3,5/5