Jeśli przerobiliście pewną ilość klasyków gatunkowych, wśród nich na pewno znalazł się kiedyś kultowy film Zombie Lucia Fulciego, który łączy horror o zombiakach z wątkami sexploitation. W swoim czasie był on reklamowany jako sequel do Świtu żywych trupów George’a E. Romera, który wyszedł rok wcześniej, mimo że inspiracje Fulciego leżały zupełnie gdzie indziej.
Osobiście, nie jestem wielkim fanem filmów o zombiakach, ale jeśli nawinie się coś fajnego, to chętnie obejrzę, bo warto czasem miło się zaskoczyć…. a Striptizerki zombie dostarczyły mi dobrej zabawy dotrzymując obietnicy w 100%. W filmie nie ma nic poza seksownymi striptizerkami i chmarą żywych trupów! I mimo że niektóre dowcipy są naprawdę lamerskie, obraz ratuje bezpretensjonalność formuły. Kto byłby w stanie uwierzyć, że tak mocno zużyty gatunek można potraktować ze świeżością rewitalizując przy tym eksploatacyjną formułę. A można!
W duchu klasycznego mariażu gore i golizny (2 x G) reżyser Jay Lee kąpie oczy w inwazji żywych trupów, nagich panienek i ognia z broni automatycznej. Jesteśmy w najbliższej przyszłości i George W. Bush właśnie zbanował lokale ze striptizem spychając biznesmenów z branży do podziemia (ho, ho, ho!). Tymczasem w tajnym laboratorium rządowym w Nebrasce naukowcy pracują nad zabójczym wirusem chemicznym, który zamienia ludzi w zombich.
Ale sytuacja wyrywa się spod kontroli i na miejsce zostaje wezwany elitarny D-Squad, by rozwiązać problem. Nieszczęśliwie, jeden z żołnierzy zostaje ugryziony przez żywego trupa i ucieka, by sam nie zostać zabity przez kompanów. Zanim biedaczek zamieni się w krwiożerczego potwora, udaje mu się jednak wpełznąć do podziemnego klubu ze stripitzem, rządzonego przez Jima (Robert Englund) i jego rosyjską supervisorkę, gdzie akcja naprawdę się rozkręci.
Lokal wkrótce zamienia się w wylęgarnię zombiaków, a do tego z pięknymi panienkami w tle, które co chwila zdejmują swoje bikini na scenie. Obsada jest naprawdę przyjemna i nawet jeśli mocno wypchana silikonem, służy nam jako swoiste porn-eye-candy. Błyszczy tu oczywiście wielka gwiazda filmów dla dorosłych Jenna Jameson. W momencie kiedy pierwsza ze stripitzerek zostaje ugryziona przez zombiego, zabawa zamienia się w KOSZMARNĄ zabawę, a my wskakujemy do wagonika diabelskiego młyna lepszych i gorszych pomysłów narracyjnych, jak wpłynie to na interes.
Jak się szybko okazuje, nie ma nic lepszego nad tragedię, żeby popchnąć do przodu maszynkę do zarabiania kasy. Jim decyduje się iść z zielonym wiatrem i oferować swojej publice zupełnie nową atrakcję – striptizerki-zombiaczki, które rozpalają męskie żądze w zupełnie nowy sposób. Pierwsze z nich wywołują taką furorę, że reszta nie ma wyjścia i musi pójść za trendem, żeby nie stracić pracy. Ale że pracują także jako lap dancers, wkrótce jedna z nich zostanie przyłapana na odgryzaniu fiuta jednemu z klientów, co powoduje prawdziwą falę przeobrażeń w żywe trupy. Jim z początku zamyka ich w piwnicy, ale diabelskie koło chciwości i erotycznej rzezi wyrwie się w końcu spod kontroli…
Striptizerki zombie nie tylko zapewniają zmasowaną orgię zombiaków i rozebranych panienek, ale parodiują wiele z klisz gatunkowych. W filmie pojawia się na przykład hołd dla kultowego gangsploitation Waltera Hilla The Warriors, kiedy jedna ze striptizerek zaczyna uderzać butelką o butelkę śpiewając: Warriors, come out to playyy-ayy! Nienajgorzej. Obraz dobrze wpasowuje się także w neoeksploatacyjny trend ostatnich lat (Death Proof, Nude Nuns with Guns, Viva!). Ma dużo old schoolowych motywów eksploatacyjnych i w wielu momentach szyderczo pogrywa sobie z zombiakowym gatunkiem.
Bardzo podoba mi się, że film wygląda tanio, ale nie zbyt tanio – coś pomiędzy Świętem krwi II i Planet Terror. Obraz skacze wprawdzie pomiędzy eksploatacją gore i parodią gatunku, ale kładzie na tym sporą warstwę zdrowej nagości, co sprawia, że jest przynajmniej na co się pogapić, kiedy dialogi schodzą na dno. Od czasu do czasu pojawiają się też kamyczki intelektualne w stylu stripitzerki czytającej Nietzschego, które są być może niezdarne, ale nie przesadzone i zgrabnie udaje im się zmieścić w formule. Czy powinniście to obejrzeć? Niekoniecznie, ale jeśli macie trochę czasu do zmarnotrawienia, dlaczego nie?
Conradino Beb
Oryginalny tytuł: Zombie Strippers
Produkcja: USA, 2008
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 3/5