Pomimo stosunkowo krótkiej filmografii, brytyjski reżyser Anthony Stern zapisał się na stałe w kronikach filmu eksperymentalnego swoim debiutem, a przy okazji najbardziej znanym dziełem: San Francisco. Uważany za prototyp współczesnego teledysku i będący zapierającą dech w piersiach lizergiczną medytacją nad miastem, które w dużej mierze stworzyło kwasową kontrkulturę, film ten pozostaje wizją prawdziwie totalną, choć zrealizowaną w ramach 15 minut i 08 sekund za pomocą taniej kamery 16 mm.
Z medytacji Sterna przebija totalność doświadczenia na kwasie, które zostaje zwizualizowane za pośrednictwem San Francisco, pełniącego rolę medium. Zmontowany w awangardowej, jak na swoje czasy, koncepcji fotografii jednoklatkowej, film staje się magiczną podróżą przez porty, ulice, bary, a w końcu sale balowe i komuny, nękanej już wtedy prawdziwymi dylematami, kontrkultury z Haight Ashbury. W pierwszej części Stern stara się objąć wzrokiem miasto jako całość, natomiast w drugiej bardziej skupia się na rytualnych ujęciach zbuntowanych Baby Boomers, wchodząc tym samym na terytorium Kennetha Angera.
San Francisco to z jednej strony oszałamiający, halucynogenny dokument, który z drugiej można jednak interpretować jako czystą formę ilustracyjną. Zmontowany do pierwszej wersji Interstellar Overdrive, nagranej przez wciąż świeżych Pink Floydów w październiku 1966, w ramach dwukawałkowej taśmy demo, film oddaje nastrój dzikich, kosmicznych improwizacji zespołu – oryginalnej wizji Syda Barretta. Legendarny demo cut, liczący sobie dokładnie 16:52 (mono), dzięki swojej bezkompromisowości pozostaje najwspanialszą wersją numeru, jaką Floydzi kiedykolwiek nagrali.
Buzujący od przesteru motyw gitarowy, skomponowany przez Barretta, po krótkim rozbiegu zamienia się w frenetyczną improwizację, której aż do końca towarzyszą barbarzyńskie partie organów z dodatkiem uwolnionego od wszelkich zobowiązań basu i neoplemiennego beatu perkusyjnego. Do tego produkcja jest totalnie garażowa, oddając nastrój, jaki zespół w tym czasie produkował na żywo – muzycy nie chcieli skracać swoich utworów na The Piper at the Gates of Dawn, ale zostali do tego zmuszeni przez kierownictwo EMI, wierzące w rynek singlowy.
Jako że pierwotna wersja kamienia milowego psychedelii jest znacznie bardziej drapieżna i pozbawiona starannej produkcji sesji albumowej, San Francisco zyskuje jedyny w swoim rodzaju soundtrack, który rozbija mózg odbiorcy na kawałki pozostawiając go w stanie całkowitego oderwania od „rzeczywistości”. Warto dodać, że Stern był uczniem o wiele bardziej znanego eksperymentalnego filmowca brytyjskiego – Petera Whitheada, który wykorzystał tę samą wersję Interstellar Overdrive w swoim halucynogennym dokumencie Tonite Let’s All Make Love In London.
Conradino Beb
Oryginalny tytuł: San Francisco
Produkcja: Wielka Brytania, 1968
Dystrybucja w Polsce: Magivanga Vaults (w pakiecie Turn On, Tune In, Drop Out, 2007)
Ocena MGV: 5/5