Filmów o Wielkiej Stopie jest mało, a tych udanych jeszcze mniej. W tym roku mieliśmy premiery dwóch z założenia bliźniaczych produkcji. W maju światło dzienne ujrzał nakręcony przez Bobcata Goldwaitha (słynny Zed z Akademii Policyjnej) Willow Creek, a w październiku swój Exists wypuścił duet Eduardo Sánchez i Jamie Nash. Oba filmy nakręcone są w konwencji found footage. Ale że pierwszy okazał się dla mnie wielkim rozczarowaniem, z lekkim dystansem podszedłem do drugiego.
Fabuła Exists skupia się na grupie nastolatków, która popada w konflikt z grasującym w lasach Teksasu Wielka Stopą. Historia może nie należy do skomplikowanych, ale jest na tyle sprawnie poprowadzona, że nie ma mowy o nudzie. Od pierwszej nocnej aktywności potwora akcja gna na złamanie karku, co chwila zmieniając tempo. Barykadowanie się w leśnej chatce przypominające klasyczną Noc Żywych Trupów. Buduje napięcie, by potem wraz z pierwszymi promieniami słońca zmienić się w szaleńczy bieg o życie przez gęste lasy.
Odnieść można wrażenie, że kilka schematów z poprzednich filmów Sancheza zostało tutaj powielonych. Mamy więc motyw rowerzysty obładowanego kamerkami go-pro, wyjęty żywcem z segmentu A Ride in the Park, a scena żegnania się do kamery jednego z bohaterów to zwyczajna kalka z The Blair Witch Project. Ale sceny te nie zostały na siłę wplecione w fabułę i stanowią raczej mrugnięcie okiem twórcy do fanów wyłapujących takie smaczki.
Kino found footage charakteryzuje się tym, że szybkie ruchy kamery mogą zatuszować braki w charakteryzacji oraz tandetne efekty specjalne. Tutaj mamy do czynienia z odwróceniem tego zwyczaju i kamera chętnie pokazuje nam wszystko to, co w innych produkcjach owiane jest mgłą tajemnicy. Na szczególną uwagę zasługuje wygląd Sasquatcha, a przyjrzeć mu się dokładnie możemy w kilkudziesięciosekundowej sekwencji.
Spece od charakteryzacji nie zapomnieli o takich szczegółach, jak dokładne rysy twarzy i ślina lejąca się z pyska, wszystko to wygląda cholernie realistycznie. I pierwszy raz chyba, filmowa Wielka Stopa wzbudziła u mnie lęk, gdyż jest w niej coś pierwotnego i dzikiego. Z drugiej jednak strony wywołuje u nas współczucie, gdyż wiemy co odebrała jej banda rozbuchanej młodzieży.
W swojej kategorii filmów o mitycznym humanoidzie, Exists nie ma sobie jak na razie równych. Mogę nawet stwierdzić, że jest to jeden z lepszych found footage’ów ostatnich lat. Niektórzy uczepić się mogą wprawdzie mało wyrafinowanej fabuły, sztampowych bohaterów i głupot w stylu „akurat w naszej chatce nie ma zasięgu”, ale jest to kino typowo rozrywkowe i naprawdę ciężko tu wymyślić coś świeżego.
Jeśli szukacie więc filmu idealnego do piwka i blanta z kolegami, to Exists nadaje się jak znalazł, bo to typowy straszak, który co jakiś czas rzuca w nas bezczelnym screamerem, że aż kilka razy podskoczyłem w fotelu, siedząc sam w ciemnym pokoju z dobrym nagłośnieniem. Film miał niestety premierę tylko na DVD i Blu-ray i póki co w Polsce jest niedostępny. Nie ma też żadnych informacji, że stan te miałby się zmienić. Jako fan dwóch pierwszych części V/H/S (Viral to już porażka na całej linii) jestem mocno usatysfakcjonowany, bo wspomniany duet reżyserski po raz kolejny udowadnia że w filmach kręconych z ręki jest jeszcze jakiś potencjał.
Oskar ‘Dziku’ Dziki
Oryginalny tytuł: Exists
Produkcja: USA, 2014
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 4/5
Jak dla mnie, najlepszym filmem o Bigfoocie pozostaje ,, Night of the Demon” Jamesa C.Wassona z 1980. Ale ,, Exists” chętnie obadam, bo Sanchez to gość z polotem – m.in. bardziej, niż przyzwoity ,, Altered” z 3006 ( rednecki z puszczy vs. alieny ) , czy segment w V/H/S 2 , gdzie udarł pięknego łacha z konwencji found footage.
PolubieniePolubienie
Oglądałem wszystkie pozycje które wymieniłeś 🙂 „Noc Demon zawiodła mnie strasznie choć nie jest to znowu jakiś tragiczny film, napisałem nawet jego recenzje na prywatnym blogu xd l. „Altred” bardzo mi się podobał bo to horror w starym stylu. „Vhs” 1 i 2 jak dla mnie ekstra szkoda że”viral” ssie.
PolubieniePolubienie