Wampiry (1957)

i-vampiri-1957-original-poster

Francja, druga połowa lat 50-tych. Paryż spoczywa w cieniu paniki grasującego mordercy, któremu prasa nadała pseudonim „Wampir”. Przezwisko wzięło się stąd, że kolejno odnajdywane zwłoki młodych kobiet pozbawione były zupełnie krwi.

Te wydarzenia dają nam okazję poznać prowadzącego śledztwo inspektora Chantala (Carlo D’Angelo) oraz mającego obsesję na punkcie mordercy, dziennikarza Pierra Valentina (Dario Michaelis). Czy do czynienia mamy jednak z seryjnym mordercą? A może to tylko część większej intrygi?

Reżyser Riccardo Freda serwuje nam oryginalny melanż klasycznego kina noir, gotyckiego horroru rodem ze stajni Hammera i sztampowego sci-fi. Wszystko to oprawione genialnymi zdjęciami Maria Bavy, który był tutaj odpowiedzialny za pracę kamery.

To połączenie, w rękach dwóch solidnych rzemieślników (a tymi Freda i Bava bezapelacyjnie są), nie straszy obecnym w innych tego typu produkcjach wszechobecnym kiczem. Tutaj od samego początku bierzemy udział w osnutej mrokiem i tajemnicą historii która co rusz zaskakuje odkrywając przed widzem kolejne karty.

Gatunki płynnie przechodzą jeden w drugi, tworząc spójny ciąg przyczynowo skutkowy. Wrzuceni zostajemy w toczące się na przedmieściach Paryża śledztwo, by po chwili wylądować w zawalonej futurystycznym sprzętem piwnicy wraz z szalonym naukowcem w białym kitlu i jego kulowym pomagierem.

Finał prowadzi nas za to po majestatycznych salach i kamiennych korytarzach wielkiej posiadłości jednego ze znanych paryskich monarchów. Tutaj kolejny raz należy pochwalić stojącego za kamerą Bavę, stosującego wizualne zagrywki w sposób niegryzący się z obraną przez Freda konwencją.

Od strony technicznej produkcja trzyma cały czas równy, solidny poziom. Zarówno aktorzy, jak i cząstkowe efekty specjalne, robią wrażenie, biorąc pod uwagę że jest to produkcja mająca już prawie 60 lat. Pamiętać należy jednak, że pomysłowość w kadrowaniu i „cięciu kamerą” wymaga więcej wysiłku i innowacji, niż klepany na komputerze kod CGI.

Twórcy z charakterystyczną dla siebie manierą bawią się konwencją i schematami. Wampir jest tutaj zupełnie czymś innym, niż to, do czego przyzwyczaiło nas kino. Nie zdradzając szczegółów fabuły powiem tylko, że jest to pomysł nad wyraz interesujący. Co prawda dzisiaj nie zrobi na przeciętnym widzu należytego wrażenia, ale jeszcze raz przypominam datę produkcji.

Nakręcone w stylowej czerni i bieli Wampiry to solidny kawał smakowitego kina. Nie jest to może film, który stał się wizytówką Bavy, ten nakręcił ich całą masę później, ale warto cofnąć się do początków jego twórczości. Każdy twórca od czegoś zaczynał, nie każdy miał tak udany start, jak wielce u nas niedoceniony Mario Bava.

Oskar „Dziku” Dziki

Znany pod tytułami: I vampiri / The Vampires / Lust of The Vampire / The Vampire / El vampiro
Produkcja: Włochy, 1957
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 4,5/5

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: