Spożywanie marihuany w formie żywności jest zdrową alternatywą dla jej palenia. Pojawiają się jednak dwa inne problemy: właściwa dawka jest znacznie trudniejsza do ustalenia, a haj jest prawdziwie psychedeliczny i często okazuje się zbyt trudny do udźwignięcia dla wielu niedoświadczonych użytkowników.
Jedna ze standardowych anegdotek w marihuanowym świecie brzmi tak, grupka przyjaciół postanawia zorganizować imprezę z domowymi wypiekami, które przyrządzono używając konkretnej ilości zioła lub haszu, ale bez większego pojęcia, ile jest w nim THC.
Początkowo nikt nic nie czuje i zaczynają się pierwsze komentarze, że całe to jedzenie marihuany to ściema. Jednak pół godziny później wszyscy zmieniają zdanie, a po kolejnych 30 minutach u Przemka i Magdy zaczynają się pierwsze objawy psychozy, do czego dochodzi język przyklejony do podniebienia i rosnące w mózgu pytanie: co będzie dalej?
To intensywne doświadczenie, które często zamienia się w prawdziwy trip, jest spowodowane tym, iż jedzenie marihuany DZIAŁA ZNACZNIE MOCNIEJ od palenia czy waporyzacji, a przyczyna jest jedna: kannabinoidy są dekarboksylowane w znacznie niższej temperaturze i metabolizowane przez wątrobę, która przeszktałca je w metabolit znany jako 11-OH-D9-THC, który jest TRZY razy silniejszy od D9-THC.
Zobacz wideo z angielskimi napisami
Conradino Beb