Anihilacja (2018)

Anihilacja to skrzyżowanie Stalkera z Enter The Void, które nie przerasta jednak żadnego z wymienionych, grzęznąc na mieliznach scenariusza, wygórowanych ambicjach artystycznych oraz ulepionych z CGI jump scare’ach. Jeśli Ex Machina była prawie tak dobra jak niektóre odcinki Czarnego lustra, to Anihilacja jest prawie tak dobra jak Pod skórą… tyle że dużo jej do filmu Glazera brakuje!

Natalie Portman – doskonała aktorka, co mówię zupełnie bez ironii – wciela się w rolę Leny, profesor biologii z historią służby wojskowej, która po tym, jak jej mąż cudem wraca z tajnej misji, zostaje zwerbowana, by dokończyć jego zadanie wraz z mini-plutonem złożonym z samych kobiet pod wodzą mrocznej dr Ventress (Jennifer Jason Leigh).

Misja – jak cały zresztą film – jest prosta jak konstrukcja młotka: zbadać dokonującą agresywnej ekspansji strefę zwaną „lśnieniem”, będącą efektem ubocznym inwazji pozaziemskiej inteligencji (swoistego rodzaju superobcego), która pochłonęła wcześniej x żywotów żołnierzy sił specjalnych bla, bla, bla.

Jak można się domyślić, misja szybko natrafi na poważne przeszkody, stając w obliczu sił, które wymykają się ludzkiem pojmowaniu. Będą więc zmutowane aligatory (klasyk sam w sobie) i inne zwierzęta, ale znacznie groźniejsza okaże się moc pozaziemskiego bytu do mutowania ludzkiego DNA, która doprowadza umysł ludzki do szaleństwa.

Film, wbrew wzbudzonym oczekiwaniom, nie przeradza się jednak wraz z rozwojem akcji w jakieś wyrafinowane stadium powrotu człowieka do stanu pierwotnego w stylu Czasu apokalipsy, ale pseudo traktat filozoficzny o utracie tożsamości z halucynogennymi pasażami i elementami found footageAlicję po drugiej stronie lustra dla fanów Cannibal Holocaust – które umilają widzowi czas ekranowy.

Główny problem w tym, że „filozofia” ta jest na każdym kroku podcinana przez przyjętą przez Garlanda konwencję thrillera science-fiction, która sprowadza potencjał scenariusza na bruk. Z jednej strony jasne jest, że Anihilacja to artystyczno-gatunkowa hybryda. Z drugiej jest to jednak dzieło, któremu brakuje integralności, czy silnej wizji autorskiej, czego efektem jest akcja wyrywająca się reżyserowi na wszystkie strony, jak dziecko z ADHD.

Do tego należałoby pewnie dodać, że charaktery są papierowe, dylematy moralne słabo uwypuklone, a napięcie jak się podnosi, tak siada, pomimo tego że film wciąga na tyle – głównie dzięki aspektom wizualnym – iż widz racjonalizuje to co widzi w oczekiwaniu, że będzie lepiej.

I faktycznie zaczyna się robić lepiej w 87-mej minucie, kiedy Lena musi się skonfrontować z obcym, co daje Garlandowi okazję do całej sekwencji psychedelicznych scen, zakończonych piardem narracyjnym, po którym widz z emocjonalnym westchnięciem łapie się za głowę i zadaje sobie pytanie, które od wieków zadawali sobie filozofowie: Kurwa, naprawdę?

Po tym wszystkim następuje wymuszony jak ciężki stolec koniec, który ostatecznie zabija cichą nadzieję na cud, dzięki któremu cała ta historia byłaby czymś więcej niż kolejną fantazją o zagładzie cywilizacji z rąk obcych. Na plus zaliczyłbym jednak wykorzystanie kultowego numeru Crosby, Stills and Nash, który prosił się latami o drugie życie i ostatecznie dał radę!

Conradino Beb

 

Oryginalny tytuł: Annihilation
Produkcja: USA, 2018
Dystrybucja w Polsce: Netflix
Ocena MGV: 3,5/5

4 komentarze

  1. Obserwuję trochę fenomen Netflixa i czasem mam wrażenie, że o wszystkim tam decyduje jakieś bardzo proste ai. Scenariusz Dark (wariacja na temat Stranger Things), teraz Anihilacja, gdzie oprócz powyższych nawiązań dodałbym jeszcze Event Horizon i Arrival. Do tego „sprytne” próby oszukania widza poprzez, chyba cotygodniową, zmianę grafik opisujących seriale i filmy (żebyśmy cały czas mieli wrażenie, że jest tam coś nowego)…

    Polubienie

    1. Mialbys pewnie racje, tyle ze Anihilacje Netflix kupil. To jest niezalezna produkcja. Ale ze ich wlasne produkcje zaczynaja tropic algorytmy to sie zgodze. Duzo jest kopii i knock-offów, i ludzie to juz zaczynaja tez kumac. Problemem bedzie dla nich utrzymanie publiki z wyrobionym gustem, szczegolnie ze Amazon dzieli od nich tylko klikniecie na Smart TV!

      Bardzo lubie Netfliksa, ale beda musieli popracowac jeszcze troche nad moim zaufaniem…

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: