Niewolnictwo było w średniowieczu powszechne także na terenach dzisiejszej Polski

Niewolnicy pełnili ważną rolę w gospodarce średniowiecznej Europy i byli zatrudniani masowo m.in. w majątkach Kościoła. Niewolnikiem mógł stać się w praktyce każdy, zarówno poganin, jak i chrześcijanin. Tak o swoich badaniach opowiada PAP historyk dr Piotr Pranke.

Niewolnicy w średniowiecznej Europie z reguły nie byli traktowani w sposób okrutny, gdyż byli szeroko cenieni i wykorzystywani jako siła robocza, również w majątkach kościelnych – przekonuje w rozmowie z PAP historyk dr Piotr Pranke, który zajmuje się badaniem relacji gospodarczych w okresie wczesnego średniowiecza.

W średniowiecznej Europie funkcjonowały dwa główne typy niewolnictwa. Niewolnikiem mogła być osoba pojmana – jeniec, któremu darowano życie na wojnie.

W takim przypadku osobą niewolną mógł stać się nawet chrześcijanin. Prawdziwym rezerwuarem ludzi niewolnych w średniowiecznej Europie były jednak obszary pogańskie – np. Połabia, Prus, czy Pomorza – wskazuje historyk.

Drugą kategorią byli ludzie wzięci do niewoli siłą, na przykład w czasie najazdu, czy porwani przez piratów. Ale niewolnikiem mogła zostać też m.in. osoba zrodzona z niewolnicy, skazana za jakieś przestępstwo albo nie mogąca wpłacić kary sądowej.

Czym różnił się status osoby niewolnej od np. prostych mieszkańców wsi? Jak wyjaśnia dr Pranke, niewolnicy nie posiadali wolności osobistej i stanowili formę własności. Musieli wykonywać pracę wskazaną przez właścicieli i nie mogli bez ich zgody zawierać małżeństw.

Z kolei poganie porwani w głąb zachodniej Europy z terenu Połabia byli zmuszeni do zaniechania odprawiania swoich rytuałów, w tym ciałopalenia po śmierci. Ich los wg historyka bywał w niewoli gorszy od losu chrześcijan, gdyż stawali się oni przedmiotem handlu dalekosiężnego – sprzedawano ich poza Europę, do kalifatu arabskiego.

Niewolnicy chrześcijańscy musieli pozostać w strefie Cesarstwa Zachodniego (IX-XI w.). Ich eksport poza jego granice był zakazany – choć ilość informacji o wprowadzanych zakazach i regulacjach prawnych – sugerować może odmienną praktykę – dodaje. Branie w niewolę chrześcijan zdelegalizowała dopiero zupełnie bulla papieska.

Jeśli chodzi zaś o skalę procederu w średniowiecznej Europie, historyk stwierdził, że zapotrzebowanie na niewolników było duże, również z gospodarczego punktu widzenia. Skalę i znaczenie handlu niewolnikami potwierdzają zapiski w źródłach średniowiecznych. Ilość niewolników na rynku była czasami wyższa od możliwości nabywców.

Tylko w ciągu jednego dnia na targu w Mecklenburgu (obecnie północne Niemcy) wystawiano czasem nawet kilkuset jeńców duńskich, pozyskanych w czasie działań zbrojnych – opowiada historyk.

Niewolnicy byli również elementem uposażenia instytucji kościelnych. Stanowili własność centrów monastycznych. Prawo precyzowało, że ich praca na rzecz Kościoła miała być lżejsza, niż w majątkach świeckich. Dodatkowo zdarzało się, że niewolnikom pozostawiano część dochodów, np. plonów, obligując ich do płacenia dziesięcin.

Początki władztwa wczesnopiastowskiego łączą się także z handlem niewolnikami. Pranke opowiada, że np. Mieszko II uprowadzał „niezliczone ilości jeńców z Czech – sprawiając wielką radość ojcu”.

Pod względem wykorzystania niewolników Piastowie nie różnili się znacząco od zachodnioeuropejskich elit władzy. Piastowie pośredniczyli prawdopodobnie w handlu niewolnikami poza Europę – mówi Pranke.

Duża część niewolników trafiała do kalifatu (państwa muzułmańskiego), z tego względu, że – zwłaszcza we wczesnym średniowieczu – dynamicznie rozwijał się on pod względem gospodarczym. Kalifat rozciągał się od Półwyspu Iberyjskiego przez północno-zachodnie krańce Afryki po Persję (współczesny Iran). Popyt na niewolników w świecie arabskim był ogromny – wskazuje Pranke.

Arabowie sprowadzali olbrzymią liczbę niewolników słowiańskich. To z nich rekrutowała się administracja pałacowa, czy gwardia, chroniąca kalifa, czyli władcę państwa muzułmańskiego.

Szczególnie chętnie sprowadzano chłopców i dziewczęta. Były to w większości dzieci, po to, aby odpowiednio je wychować i wyszkolić pod kątem służby dla kalifa – przypomniał dr Pranke.

Straż przyboczna w postaci słowiańskich niewolników pojawiła się w otoczeniu kalifów od pocz. X w. Arabski władca Kordoby (dzisiejszy Półwysep Iberyjski) Abd ar Rahman III (921-961) miał początkowo 3750 gwardzistów, natomiast pod koniec panowania – już niemal 14 tys!

Oznacza to średni wzrost liczebności gwardii słowiańskiej na poziomie ok. 350 osób rocznie, czyli niemal jednego niewolnika dziennie! – wylicza historyk.

Arabowie tak chętnie sprowadzali Słowian, bo ci wywodzić się mieli, według nich, od Jafeta (najmłodszego syna biblijnego Noego) – przez co ich wartość na targu była niższa od np. Persów czy Bizantyjczyków (pochodzących ich zdaniem od Sema – starszego z synów Noego). Ich wybór – biorąc pod uwagę również dostępność Słowian na rynkach wymiany – był zatem pragmatyczny – uważa historyk.

Choć gwardziści mieli status ludzi niewolnych, to w ich szeregach zdarzały się wielkie kariery – jeden z nich został na przykład przywódcą wojskowym jednego z kalifów, a inni znacząco wpływali na politykę kalifów.

W Bagdadzie w okresie wczesnego średniowiecza było ok. 2 tys. kupców podających się za chrześcijan, których głównym źródłem przychodów było pośrednictwo w handlu cennymi tkaninami, futrami, luksusowymi militariami i właśnie niewolnikami. Była to czołówka towarów, bo za taki uważano też ludzi.

W średniowiecznej Europie nie było również jednego określenia na niewolnika, gdyż ich status bardzo różnił się między sobą. Tymczasem w kulturze popularnej utarło się wyobrażenie inspirowane antykiem. Obecnie trudno to zmienić – uważa Pranke.

Szymon Zdziebłowski

 

Źródło: Nauka w Polsce

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: