Materiał źródłowy dla wyprodukowanego przez Netflix filmu Polar to internetowy komiks autorstwa Victora Santosa. Jego monochromatyczna estetyka i styl pisania dawały w praktyce gotowy scenariusz filmowy, który trafił do twórcy teledysków Lady Gagi, Jonasa Åkerlunda. Szwedzki reżyser odpuścił jednak ascetyczną konwencję oryginału, dając nam coś na kształt podkoloryzowanego i cukierkowego posmaku Tarantino.
Profesjonalny zabójca Duncan Vizla (Mads Mikkelsen), znany w swojej dziedzinie pod pseudonimem „Czarny Kajzer”, za dwa tygodnie przechodzi na wyczekiwaną emeryturę. Dręczony przez obrazy swojej długoletniej kariery zawodowej zaszywa się gdzieś w lasach zaśnieżonej Montany. Choć udręczony, nawiązuje relację z wypłoszoną i skrytą sąsiadką, Camille (Vanessa Hudgens).
Prognoza nudnej starości zostaje przerwana przez Mr. Bluta (Matt Lucas), korpulentnego, barwnego szefa Agencji Damocles. Nasyła on na naszego bohatera swoją gwiazdorską ekipę płatnych zabójców, co pozbawi korporacji potrzeby wypłacenia mu pokaźnej emerytury. Jednak Duncan, jak na najlepszego z najlepszych przystało, szybko wyczuwa podstęp i staje do krwawej, nierównej walki.
Wszystko to, co dzieje się na ekranie, nikogo nie zaskoczy. Bazowe tropy fabularne to przetarte do cna klisze opowiadające o facecie, zdradzonym przez pracodawcę. Praktycznie każda scena, prócz tych rozgrywających się pomiędzy Duncanem i Camille, kończy się postrzeleniem kogoś w głowę. I choć Mikkelsen snuje się po planie widocznie znudzony rolą jednowymiarowego badassa, tak Vanessa Hudgens potrafi wykrzesać z siebie odrobinę emocji, rozgrywając swój mały dramat.
Åkerlund nieudolnie stara się naśladować inne, hiper-agresywne filmy komiksowe, głównie Sin City (2005). Każdy aspekt w Polarze jest przejawem nadmiaru, od przestylizowanej przemocy przez wyniosłe dialogi głównego przeciwnika na ociekaniu seksem kończąc. Jednak ten przerost zdaje się działać jedynie w scenach walki, a reszta filmu to wyczerpująca próba wytrzymałości widza.
Porównania netflixowej produkcji do Johna Wicka (2014) nasuwają się same. Oba obrazy opowiadają o bohaterze w średnim wieku uczestniczącym w wystylizowanych strzelaninach. Niestety, jest to zupełnie nietrafna analogia. Sceny akcji w Polarze stoją nie tylko na dużo niższym poziomie realizacyjnym, ale ich ilość jest praktycznie śladowa. Z wyjątkiem jednej, długiej walki w korytarzu, która jest znakomitym przykładem charakterystycznej dla Mikkelsena cielesności, w scenach akcji zwyczajnie brakuje finezji.
Ostatecznie, Polar to ogłupiająca i niespójna kreskówka z żywymi aktorami, sklejona z najgorszych tropów wyciągniętych z kinowego śmietnika. Åkerlund być może chciał nam dać absurdalny, samoświadomy film o facecie z bronią w ręku i bandzie groteskowych zabójców. Jednak efekt finalny okazał się jednym z najbardziej żenujących obrazów jakie znajdziemy w ofercie Netflixa. A co najgorsze, wszystko zapowiada nieunikniony sequel!
Oskar „Dziku” Dziki
Oryginalny tytuł: Polar
Produkcja: Niemcy/USA, 2019
Dystrybucja w Polsce: Netflix
Ocena: 1,5/5