Niczym sprawny drapieżnik, Wakacje cierpliwie czekają – w tym przypadku ponad godzinę – by oszołomić widza szokującą sceną, katapultującą film na zupełnie inny poziom. Debiutancki film duńskiej reżyserki Isabelli Eklöf doskonale wie, co robi, usypiając naszą czujność kolejną, wydawać by się mogło, historią o toksycznym związku epatującym kryminalnym etosem.
Na przestrzeni prawie 90 minut, Sascha (Victoria Carmen Sonne) jest atakowana na wiele różnych sposobów. Zostaje spoliczkowana przez kierowcę oraz jest ofiarą nieprzyjemnie wydłużonej i dziwacznej sceny gwałtu. Dodatkowo, już na samym początku widzimy Saschę odprawiającą porywający, maniakalny wręcz taniec w pustym pokoju.
Fizyczna rutyna pozwala na zerwanie z wszystkimi ograniczeniami, jakich dziewczyna doświadczy już wkrótce, bo nigdy później nie będzie dane jej poczuć swojego ciała jako osobistej własności. Przez lwią część filmu protagonistka odziana jest w drogie, eksponujące kobiecość, stroje kąpielowe, a paleta jej ruchów zdaje się uwarunkowana percepcją otaczających ją ludzi.
Sascha dba przede wszystkim o względy jednej osoby – będącego w średnim wieku szefa półświatka, Michaela (Lai Yde), który wraz ze swoją świtą i znajomymi spędza wakacje w luksusowej willi nad brzegiem Morza Egejskiego. Hedonistyczna zabawa kręci się głównie wokół opróżniania kolejnych drinków nad basenem. Wkrótce dziewczyna poznaje jednak właściciela luksusowego jachtu cumującego w Bodrum, który zaczyna żywić wobec niej pewne uczucia.
Z punktu widzenia fabuły, przez niepokojąco długi czas w Wakacjach naprawdę nic się nie dzieje. Przewijający się przez posiadłość goście są nudni, nie mają nic do powiedzenia i nie interesuje ich nic prócz spektakularnego bogactwa. Nie mają klasy i nawet miejsce, w którym zdecydowali się spędzić wakacje, choć niewątpliwie drogie, wydaje się nieco tandetne.
Biorąc pod uwagę fakt, że film nie stara się zaglądać głębiej w przedstawione w nim środowisko ludzi, oraz że nie oferuje nam zbytnio złożonej dramaturgii, widz zaczyna się zastanawiać, w którym kierunku zabierze go Eklöf?
Po 50 minutach seansu następuje jednak wybuch, a Wakacje niczym wulkan wyrzucają drzemiące w nim pokłady energii! I choć mozolne nakreślanie przez reżyserkę wątków i postaci sugeruje kolejne feministyczne kino zemsty, Eklöf odwraca wszystko do góry nogami, co dla wielu widzów może się okazać zbyt szorstkie.
Wzorem austriackiego twórcy Ulricha Seidla, który w swych dziełach często zmaga się ze sprzecznościami materialistycznego społeczeństwa, Eklöf odwzorowuje świat Saschy poprzez idące w tandemie rozpacz i czarny humor. Jednak reżyserka utrzymuje bliższy związek ze swoim głównym bohaterem, niż większość prac Seidla, który przyjmuje bardziej abstrakcyjne podejście.
Sascha to postać złożona, której działania nie są zgodne z tradycyjnymi wzorami fabularnymi. Również Michael, chociaż jest czarnym charakterem tego dzieła, postrzega siebie jako ojcowską postać w życiu Saschy, dyktując jej rację bytu jako cennej własności. „Wszystko mija z czasem, a potem jesteśmy po prostu martwi”, mówi. Brak odpowiedzi ze strony dziewczyny sugeruje jednak, że woli raczej zaakceptować to stwierdzenie, niż szukać w nim większego znaczenia.
Ciekawe jest to, jak film prezentuje swoich bohaterów wizualnie. Większość ujęć kręcona jest w szerokim planie, nie skupiając się na żadnej z postaci. Wzmacnia to tylko poczucie, że jest to „jedna z wielu” historii. Sascha może i jest główną bohaterką, nie zapominajmy jednak, że jest również jedną z wielu ruchomych części całego gangu Michaela.
Wakacje mają w sobie szczególną moc, płynącą z niesamowitej pewności siebie, jaką charakteryzuje się Isabella Eklöf. Jej bolesne doświadczenia stają się inspiracją dla bardziej zniuansowanego, głębszego obrazu. Podczas, gdy wiele innych filmów o feminizmie i kobiecych prawach podaje nam gotowe odpowiedzi czy definicje, Eklöf daje nam odświeżający film, który zadaje pytania.
Oskar „Dziku” Dziki
Oryginalny tytuł: Holiday
Produkcja: Dania/Holandia/Szwecja, 2018
Dystrybucja w Polsce: HBO GO
Ocena MGV: 4/5