Filmy na czas pandemii: Śmiertelna gorączka (2002)

Śmiertelna gorączka Eliego Rotha wyskoczyła praktycznie znikąd. Film od samego początku reklamowany był jako nowe objawienie horroru i rzekomy hit, który z miejsca osiągnie status kultowego – typowa dla Rotha forma promocji. Jego słowa znalazły potwierdzenie na festiwalu w Toronto, gdzie prawa do dystrybucji filmu kupił Lions Gate, a zakochana w nim publiczność znacząco podniosła akcje reżysera.

Rok 2002 w kinie grozy należał wciąż do samoświadomych horrorów wyśmiewających bądź dekonstruujących formę slashera, tak jak w 1996 roku zrobił to Wes Craven w Krzyku. Śmiertelna gorączka co prawda nie wywraca żelaznych dla gatunku tropów, ale wyciska z nich praktycznie maksimum, dając widowni przerażającą zabawę w filmowe klisze!

Piątka studentów postanawia spędzić weekend gdzieś w ukrytym pośród lasów Karoliny Północnej domku. Już pierwszej nocy w pobliżu kempingu pojawia się wymiotujący krwią człowiek, który po interwencji młodzieży kończy w leśnym jeziorze.

Bohaterowie następnego dnia postanawiają oczywiście skorzystać z darów okolicy i zanurzają się w pobliskim stawie. W tym momencie łapią straszliwą chorobę i stają się zagrożeniem dla pobliskich mieszkańców.

Roth cytuje w swoim dziele klasykę na potęgę. Miejsce akcji łudząco przypomina kultową chatkę z Martwego zła (1981), szalone rednecki wyglądają na żywcem wyjętych z planu Uwolnienia (1972) a dialogi jasno odnoszą się choćby do Nocy żywych trupów (1968).

W przeciwieństwie do Krzyku, Roth zdaje się gotować wszystkie klisze z filmów swojej młodości w jednym garze, zamiast dekonstruować i wychodzić poza ramy. Śmiertelna gorączka wręcz otwarcie mówi nam, żeby nie brać na poważnie czasami absurdalnego zachowania swoich bohaterów. Często ich postępowanie prowadzi tylko do nieustannego rozprzestrzeniania się śmiertelnego wirusa. I bardzo dobrze! Bo najważniejsza w filmie jest krew!

Być może lekkomyślność filmowych postaci może wzbudzać irytację, w nagrodę dostajemy jednak trzymającą w napięciu scenę z goleniem nóg w wannie. Nie jest to prawda chwila nie wiadomo jak emocjonalna, ale naprawdę zapada w pamięć.

Jeśli wierzyć plotkom, na pomysł Śmiertelnej gorączki Roth wpadł, kiedy doznał infekcji skóry podczas pobytu na Islandii. Twierdził, że rany na jego ciele pękały, krwawiły, a gdy chciał się podrapać, skóra odchodziła całymi płatami. Sam mówi o swoim debiucie jako obrazie „na pewnym poziomie bardzo osobistym”.

Najmocniejszą stroną jego filmu jest lekkość, z jaką mocne sceny gore zostają kontrapunktowane ironicznym poczuciem humoru. Szczególnie wyróżnia się tutaj rola Jamesa DeBello jako napalonego na kobiety i piwo śmieszka, którego sarkazm niesie ze sobą sedno filmu.

Interesujące jest również wskazanie, jak ściśle śmierć i seks są ze sobą powiązane. Wyłuszczona przez Cravena zasada „seks w horrorze zawsze oznacza śmierć” zostaje konsekwentnie zrealizowana w scenach łączących piękno, jak i makabrę rozpadającego się ciała.

Śmiertelna gorączka idealnie trafiła w czasy, które uwydatniły jej zalety, ustanawiając jej poniekąd kultowy status. Dzisiaj co prawda nie zrobi ona takiego wrażenia jak 18 lat temu, ale polecam mimo wszystko sięgnąć po najbardziej dochodowy horror 2002 roku!

To wciąż solidne, luzackie i dostarczające zarówno frajdy jak i obrzydzenia widowisko. Naprawdę dobrze świadczy o filmie fakt, że z minuty na minutę potrafi zmusić widza do przejścia ze śmiechu w krzyk przerażenia.

Oskar Dziki

 

Oryginalny tytuł: Cabin Fever
Produkcja: USA, 2002
Dystrybucja w Polsce: SPI International Polska
Ocena MGV: 3,5/5

1 komentarz

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: