The Substance (2024)

The Substance to dziwny specyfik. Czaruje w głowie, wciągając nas podstępnie do swojej króliczej nory, zabierając na wyjątkowo paranoiczny trip, w trakcie którego zmuszeni jesteśmy skonfrontować się z głęboko zakorzenionym lękiem starzenia się i dezintegracji naszego wyalienowanego, kruchego ciała.

To niemalże definicja body horroru, który ten lęk eksploruje we wszystkich możliwych konfiguracjach. Tożsamość ciała, a więc zmagania o jego kształt poprzez serię niespodziewanych transformacji, to wszakże jeden z głównych tematów dzieł Davida Cronenberga, którego głęboki humanizm polega na ukazywaniu makabrycznych konsekwencji walki z własną cielesnością, prób całkowitego usunięcia jej na margines.

Ale The Substance to nie Cronenberg, choć reżyserka Coralie Fargeat bardzo ceni mistrza gatunku, wymieniając go jako jedno z głównych źródeł swojej inspiracji. Ten odwdzięcza się zresztą tym samym, otwarcie mówiąc, że The Substance to jeden z jego ulubionych filmów ostatnich lat razem z Titane (reż. Julia Ducournau). Mamy więc silną rekomendację Cronenberga dla dwóch reżyserek, które swoimi ostatnimi filmami przywracają body horror do życia.

A nie ma żadnej wątpliwości, że dzieło Fargeat to, mimo autorskiego blasku i feministycznego sznytu, horror rasowy, co widać po reakcjach widzów w kinie, którzy w trakcie seansu zamykają oczy, gdy film robi się zbyt brutalny. Substancja robi bez dwóch zdań kisiel z mózgu swoim wizualnym drapieżnictwem i hiper-zbliżeniami. Są tu naprawdę mocne sceny, od których zaboli mózg nawet u zaprawionych w bojach fanów kina grozy.

Mimo że dzieło Fargeat może być określone tylko i wyłącznie jako rewelacyjne przez dwa pierwsze akty, trzeci niestety kuleje… no cóż, można go było znacznie lepiej rozegrać, ale wyszło jak wyszło. Twórczyni miała realną szansę, żeby zrobić ze swojego obrazu drugą Głowę do wycierania, ale ostatecznie wyszła jej Mucha bez jednej nogi.

Głównym powodem wydaje mi się decyzja, aby zalać wszystko hektolitrami gore, co ma tę wadę, że akcja robi się w końcówce prawdziwie groteskowa, w miarę gdy reżyserka coraz bardziej zapuszcza się w rejony komedio-horroru. Tryb Toksycznego mściciela torpedującego gałki oczne Kill Billem nie robi tu jednak moim zdaniem żadnego HALO i można nawet powiedzieć, że film staje się przez to frustrujący.

Nie zmienia to jednak faktu, że The Substance przez fantastyczna grę aktorską protagonistek obsady: Demi Moore jako Elisabeth Sparkle i Margaret Qualley jako Sue, kompletnie pojechaną reżyserię, słodkie do bólu zdjęcia i paraliżujący dźwięk, jest tak czy siak widowiskiem wartym obejrzenia w pełnym skupieniu w kinie, gdzie można je w pełni docenić.

Po wyjściu z sali odczuwałem wprawdzie duże rozczarowanie, że nie dało się z tego wycisnąć więcej, ale czekam z niecierpliwością na kolejny film Fargeat, która – co trzeba przypomnieć – nakręciła wcześniej zaledwie jeden obraz – Zemsta (2017).

Conradino Beb

Oryginalny tytuł: The Substance
Produkcja: USA/Wielka Brytania/Francja, 2024
Dystrybucja w Polsce: Monolith Films
Ocena: 3,5/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.