Ciąg dalszy kultowej powieści, na podstawie której Danny Boyle zrealizował równie kultowy film, nosi tytuł Men in Love i kontynuuje historię szkockiej załogi „odpadków społecznych” od momentu, w którym zakończył ją opowiadać Trainspotting.
Od wydania książki minęło dokładnie 31 lat, ale Welsh postanowił wrócić do historii Rentona, Spuda (przetłumaczonego na polski jako Kartofel), Sick Boya (przetłumaczonego na polski jako Chory) i Begbiego, którzy po serii narkotykowych przygód i wzajemnych wałków postanawiają szukać nowego życia poza Szkocją.
Przypomnijmy, że Trainspotting kończy się daniem nogi przez Rentona z Londynu, który przywłaszcza sobie cały zarobek z transakcji życia. Teraz wolny od nich wszystkich – wolny na dobre – zostanie tym, kim chciałby być. Sam stanie na nogi albo sam upadnie. Ta myśl przerażała go i dodawała mu skrzydeł. gdy zastanawiał się nad życiem w Amsterdamie – czytamy na ostatniej stronie.
Jak wyznaje pisarz: Jestem naprawdę podekscytowany przywróceniem do życia tych charakterów. I mimo że Welsh wracał już do nich dwukrotnie w powieściach Porno i Skagboys, Men in Love różni się tym, że jest bezpośrednią kontynuacją Trainspotting, której akcja zaczyna się tuż po zakończeniu oryginału.
Premiera Men in Love jest planowana na 3 lipca 2025. Jak mówi pisarz, książka skupia się na „poszukiwaniu prawdziwej miłości przez dwudziestoletnich mężczyzn, którzy zaczynają w końcu dostrzegać, że nie są nieśmiertelni”.
Sequel odnajduje zatem Begbiego i Spuda w Szkocji. Ten pierwszy siedzi w więzieniu, podczas gdy ten drugi wciąż zmaga się z uzależnieniem od heroiny. Tymczasem Sick Boy próbuje swoich sił w londyńskim przemyśle pornograficznym, a Renton przebywa w Amsterdamie, gdzie podejmuje karierę promotora klubowego.
Welsh twierdzi, że wspólny bagaż emocjonalny nie daje jego bohaterom dużych szans na odnalezienie się w stałych związkach, ale eksploracja ich uczuć pozwala mu na pokazanie, że charaktery z klasy robotniczej mają prawdziwe życie wewnętrzne, a więc nie służą tylko i wyłącznie „bawieniu burżuazji”.
Conradino Beb
Źrodło: The Guardian
