Peter Fuss to kolejna ofiara polskiego średniowiecza po takich artystach jak: Zbigniew Libera, Katarzyna Kozyra czy Dorota Nieznalska. Swoją niezwykle celną wystawą „jesus christ king of poland” pokazał mroczną nieświadomość polskiego narodu, pełną fobii, ciężkich kompleksów i uprzedzeń. Jednak ta akcja o niewątpliwych walorach edukacyjnych, nie mogła się przyjąć w kraju Romana Giertycha, który znany jest z tego, że jego obywatele działają, jak doskonale naoliwione propagandą roboty.
Conradino Beb: Skąd się bierze w Polsce nieumiejętność interpretowania dzieła sztuki? Czy spotkałeś się z tym smutnym faktem wcześniej?
Peter Fuss: Jasne, że się spotkałem. Każda próba tłumaczenia działania artysty poprzez chęć zrobienia skandalu wynika właśnie z braku umiejętności zinterpretowania dzieła sztuki. Ludzie nie rozumiejąc tego co widzą tłumaczą to poprzez chęć wywołania skandalu i zaistnienia w mediach. Tak było w przypadku ziemniaków Julity Wójcik w Zachęcie, tak było przy okazji „Piramidy zwierząt” Kozyry, czy też klocków Lego Libery. Skąd się to bierze? Trochę pewnie jest to wina edukacji, trochę pewnie spadek po PRL-u. W każdym razie ludzie mają zakodowany obraz artysty w dziurawym golfie, palącego fajkę, pijącego absynt i malującego słoneczniki albo czarne ptaki nad łanem zboża. Mają zakodowane, że sztuka ma być ładna i ma dobrze wyglądać na ścianie.
Conradino Beb: Co tak naprawdę chciałeś pokazać poprzez swoją pracę?
Peter Fuss: Bilboard był częścią wystawy „jesus christ king of poland”. Pokazałem na niej, że fundamentalizm i fanatyzm religijny, tak chętnie utożsamiany ze światem Islamu, nie jest obcy także katolikom w Polsce. Że razem ze szczególną odmianą „patriotyzmu”, „polskości”, zaściankowości, ksenofobii, homofobii i antysemityzmu, tworzy mieszankę, która poraża.
Premier Kaczyński podczas swojej pierwszej wizyty w Brukseli deklarował, że w Polsce nie ma antysemityzmu, nie ma homofobii, nie ma ksenofobii. Jest to oczywista nieprawda. Polska jest pełna antysemityzmu, homofobii i ksenofobii. I wcale nie trzeba daleko szukać, wystarczy chociażby włączyć radio Rydzyka – ulubione radio obecnej ekipy rządzącej.
Wystawa została zbudowana z cytatów. Pokazałem na niej screeny z internetowych forów katolickich, nagrania słuchaczy dzwoniących do Radia Maryja, a także funkcjonującą od dłuższego czasu w Internecie listę „Żydów – wrogów Polski”. Na liście jest blisko 2000 nazwisk i jest ona stale aktualizowana. Właśnie na tej liście znalazłem osoby, których wizerunki umieściłem na bilboardzie. Hasło „Żydzi won z katolickiego kraju” zostało rzucone przez kogoś z Rodziny Radia Maryja podczas burdy ulicznej po odwołanym ingresie arcybiskupa Wielgusa.
Conradino Beb: Czy spodziewałeś się tak wielkiego wybuchu gniewu społecznego po twojej wystawie? A może gdzieś w twojej podświadomości kiełkowało pragnienie zszokowania społeczeństwa i była to reakcja do przewidzenia?
Peter Fuss: To chyba najczęściej zadawane mi ostatnio pytanie – „Czy chciałeś zszokować, czy chciałeś zwrócić w ten sposób na siebie uwagę?”. Jeżeli moim celem miałoby być jedynie zszokowanie i zwrócenie na siebie uwagi – to nie bawiłbym się w przygotowywanie wystawy, w wyklejanie bilbordu na płocie kościoła, tylko jak Herostrates, podpaliłbym ten kościół. Byłoby prościej i skuteczniej.
Oczywiście, zdawałem sobie sprawę w jakim kraju żyjemy i spodziewałem się, że może być atak ze strony zdewociałych kółek różańcowych czy tez prawdziwych Polaków-katolików. Wrzawa „oburzonych” i działania prokuratora doskonale wpisują się w kontekst wystawy i są jej świetnym uzupełnieniem. Prokurator, który uważa, że nazwanie jednego z Kaczyńskich Żydem to obraza majestatu głowy państwa. Minister z kancelarii prezydenta, który jest wstrząśnięty tym, że ktoś nazywa Kaczyńskiego Żydem, na zapas dodając przy tym, że Kaczyński nie jest antysemitą.
Dziennikarze lokalnej gazety zbulwersowani, że ktoś ośmiela się nazwać jednego z rządzących bliźniaków Żydem i błyskawicznie donoszący o sprawie na policję. Oburzony ksiądz-rzecznik kurii wydający bezrefleksyjne oświadczenie cytowane w depeszach przez Katolicka Agencję Informacyjną. Spora grupa internautów, którzy na forach dyskusyjnych prześcigają się w określaniu jaka to okropna zbrodnia i jaka wielka obraza dla najważniejszego bliźniaka IV RP być nazwanym Żydem. Wszyscy oni najlepiej pokazują, jak bardzo zakodowane jest w Polakach myślenie, że Żyd to ktoś gorszy. To w ich głowach, tak jak w głowach autorów listy „Żydów – wrogów Polski”, rodzi się myśl, ze nazwanie kogoś Żydem może obrażać. Żyd to synonim zła i obelga dla „prawdziwego Polaka”.
Conradino Beb: Czujesz w tym momencie wspólnotę doświadczeń z innymi męczennikami sztuki w „wolnej RP” tj. Libera, Nieznalska etc.?
Peter Fuss: Nie czuję się męczennikiem. Robię taką sztukę, jaką chcę robić i mówię to, co chcę powiedzieć. Będę to robił tak długo, jak długo będę miał na to ochotę. Ani policja, ani wojsko, ani zapędy cenzorskie wystraszonych urzędników nie odwiodą mnie od tego. Być może po tym, co się stało w Koszalinie, jacyś ostrożni i przestraszeni kuratorzy nie będą mnie zapraszać do swojej galerii, ale jakoś wcale nie spędza mi to snu z powiek.
Conradino Beb: Reakcja władzy i organów ścigania pokazuje, ze polska rzeczywistość społeczna staje się często widoczna dopiero wtedy, gdy zostaje odbita w lustrze sztuki, manifestacji, plotki albo innej aktywności kulturowej? Co o tym sądzisz? Zatraciliśmy już kompletnie dystans do własnych wad?
Peter Fuss: Polacy od pokoleń wychowywani na Mickiewiczu, Sienkiewiczu i innych bogo-ojczyźnianych lekturach, uwierzyli, że są narodem wybranym. Zbawcą Europy i świata. Nasi sąsiedzi to nie Niemcy, Czesi i Rosjanie – tylko szwaby, pepiki i kacapy. Polacy są najlepsi i nie lubią kiedy, ktoś ośmiela się pokazać, że jest inaczej. Na dodatkowej lekcji historii, którą chce wprowadzić minister Giertych, dzieci będą się uczyć o „chwalebnych dziejach Polski”. Na tych lekcjach nie dowiedzą się o tym, że to Polacy – jeszcze przed Hitlerem – pod hasłem „Żydzi na Madagaskar” chcieli deportować Żydów z Polski. Że to Polacy mieli udział w pogromie w Jedwabnem. Że to Polacy za Gomułki wygonili z Polski resztki Żydów.
Conradino Beb: Dlaczego Polacy wyznają podwójną moralność? Robią coś skrycie w zaciszu własnego domostwa, natomiast na forum publicznym głośno to potępiają?
Peter Fuss: Ależ to nie jest tak, że negatywne zjawiska funkcjonują w zaciszu domostwa, a na forum publicznym wszystko jest cacy. Wręcz przeciwnie.”Gazeta Wyborcza” jest powszechnie nazywana „Gazetą Koszerną”. W kościelnych sklepikach można kupić książki przesiąknięte antysemicką ideologią. W kościele Świętego Krzyża w Warszawie organizowane są cykliczne spotkania z profesorem-tropicielem Żydów.
11. listopada na Krakowskim Przedmieściu, pod Pałacem Prezydenckim, defilują ogoleni na łyso młodzieńcy z flagami podobnymi do flag hitlerowskich i skandują: „Nasza święta rzecz – Żydzi z Polski precz!” A garstka Żydów, która jeszcze w Polsce żyje, chowa jarmułki pod czapkami, z obawy przed atakiem fizycznym i werbalnym. To samo dotyczy dyskryminacji i nienawiści do mniejszości seksualnych. To się rozgrywa na codzień, na naszych oczach, jest społecznie akceptowane i jest uważane za normę.

Conradino Beb: Jakie zarzuty ci postawiono?
Peter Fuss: W IV RP premiowane jest lizusostwo, potakiwanie i całkowite, bezmyślne oddanie wodzowi. Ci wszyscy Gosiewscy, Kuchcińscy, Szczygły, cały ten dwór, to ludzie którzy istnieją tylko dlatego, że nadskakują wodzowi. Ta dworskość się rozlewa. Nadgorliwi policjanci i prokuratorzy, którzy ścigają Hubera H., bo po pijaku „obrażał” wodza, albo angażują się w tropienie emeryta, który e-mailem przesłał zdjęcie kaczek. Cały ten aparat pracuje na to, by pokazać swoje oddanie i wykazać się przed przełożonymi, przed wodzem.
Nie inaczej postępuje prokurator z Koszalina. On też się chce wykazać. Przy czym robi to tak, jak umie. Najpierw wszczyna postępowanie z paragrafu o obrazę głowy państwa. Kiedy jednak ktoś mądrzejszy zwraca uwagę, że taka kwalifikacja czynu kompromituje organy ścigania, bo nazwanie kogoś Żydem nie może obrażać, zmienia kwalifikację i postępowanie toczy się z paragrafu o nawoływanie do nienawiści rasowej. I tu dochodzi kolejny paradoks, bo skoro toczy się postępowanie o szerzenie nienawiści rasowej i zamyka się wystawę, która cytuje takie poglądy, to konsekwencją powinno być ściganie tych, którzy takie poglądy głoszą.
Czy prokurator, który zabezpieczył dowody i całą wystawę ma na komisariacie, a więc zapoznał się z treścią cytowanych przeze mnie katolickich forów internetowych, a przede wszystkim z nagraniami z Radia Maryja, będzie miał odwagę zamknąć również te fora i rozgłośnię ojca Rydzyka? Przypuszczam, że nie. Radio Maryja, które przy ostatnich wyborach znacząco się przyczyniło do wyniesienia wodza do władzy, jest w tym kraju nietykalne. Dlatego najbardziej prawdopodobny jest scenariusz, że sprawa zostanie wyciszona, a postępowanie toczone w sprawie, nie zamieni się w postępowanie przeciw.
Conradino Beb: Czy masz pieniądze na prawnika?
Peter Fuss: Temat pieniędzy raz po raz był podnoszony przez niektórych radnych i mieszkańców Koszalina. W ich mniemaniu galeria zrobiła nadużycie, bo finansowała moją wystawę z MIEJSKICH PIENIĘDZY. Dlatego, żeby zbić takie argumenty w ciężkim dla Galerii Scena okresie, kiedy po mojej wystawie jej dalsze funkcjonowanie stanęło pod znakiem zapytania, postanowiłem zrezygnować z honorarium.
Wystawa w całości została sfinansowana przeze mnie i nie wziąłem za nią ani złotówki z koszalińskiej, miejskiej kasy. Niech będzie to dar ode mnie dla mieszkańców tego miasta. Dla tych, którym się podobało, i dla tych, którzy byli oburzeni. Niech będzie to dar również dla prokuratora, z dedykacją, aby zbyt pochopnie nie wszczynał postępowań i żeby nie ścigał poety Świetlickiego, mimo, że w jednym z wierszy przyznaje się do zabójstwa Laury Palmer.
I niech będzie to dar dla rzecznika kurii koszalińskiej, z dedykacją, aby przed wydawaniem bezrefleksyjnych osądów i oświadczeń, zapoznał się z treścią wystawy i zobaczył jak nauki kościoła, jak nauki papieża-Polaka są interpretowane przez wiernych. Myślę, że taki gest mnie nie zrujnuje i w razie potrzeby starczy mi pieniędzy na prawnika.
Conradino Beb: Kiedy pojawisz się z kolejna odsłoną? 🙂
Peter Fuss: Nazajutrz po zamknięciu przez prokuratora mojej wystawy, ktoś puścił plotkę, że na mieście wisi jeszcze jeden mój bilbord, wiec radiowozy jeździły po mieście i pilnie go szukały. Dlatego może powstrzymajmy się od rozmowy na temat mojej następnej realizacji, bo niechcący postawimy w stan gotowości cały garnizon policji i jeszcze dodatkowo dwa pułki wojska 🙂
Conradino Beb: Na twoją sprawę zareagowali bardzo dynamicznie blogerzy. Właściwie od razu njus ten przedostał się do netu i z czytania komentarzy można było dojść do wniosku, że TYLKO ONI tak naprawdę zaczęli toczyć o całej sprawie dyskusję w przeciwieństwie do mainstreamowych gazet, które te opinie PREPAROWAŁY. Może już czas olać media hierarchiczne i przeskoczyć do kultury konwergencji, w której to MY będziemy tworzyć opinie dając możliwość zaistnienia prawdziwej, kulturowej polifonii. Co o tym sadzisz?
Peter Fuss: Dziś cenzor nie urzęduje już przy ulicy Mysiej w Warszawie. Dziś cenzor mieszka w lękliwych głowach i budzi się od czasu do czasu. Raz budzi się w głowie wydawcy polecającego wycinać nożykiem do tapet stronę z felietonem Gretkowskiej z wydrukowanego już magazynu. Innym razem budzi się w głowach kuratorek z Wilanowa, które ze strachu przed zemstą PIS-u zdejmują z wystawy plakat RAT-u.
Jeszcze innym razem budzi się w głowie kuratora ze Słupska, który w ostatniej chwili odwołuje wystawę Nieznalskiej, bo boi się narazić radnym z LPR-u. Dlatego niezmiernie ważne dla wolności wypowiedzi i swobody głoszenia poglądów jest istnienie netowych magazynów i blogów. Ich autorzy nie muszą zabiegać o to czy dostaną dotację z PIS-u, czy narażą się na gniew lokalnych urzędasów. Nie muszą się podlizywać i drżeć o swoje posady. Są alternatywą dla tych wszystkich zalęknionych głów, w których zapala się lampka autocenzury. I to między innymi oni dają odpór rewolucji moralnej Kaczyńskich, po której mielibyśmy wszyscy mówić i myśleć, tak jak to sobie wyobraża wódz-bliźniak.
Skierujcie też swoje kroki ku… stronie Petera Fussa
Źródło: Aktivist, 02/2007 (wywiad ukazał się pierwotnie w skróconej postaci)