Próba przedstawienia zjawiska
Tolerancja, słowo używane na co dzień tak często, że stopniowo traci swoje pierwotne znaczenie i staje się jak wytarte jeansy — kolejnym symbolem kultury masowej, która zamiast posługiwać się słowami niosącymi w sobie treść operuje niewiele znaczącymi sloganami. Tolerancja dla homoseksualistów, dla przedstawicieli innej rasy, religii, światopoglądu, innej opcji politycznej… czy po prostu tolerowanie, na co dzień zachowań ludzi, z którymi przyszło nam żyć. To tak powszechnie używane zwroty, że powoli nawet ich nie zauważamy. Wyznaczają one jednak kanon zachowań obowiązujących współczesnego człowieka, pretendującego do określenia siebie mianem humanisty. Czy jednak zasługuje na akceptację osoba, która w swoich poglądach odwołuje się do archetypu Szatana, dla której, ten wieczny oponent Boga, reprezentuje pożądaną i najwłaściwszą ścieżkę życia?
Satanizm jest zjawiskiem wielowymiarowym i nie sposób objąć wszystkie jego aspekty na kilku stronach. Przedmiotem poniższej analizy będzie zatem kilka jedynie kwestii, które uznałem za najważniejsze dla rzetelnego przedstawienia podstawowych założeń filozofii satanistycznej i związanego z nią światopoglądu. Nie pretenduję jednak, w najmniejszym stopniu do całościowego ujęcia tego zagadnienia.
* * * * *
Współczesny satanizm ma dwóch ojców. Aleister Crowley jest tym, który wprowadził satanizm w dwudziesty wiek; Anton Szandor LaVey wyprowadził Satanistów na „światło dzienne” i zapewnił im stałe miejsce w kulturze masowej.
Aleister Crowley (1875-1947) przyszedł na świat w Leamington w hrabstwie Warwickshire (Wielka Brytania) w drobnomieszczańskiej rodzinie. Jego rodzice należeli do ortodoksyjnej sekty Braci z Plymouth, która dosłownie traktowała zapisy biblijne wierząc, że są słowami samego Ducha Świętego. Po śmierci ojca, Aleister wyjechał do szkoły prowadzonej przez Braci Plymuckich. Dyscyplina i surowe metody wychowawcze stosowane w tej szkole spowodowały nieprzystosowanie i wycieńczenie psychiczne młodego Aleistera.
Z objawami załamania psychicznego został przeniesiony do szkoły powszechnej w Malvern. Po jej ukończeniu zaczął zdobywać wiedzę w Trinity College w Cambridge. Wolny czas spędzał na wspinaczkach po górach Szkocji, grze w szachy (w których osiągał podobno całkiem przyzwoite wyniki) oraz na pisaniu wierszy, baśni i powiastek erotycznych. W wieku około dwudziestu lat zaczął interesować się magią, okultyzmem oraz zagadnieniami mistycznymi. W roku 1898 wstąpił do Zakonu Złotego Brzasku, w którym zaczął szybko piąć się na coraz wyższe stopnie wtajemniczenia. Po pewnym czasie doszło jednak do wyrzucenia go z Zakonu. Sam Zakon zaczął przeżywać kryzys, który doprowadził do podziałów.
Po wydaleniu z Zakonu rozpoczyna się okres podróży po świecie dwudziestokilkuletniego już Aleistera. Odwiedził Amerykę Środkową, Południową Azję oraz Północną Afrykę. Podróże wykorzystał na zapoznanie się z kulturami pozaeuropejskimi co wywarło olbrzymi wpływ na jego późniejsze poglądy. To właśnie podczas podróży do Egiptu, wiosną 1904 roku powstało jego, najlepiej chyba znane, dzieło „Księga Al, czyli Prawa”, w której zawarł podstawową zasadę myśli satanistycznej: „…Czyń wolę swą, niechaj będzie całym Prawem…[…] Jedynym prawem jest miłość, miłość podług woli…”
Podróżując po świecie Aleister spotyka swoją pierwszą towarzyszkę życia, ekscentryczną Angielkę, Rose Kelly. Owocem tego związku jest córeczka, która jednak po kilku latach umiera. Śmierć dziecka miała pchnąć Crowley’a do porzucenia żony. Kolejne lata jego życia są naznaczone tułaczką po Afryce Północnej oraz działalnością w założonym przez niego zakonie Astrum Argentum. W roku 1912 zostaje przywódcą angielskiego oddziału Ordo Templi Orientis (O.T.O.) noszącego nazwę Mysteria Mistica Maxima. W 1920 założył na Sycyli Opactwo Thelemy, skupiające wyznawców Nowej religii. Działalność Opactwa budziła liczne kontrowersje. Przyczyniał się do tego niekonwencjonalny sposób życia jego członków praktykujących w swoich obrzędach magię seksualną (do rozwoju której znacznie przyczynił się sam Crowley). Po dojściu do władzy faszystów Opactwo zostało zlikwidowane a jego członkowie wydaleni z Włoch.

Od tej pory zaczyna się schyłkowy okres działalności Aleistera Crowley’a. Próbuje jeszcze coś pisać, wydawać własnym nakładem (coraz trudniej znaleźć mu wydawcę po wydaleniu z Włoch i określeniu go przez The Time „…najbardziej zdeprawowanym człowiekiem świata…”). Pogrąża się w narkotykach i osamotnieniu. Nie przeszkadza mu to jednak kontynuować pracy twórczej a gdy umiera Theodor Reuss, Crowley staje na czele O.T.O. W 1945 roku pisze jeszcze jedno z lepszych swoich dzieł Magia bez Łez. Umiera 1 grudnia 1947 r. w Netherwood. Pogrzeb gromadzi jego najbliższych przyjaciół i zwolenników a prasa określa „ostatnią czarną mszą”.
Trudno wymienić cały dorobek literacki Aleistera Crowley’a, oprócz wyżej wymienionych, wskażę te najbardziej rozpowszechnione: Liber Oz, Liber XV, Księga Jogi, Magija w teorii i praktyce. Zawarte w nich poglądy stały się kamieniem węgielnym współczesnego satanizmu. Sam Crowley uważał się za zwiastuna Nowej Ery. Dotychczasowe dzieje ludzkości podzielił na dwa etapy. Eon Izydy, w którym człowiek żył w zgodzie ale i pod presją natury. Był to okres dominacji matriarchatu jako podstawowego systemu organizacji społeczeństwa. Czas niewinności lecz zarazem i nieświadomości. Następnie nastał eon Ozyrysa, w którym na plan pierwszy wysunął się patriarchat wspomagany przez religię, państwo i prawo gwarantowane przez przymus. Był to czas wojen, konfliktów wewnątrz społeczeństw, walki człowieka z przyrodą ale też czas rozwoju ludzkiej świadomości.
Kolejnym ma być eon Horusa-dziecka. Miał się rozpocząć w 1905 r. Nowy Eon ma narodzić się w wielkich bólach gdyż ludzkość będzie zmuszona zerwać z dogmatami, z których budowała swoją rzeczywistość. W Eonie Horusa znikną struktury związane z hierarchiczną organizacją społeczeństwa. Będzie to era pogłębiania świadomości ludzkiej, w której każdy przejmie odpowiedzialność za własne życie. W świadomości ludzkiej ogromną rolę będzie odgrywał archetyp dziecka. Znamienne dla nowych czasów będzie zaspakajanie we wszelki dostępny sposób swoich potrzeb.
Jak bardzo niespójna wydawałaby się ta wizja, jak dziwaczne nie brzmiałaby nomenklatura stosowana przez Crowleya, jak kontrowersyjne nie byłoby jego życie (naznaczone uzależnieniem od heroiny) i poglądy, trudno nie dostrzec, że jego przewidywania stały się rzeczywistością, jeszcze w wieku, w którym przyszło mu żyć i tworzyć.
* * * * *
Bez względu na to, jak wielki był wpływ Crowley’a na satanizm, to jednak nie on, lecz Anton Szandor LaVey jest uważany (słusznie czy też nie) za tego, który ukształtował jego współczesne oblicze.
Trudno jest napisać cokolwiek pewnego o życiu LaVeya tak wiele, często sprzecznych informacji na jego temat krąży w obiegu. Jest to po części spowodowane działaniem samego LaVeya, który podtrzymując zamęt w tej materii próbował budować wokół siebie nimb tajemniczości. Postaram się jednak przedstawić kilka informacji, które uznawane są w większości jego biografii za fakty.
Urodzony w 1930 r. w Stanach Zjednoczonych w rodzinie rumuńskich imigrantów już od najmłodszych lat przejawiał zainteresowanie zagadnieniami magii i okultyzmu. Uzdolniony muzycznie, w wieku 16 lat rozpoczął współpracę z San Francisco Ballet Orchestra. W młodości parał się również tresurą zwierząt cyrkowych, występował w teatrze, pracował jako fotograf policyjny. W latach pięćdziesiątych założył wspólnie z przyjaciółmi Magiczne Koło, które skupiało osoby interesujące sie szerokopojętym okultyzmem. W roku 1966 zakłada wraz z Michaelem Aquino Kościół Szatana (mający obecnie blisko pół miliona członków) a 30 kwietnia tegoż roku ogłasza pierwszym dniem nowej ery.
Na fali rewolucji obyczajowej przygotowuje swoje najbardziej znane dzieło — Biblię Szatana, w którym wykłada podstawowe założenia swojej filozofii. Jest to niewątpliwie najbardziej twórczy okres w jego życiu, warto wspomnieć, że był doradcą Romana Polańskiego przy filmie Dziecko Rosemary, zagrał w nim również rolę Diabła. W roku 1975 dochodzi do rozłamu w Kościele Szatana, odchodzi z niego, zakładając nową organizację, Michael Aquino wraz z częścią członków. LaVey działa w nim nadal ogłaszając siebie jego papieżem i budując hierarchię na wzór Kościoła Katolickiego. A. Sz. LaVey zmarł w 1997r. Powołany przez niego Kościół Szatana istnieje nadal, na jego czele stoi obecnie córka LaVeya – Karla LaVey.
Zasadnicze założenia swojej filozofii zawarł LaVey we wspomnianej już wcześniej Biblii Szatana, która, śmiało można powiedzieć, stała się brewiarzem współczesnych satanistów. Poglądy LaVeya mają wydźwięk stricte materialistyczny. Posługuje się postacią Szatana jako symbolem raczej niż transcendentnym bytem, który istnieje w bliżej nieokreślonej rzeczywistości. Uosabia on wieczny sprzeciw wobec zaistniałych struktur społeczno-politycznych, zaspokojenie potrzeb, kult życia czy wreszcie własna drogę. Bardzo dużo miejsca poświęca krytyce chrześcijaństwa.

Zarzuca mu, poza kwestiami czysto ideowymi, stagnację, skostniałe struktury organizacyjne, zbytni formalizm w sprawach kultu. Może brzmi to trochę dziwnie zważając, że sam LaVey powołując do życia Kościół Szatana odwzorował jego strukturę na hierarchii katolickiej. W jakim stopniu była to tylko prowokacja nie sposób dociec. Kościół Szatana miał zjednoczyć sympatyków satanizmu na całym świecie. Mimo, że jako organizacja rozrósł się do pokaźnych rozmiarów, jest tylko jednym z czynników, jak się wydaje, wcale nie najważniejszym, kształtujących oblicze dzisiejszego satanizmu.
* * * * *
Jaki jest obraz współczesnego satanizmu? Na tak postawione pytanie nie znajduję zadawalającej odpowiedzi. Jak już wspomniałem jest to zjawisko wyjątkowo niejednorodne nie dające się w łatwy sposób zdefiniować. Istnieje wiele grup i jeszcze więcej osób nie zrzeszonych w żadnej organizacji a określających siebie zwolennikami czy wręcz wyznawcami satanizmu. Warto wspomnieć, że różnią się one, często w sposób zasadniczy, pod względem podstawowych założeń.
Pokutujący w świadomości społecznej, podsycany od czasu do czasu przez goniące za łatwą sensacją media, stereotyp satanisty jako młodego człowieka ubranego na czarno, obwieszonego pentagramami i dewastującego cmentarze przyczynia się do powstawania swoistego rodzaju mody na „satanizm”, a ściślej mówiąc: odwrócone chrześcijaństwo. Polega to na prostym odwróceniu pojęć, gdzie dobro jest złem a zło dobrem (oczywiście podstawą jest tutaj chrześcijańskie rozróżnienie tych wartości). Ofiarami tak pojętego „satanizmu” są najczęściej ludzie bardzo młodzi, szukający akceptacji uznania w swoim środowisku.
Nie muszę chyba dodawać, że taka postawa prowadzi do zupełnie innych rezultatów. To zjawisko nazywane często „satanizmem podwórkowym” lub „pseudosatanizmem” objawia się w przypadkach zabijania zwierząt podczas tzw. „czarnych mszy”. Występują również, chociaż są to zdarzenia odosobnione, ofiary z ludzi oraz rytualne samobójstwa! Tego typu patologiczne zjawiska, potępiane przez większość społeczeństw jak i samych satanistów, wymagają raczej rzeczowej dyskusji zamiast „polowań na czarownice” i rozpalania stosów społecznego potępienia.
Wydaje się, że we współczesnym satanizmie na plan pierwszy wysuwają się dwie tendencje. Po pierwsze organizacje, które określają siebie mianem satanistycznych. Wśród nich prym wiedzie Kościół Szatana założony przez LaVeya oraz Świątynia Seta Michaela Aquino. To chyba nie przypadek, że ten odłam satanizmu najlepiej przyjmuje się w Stanach Zjednoczonych. Głoszone przez te organizacje idee dobrze korespondują z amerykańskim, naznaczonym przez utylitaryzm i hedonizm, stylem życia. Również w Europie Zachodniej organizacje satanistyczne radzą sobie całkiem nieźle. Są to zazwyczaj walczące ze sobą odłamy dawnego O.T.O., nie brak jednak nowych organizacji odwołujących się w swoich poglądach do wierzeń przedchrześcijańskich.

Najczęściej będą to wierzenia skandynawskie, germańskie i celtyckie, ale tez wątki zaczerpnięte z religii starożytnego wschodu (głównie Egiptu i Babilonii). W Polsce organizacje satanistyczne egzystują w „podziemiu” i dużo jeszcze czasu upłynie nim będą mogły działać oficjalnie. Mimo, że w Polsce nie ma ustawodawstwa antysatanistycznego, a Konstytucja gwarantuje swobodę sumienia i wyznania, nie znalazł się jeszcze śmiałek, który podjąłby się próby zarejestrowania organizacji odwołującej się do założeń satanizmu. W społeczeństwie posiadającym „chrześcijańską moralność”, umieszczającym w Konstytucji swojego, z założenia laickiego państwa, powołanie na „chrześcijańskie dziedzictwo”, będzie to niesłychanie trudne. Z działających w Polsce organizacji o proweniencji satanistycznej wymienić można Zakon Białego Wilka czy kaliską KalGroSę.
Znacznie liczniejszą grupę stanowią jednak tzw. „wolni strzelcy”, nie zrzeszeni w żadnej organizacji, przyznający się do sympatii satanistycznych i działający na własną rękę. Swoje poglądy szerzą przede wszystkim za pośrednictwem Internetu, niskonakładowych pism czy wydawnictw cyfrowych (CD, MP3). Są to osoby raczej młode, nie brak jednak wśród nich ludzi z pokaźnym bagażem życiowym, dążące do znalezienia własnej ścieżki życiowej. Kierują się maksymą: „Życie jest wielkim zaspokojeniem, śmierć wielką wstrzemięźliwością. Dlatego wykorzystaj życie — tu i teraz.”.
Przypomina to renesansową zasadę „carpe diem”. Często zarzuca się satanistom hedonizm. Inaczej patrzy się na tą kwestię gdy zauważymy, że satanizm jest zdeterminowany przez materializm i jego zwolennicy nie oczekują życia po śmierci, w którym mogliby zdyskontować bieżące zasługi. Kierują się również przekonaniem, że schlebianie swym cielesnym instynktom nie przeszkadza w osiąganiu rozwoju intelektualnego. Podstawowym medium wykorzystywanym do prezentacji swoich poglądów staje się Internet. Powstaje coraz więcej stron webowych prezentujących podstawowe założenia satanizmu. Nie są to jednak witryny, w natrętny sposób namawiające do „przejścia na satanizm”. Prezentują one raczej twórczość znanych i uznanych dzisiaj artystów (by wspomnieć Przybyszewskiego, Nietzschego, Epikura, Bakunina, Micińskiego czy nawet Reymonta i Iwaszkiewicza), jak i twórczość własną autorów tych stron.
Spotyka się to ze zdecydowanym sprzeciwem osób i organizacji, w ogromnej większości odwołujących się do „wartości narodowych i chrześcijańskich”, postulujących niejednokrotnie wprowadzenie cenzury w Internecie, uzasadniając to obrazą „uczuć religijnych”. Nie muszę chyba dodawać, że idzie tutaj o „uczucia religijne” ściśle określonej grupy ludzi przekonanych o wyższości własnego światopoglądu nad innymi. Szczególnie niepokojącym wydaje się fakt, że nawet osoby pracujące w administracji państwowej a zajmujące się sprawami nowych kultów religijnych wydają się stawać po stronie jednego światopoglądu.
W artykule Tomasza Jastrzębowskiego Dzieci ciemności zamieszczonym na stronie internetowej Centrum Informacji o Sektach pojawiła się wypowiedź tej oto treści: „…Zdaniem K. Wiktora (sekretarza Międzyresortowego Zespołu ds. Nowych Ruchów Religijnych) znacznie groźniejsza (od tzw. grup pseudosatanistycznych — przyp. mój) jest jednak działalność grup ideologicznych — są niebezpieczne, bo zmieniają światopogląd ludzi, przenikają tkankę społeczną z niebezpiecznymi ideami (nie tylko LaVeya, ale takze Schopenhauera, Nietzschego)…”. Takie podejście do sprawy wydaje się jakimś nieporozumieniem w państwie demokratycznym. Z istoty ustroju demokratycznego wynika równouprawnienie światopoglądów reprezentowanych przez obywateli. Opowiadanie się po stronie któregokolwiek z nich przez urzędników państwowych może wzbudzać podejrzenia o wyróżnianiu obywateli pierwszej i drugiej kategorii, w zależności od tego jakie mają zapatrywania na rzeczywistość.
* * * * *
Satanizm, w postaci jakiej jawi się obecnie, jest zjawiskiem niejednorodnym, występują w nim sprzeczności wydawałoby się nie do pogodzenia. To dodatkowo zamazuje obraz sytuacji. Trzeba zaznaczyć, że jest to twór nowy, kształtujący dopiero swoje oblicze. Czy jest on niebezpieczny? Jestem zmuszony odpowiedzieć twierdząco. Satanizm głosząc zasadę: „Nie ma większego prawa ponad czyń swoją wolę” przenosi wymiar najwyższej władzy (władzy nad własnym życiem i śmiercią) z Boga i Państwa na indywidualnego człowieka. Powierza mu tym samym przymioty boskości. Taka sytuacja wymaga odpowiedzialności wobec siebie i innych. Człowiek odbiera z rąk kapłanów i władców odpowiedzialność za samego siebie. Pobieżne i dosłowne traktowanie tej reguły może prowadzić do niebezpiecznych nadinterpretacji.
Potrzebna jest tutaj rozwaga i wyważenie interesów. Niebezpieczne mogą okazać się również różnego typu organizacje działające pod szyldem satanizmu. Prowadzą one działalność polegającą na finansowym wykorzystywaniu swoich członków (opłaty za wstąpienie do zrzeszenia, opłaty za przyznanie kolejnych stopni wtajemniczenia itp.), a także, co wydaje się bardziej niebezpieczne, psychicznym ich uzależnieniu. Nie twierdzę, że wszystkie organizacje tak postępują, nie wolno jednak zapominać o istnieniu takich, których celem nadrzędnym jest uzależnienie ludzi od przywódców tychże zrzeszeń.
Satanizm to jednak nie same zagrożenia to również swoista filozofia życia ceniąca ludzkie życie, promująca model człowieka silnego, niezależnego, kształtującego swoje poglądy, nie na zasadzie bezkrytycznej akceptacji tradycji i uznanych za obowiązujące zwyczajów, lecz kroczącego własną ścieżką i sceptycznie przyglądającemu się światu. Jest to droga odrzucenia wszelkich dogmatów, próby własnego spojrzenia na rzeczywistość. Rzeczywistość, która nie zawsze budowana jest w oparciu o uznane za obowiązujące idee współżycia społecznego lecz kreowana ręką silniejszego. Nie jawi się ona, mimo wielu prób „ucywilizowania” człowieka, jako kraina szczęścia i pokoju dla wszystkich ale raczej darwinowską walka o przetrwanie.
Od zarania dziejów różne systemy religijne, filozoficzne, czy prawne próbowały, z małym zazwyczaj powodzeniem, okiełznać naturę człowieka. Bogowie, kapłani, władcy próbowali narzucać swoją wolę zmniejszając możliwość dysponowania swoim życiem przez jednostkę. Satanizm próbuje wyjść naprzeciw dążeniu człowieka dowolności, pozbawia go wszelkiej zwierzchności i obarcza odpowiedzialnością za własne życie, które do Człowieka już należy.
Widziany w tym świetle satanizm nie jawi się już jako kult wszelkiego zła i niegodziwości. Jest jeszcze jednym sposobem na znalezienie Boga, rozumianego może nie jako istota transcendentna, będąca przyczyną wszechrzeczy, ale raczej jako symbol. Boga odartego z przymiotu wszechmocy, Boga-Człowieka próbującego stawić czoła życiu, budującego własną mitologię tłumaczącą otaczający świat. Jest to być może Bóg śmiertelny, przemijający, ale dla niektórych jedyny rzeczywisty. Czy można go prosić o duszę wieczną? Nie sądzę. Ale nie można go potraktować jak pluszowego misia-zabawkę ku pocieszeniu dzieci. Cały jego potencjał leży w człowieku i w człowieku się objawi — każdym z osobna.
* * * * *
Ciągle jeszcze nie mówi się: „satanista” bez negatywnych emocjonalnych kontekstów. O satanizm się oskarża, pomawia czy podejrzewa. Traktuje się jak zakaźną chorobę, której źródło należy odizolować od reszty i zniszczyć jeszcze w zarodku. Angielski pisarz R. Southey używał terminu satanizm atakując romantyczną twórczość G.G. Byrona, P.B. Shelley’a i J. Keatsa zarzucając im skłonności do udziwnień, perwersji i gwałtu.
Nie trzeba sięgać aż tak daleko by zauważyć, że również (a może przede wszystkim) w Polsce określenie tym mianem miało w zamyśle dyskredytację artysty. Przekonał się o tym S. Przybyszewski kiedy w 1899 r. skonfiskowano piąty numer Życia, które wydrukowało przekład jego dzieła Synagoga Szatana, problemy miał również T. Miciński. Kłopoty z rozpowszechnianiem swoich dzieł mają również artyści współcześni. Dla muzyków grających tzw. metal (ciężką i głośną odmianę rocka) odwołanie koncertu z powodu „obrazy uczuć religijnych” stało się niemal chlebem powszednim.
Warto by tutaj wspomnieć o odwołaniu koncertu zespołu KAT w Warszawie w 1999 r., dyskusję wokół koncertu Marylin Mansona na Torwarze w roku 2001, czy trudności ze znalezieniem miejsca do prób, najlepiej radzącego sobie za granicą polskiego zespołu Vader (zespół ten sprzedał więcej płyt CD za granicą niż jakakolwiek polska formacja wcześniej). Nie tylko muzykom marginalizacja w życiu społecznym daje się we znaki. Nieżyjący już T. Beksiński nie zaznał większego zainteresowania swoją twórczością. Podobnie rzeczy mają się z Dariuszem Misiuną, znakomitym eseistą, związanym z warszawskim wydawnictwem Okultura.
Twórczość wielu artystów z tego kręgu pozostaje znana jedynie osobom z nimi zaznajomionymi lub zadającym sobie trud znalezienia „czegoś innego”. Nie jest moim zamiarem przypinać tym artystom metki „satanista”. Wielu z nich odcina się stanowczo od jakichkolwiek powiązań z satanizmem, wydać się to może zupełnie zrozumiałe zważając jak postrzegany jest obecnie sam satanizm. Chcę jedynie zaznaczyć, że czerpią oni inspiracje z określonego dorobku kulturowego, który wyróżnia charakterystyczne postrzeganie rzeczywistości, który stoi często (co nie oznacza zawsze) w opozycji do oficjalnie propagowanych wartości.
Można nie zgadzać się z filozofią satanizmu, krytykować go za pokładanie zbyt wielkiego nacisku na kwestii doczesnego zaspokajania ludzkich popędów, ale demonizowanie i składanie na ołtarzu własnych uprzedzeń wydaje się nieporozumieniem. Fałszywe stereotypy podtrzymywane przez nierzetelne informacje kolportowane za pomocą środków przekazu przyczyniają się coraz większego niezrozumienia, kształtują fobie, które przeszkadzają w zapoznaniu się z tym zjawiskiem. To, że satanizm istnieje stało się już dawno faktem i prędzej czy później trzeba się będzie nad tym głębiej zastanowić. Pozostaje wyrazić nadzieję, że odbędzie się to w atmosferze wzajemnego zrozumienia i tolerancji wobec odmiennego światopoglądu nie zaś z pozycji dogmatycznych, wykluczających jakąkolwiek rzeczowa dyskusję.
Tomasz Szpyt
Źródło: Racjonalista.pl
23 skidoo!
Witam wszystkich, ktorym chcialo sie przeczytac ten artykul… w zwiazku z tym, ze pod innym postem wywiazala sie dyskusja na temat satanizmu, kilka komentarzy zostalo przekierowanych na ta strone, ktora mocniej zwiazana jest z tematem.
Zapraszam wszystkich do dyskusji, ktora bede bezstronnie moderowal! Wszystkie chwyty dozwolone oprocz bezpodstawnego obrzucania sie blotem i pisania nie na temat!
PolubieniePolubienie
Nie jestem w stanie nic ciekawego o satanizmie Ci podesłać ponieważ nigdy się tym nie interesowałem. Moja sugestia do Conradino wynikała z troski. Widziałem naocznie konsekwencje jakie ludzie ponoszą (sam też takim człowiekiem byłem), którzy otworzyli szatanowi drogę do swojego życia. Wypowiadanie, pisanie słów “Ave Satan” nigdy nie jest “mrugnięciem okiem” tylko właśnie zaproszeniem wysyłanym do niego. Nie ma tu najmniejszego znaczenia czy ktoś jest wierzący czy nie, czy wierzy w szatana czy nie, na jakim poziomie duchowości jest, czy ma jak pisze Conradino “xianski background” czy nie itd. itp. To wszystko nie ma znaczenia. Takimi i wieloma innymi sposobami otwiera mu się tak wrota do naszego życia…
Jeśli interesuje Cię satanizm, neopoganizm, wicca, gnostycyzm, okultyzm to tak jak pisałem nic Ci nie podpowiem ponieważ nigdy ta tematyka mnie nie interesowała. Trzeba bardzo uważać czytając takie rzeczy bo zło lubi wciągać. Często w niewinny sposób. Tak jak właśnie podchodzi Ciebie !!! pokazując Ci że nie ma się czego bać. Piszesz “Im więcej czytam tym mniej straszny mi się on wydaje” Uważaj bo konkretne sidła są na Ciebie zastawiane !!!…
Pozdrawiam.
Wojtek
PolubieniePolubienie
Jedna z idei tego magazynu jest zachecanie ludzi do samodzielnego myslenia – ten proces nie moze sie zas zaczac bez podwazenia systemu, ktory je blokuje.
Osobiscie nie mam nic przeciwko satanistom ani bawieniu sie konwencjami i jesli ktos nie wierzy w idee dobra i zla, to ciezko mi uwierzyc w jaki sposob moze opetac go szatan… i w jaki sposob uzywanie pewnych slow moze go przywolac. nie sadze, zeby ktokolwiek wierzyl jeszcze w opetanie przez szatana, jesli nie jest katolikiem, a tu ich duzo nie widze…
PolubieniePolubienie
Wojtek , jak czytam twój ostatni komentarz to zastanawiam się czy nie jesteś synem księdza Natanka. Mniej konserwatywne poglądy , ale podobne.
Może nie mogę nosić czarnych spodni , słuchać metalu i grać w strzelanki bo to jest złe.
Szatan tylko czeka aby złapać nas w swoje sidła !
Nie wiem czy ty ironizujesz , robisz sobie jaja , czy naprawdę jesteś taki zacofany.
PolubieniePolubienie
Witam serdecznie. Zapewniam wszystkich, że nie jestem synem księdza Natanka. Nie sympatyzuje też z tym co on robi. Do konserwatywnych katolików raczej zaliczyć mnie nie można, ale Słowo zapisane w Biblii jest dla mnie niepodważalne. Moja wypowiedź ostatnia była kierowana do jednego z forumowiczów, została skrócona przez administratora o fragment gdzie zamieściłem parę interesujących stron. ( nie mam pretensji do administratora ponieważ postąpił w stosunku do mnie uczciwie !!). Tak czy siak wypowiedź została trochę wyrwana z kontekstu i nie jest opisem do powyższego tekstu…
Danielu nie ironizuje, nie robię sobie jaj i nie jestem zacofany (choć jest to jeden z głównych zarzutów ludzi, którzy nie sympatyzują z Kościołem). Nie „łykam” też wszystkiego co każdy ksiądz do mnie mówi. Nie zauwarzyłem także aby trzymanie się nauki płynącej z Biblii w jakikolwiek sposób uwsteczniało mnie, a raczej daje wolność i rozwój ograniczony przez moje słabości nad, którymi staram się pracować…
Ale do rzeczy. Pozwolę sobie na zwrócenie uwagi na satanizm od innej strony. Zaużmy, że Boga i szatana nie ma. Czym wtedy jest satanizm ?? Można by ich wtedy określić jako „zbiorowość” ludzi (brak styczności terytorialnej wszystkich członków) wyznających podobne wartości. Oczywiście będzie tu wiele odłamów (tak jak w Chrześcijaństwie) oraz różne podejścia ludzi. Będzie to formą filozofii życia i o ile jak słusznie zauważył autor nie będzie tu nadinterpretacji, dążenia do zaspokajania potrzeb własnych nie licząc się z niczym itd. to jest to do przyjęcia w społeczeństwie, które powinno darzyć do „symbiozy” członków.
Druga opcją jest istnienie życia duchowego. Jest Bóg i jest szatan. Bóg dający wolność człowiekowi, który może robić co chce. Nawet zatracić siebie, ale ma do tego prawo. Czym wtedy jest satanizm ?? Jest oddaniem się pod panowanie szatana. Upadłego anioła mądrzejszego od wszystkich ludzi na świecie razem wziętych, którego celem jest zniszczyć człowieka. Nie brzmi to dobrze…
Do czego zachęcam ?? Do tego, aby spróbować zbadać temat z dwóch perspektyw. Odrzucanie z góry drugiej opcji nie świadczy o „braku zacofania”. To jest tak jakby badacz miał 2 hipotezy z czego jedną z góry odrzucił…
Co do opętania przez szatana, nie jest to tematem forum więc nie chciałbym zbaczać z tematu. Napisze tylko jedno w odpowiedzi do Conradino. Zakładając 2 opcję, że szatan istnieje i działa na świecie, jakie znaczenie miałoby to czy człowiek wierzy w niego czy nie wierzy. Byłoby mu wręcz to na rękę, aby człowiek myślał że go nie ma. Mógłby niszczyc człowieka nie obawiając się, że ten zechce pójść w kierunku Boga…
PolubieniePolubienie
Umieszczajac wypowiedz Wojtka z powrotem w kontekscie, byla ono odpowiedzia na ten komentarz MR.MB:
@Wojtek: Wycialem ci reklame egzorcyzmow, ktora uwazalem za niepotrzebnie zasmiecajaca forum… ale jesli jest ona konieczna do prowadzenie dyskusji, mozesz ja wkleic ponownie.
PolubieniePolubienie
Chodzi o to , że ja chodzę do kościoła , ale jak słyszę takie brednie jak od tego księdza to mi sie nóż otwiera w kieszenii , a twój post tak właśnie brzmiał. Nie można szukać diabła we wszystkich rzeczach nas otaczających .
Kiedy ktoś szuka diabła we wszystkich rzeczach, tym samym zaczyna przeceniać działanie szatana w świecie. A taka postawa prowadzi do demonizacji całego stworzenia, co oddala chrześcijanina od przesłania Ewangelii i stwarza wrażenie, jakoby samo chrześcijaństwo było religią dualistyczną, a Chrystus w dziele zbawienia nie zwyciężył do końca zła. Jednakże w takiej sytuacji nie można już mówić o chrześcijaństwie, ale raczej o neognozie czy wręcz o neomanicheizmie. Osoba dostrzegająca w każdym stworzeniu zło, przynajmniej w sposób pośredni lub domyślny , przeczy chrześcijańskiej prawdzie teologicznej, która głosi, iż wszystko, co Bóg uczynił, jest dobre . Co więcej, chrześcijanin przeceniający moc szatana, w pewnej mierze swoją postawą potwierdza sens kultu szatana i satanizmu.
Ludzie szukający diabła we wszystkich rzeczach częstokroć lubią odwoływać się do egzorcyzmów( to jest o tobie Wojtku) jako najbardziej skutecznego środka w walce ze złem. W ten sposób przynajmniej pośrednio deprecjonują skuteczność działania sakramentów, w tym zwłaszcza chrztu, bierzmowania, Eucharystii, pokuty czy namaszczenia chorych. Co więcej, zdają się oni stawiać obrzęd egzorcyzmów, który nie jest zaliczany do sakramentów, wyżej od samych sakramentów. Taka postawa może prowadzić do nadużyć w odniesieniu do odprawiania egzorcyzmów, które winny być sprawowane przez wyznaczonego kapłana wyłącznie za zgodą biskupa. Ta praktyka Kościoła wskazuje , że przy sprawowaniu egzorcyzmów należy zachowywać szczególną roztropność i ostrożność, aby nie szukać diabła tam, gdzie go nie ma. Dlatego też w walce ze złem w życiu codziennym skuteczne są przede wszystkim ustanowione przez Chrystusa sakramenty, natomiast egzorcyzmy stanowią środek walki z szatanem tylko w sytuacjach ekstremalnych, zwłaszcza przy wyraźnym opętaniu człowieka przez złego ducha.
Wreszcie przecenianie działania szatana, przynajmniej w sposób pośredni, prowadzi do wniosku, iż ludzka wolność jest w dużej mierze ograniczona i że mamy do czynienia z pewnego rodzaju determinizmem. To oznaczałoby, iż to raczej szatan, a nie człowiek, odpowiedzialny byłby za popełniane ludzkie grzechy. Na poparcie tego twierdzenia można by nawet odwołać się do biblijnego opisu grzechu pierworodnego, po popełnieniu którego Bóg zapytał Ewę: Dlaczego to uczyniłaś?, na co ona odpowiedziała: Wąż mnie zwiódł i zjadłam .
Zatem, na podstawie powyżej przeprowadzonej refleksji można stwierdzić, że z pewnością nie wolno lekceważyć istnienia i działania szatana w świecie. Jednak nie należy też szukać go we wszystkich rzeczach, ponieważ taka postawa może prowadzić wręcz do ośmieszenia chrześcijaństwa, w tym samego Boga, który to uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie – odpuszczenie grzechów . Jako chrześcijanie jesteśmy powołani do szukania Boga we wszystkich rzeczach i głoszenia Dobrej Nowiny (Ewangelii) o zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią, grzechem, szatanem i piekłem.
Nie rób z siebie takiego biedaczka bezbronnego i nie pisz , że czytanie Bibli robi z ludzi baranów .Gdybaniem daleko nie zajedziesz , sam się o tym przekonałem i jest poprostu stratą czasu w piśmie i mowie , to już jest wszystko wiadome , tu potrzeba suchych faktów.
Ktoś, kto obecnie podejmuje te zagadnienia i chce poważnie mówić o diabłach, demonach czy opętaniach stawia się na kulturowym marginesie i postrzegany jest jako fanatyk , bądź zwyczajny dziwak.
Jan Paweł II w katechezie wygłoszonej 86 roku, podkreślił, że szatan pomimo swojej potęgi, zawsze będzie słabszy od Boga: „Jego działanie w świecie, zrodzone z nienawiści do Boga i Jego królestwa, jest dopuszczone przez Bożą Opatrzność, która z mocą i dobrocią kieruje dziełami człowieka i świata. Działalność szatana wyrządza z pewnością wiele szkód jednostkom i społeczeństwu – szkód natury duchowej, a pośrednio także fizycznej – nie jest jednakże zdolna unicestwić Dobra – ostatecznej celowości człowieka i całego stworzenia. Nie może przeszkodzić w definitywnym ukształtowaniu się królestwa Bożego, gdzie dopełni się sprawiedliwość i miłość Ojca wobec stworzeń, które odwiecznie mają swoje «przeznaczenie» w Synu-Słowie, Jezusie Chrystusie.
PolubieniePolubienie
Przyznam się, że nigdy nie słuchałem o czym mówi ksiądz Natanek. Prowadzi swoją posługę księdza mimo, że zostało mu to zakazane. W konsekwencji zbacza z drogi, którą idzie Kościół. Według mnie nic dobrego z tego nie będzie…
Moja wypowiedź faktycznie mogła brzmieć jakbym był „fanatykiem”, który zobaczył egzorcyzm i szuka zła wszędzie i we wszystkim… Sakramenty najważniejsze !!! Każdy ksiądz, który prowadzi taką posługę powie jedno „najlepszym egzorcyzmem jest spowiedź święta”… Bóg ma nad światem kontrolę i jest silniejszy. Ujmę inaczej swój komentarz skierowany do MR. MB. Nie mówię „schowaj się, nic nie rób, nic nie mów, tylko się trzęś, bo zło Cię zniszczy”. Powiedziałbym raczej tak jak to pięknie ująłeś raduj się bo jako „chrześcijanie jesteśmy powołani do szukania Boga we wszystkich rzeczach i głoszenia Dobrej Nowiny (Ewangelii) o zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią, grzechem, szatanem i piekłem”… ale idąc przez świat miej na sobie zbroje. Zbroję, którą da Ci Bóg jeśli będziesz chciał naprawdę iść za nim.
Danielu tu nie chodzi tylko o tematykę satanizmu, okultyzmu… tu chodzi właściwie o wszystko co człowiek bierze do ręki i czyta. Zależy mi na ludzkiej świadomości. Aby ludzie wiedzieli co mają w ręku, aby myśleli, aby potrafili szukać prawdy a nie dawać się manipulować. Za dużo jest ludzi, którzy nie myślą. „Łykają” wszystko jak świeże bułeczki, nie wiedząc nawet dobrze co przeczytali. Lekceważąco podchodzący właściwie do wszystkiego. Nie polecam nikomu czytania książek o satanizmie jeśli nie jest na to gotowy. Jeśli nie ma mocnego „kręgosłupa moralnego”. To już taka moja prywatna praktyka, ale za nim zacznę czytać książkę robię znak krzyża i proszę Boga, aby to szło na jego chwałę…
Miałbym prośbę nie do końca zrozumiałem a zaciekawiła mnie Twoja wypowiedź „Nie rób z siebie takiego biedaczka bezbronnego i nie pisz , że czytanie Bibli robi z ludzi baranów”. Mógłbyś to rozwinąć.
pozdrawiam serdecznie
Wojtek
PolubieniePolubienie
Niezłą aferę tu rozpętałem swoim pytaniem o satanizm..he he. Conradino dzięki za wrzucenie artykułów. Czuję się bardziej przygnieciony wypowiedziami kolegów, niż wszystkimi artykułami o satanizmie przeczytanymi za jednym razem. Uświadomiłem sobie, że nie wierzę w szatana, a bardziej interesuje mnie sam mit. Nie wierzę też w „prawdę chrześcijańską”, Jana Pawła II, biblię i tym bardziej nauki kościoła. Nie pomogły mi nigdy w walce ze złem sakramenty, zawsze polegałem na swoim kręgosłupie moralnym. Dziwi mnie, że w waszym życiu tak ważną rolę pełni kościół. Im więcej czytam książek z takich dziedzin jak religioznawstwo, kulturoznawstwo itd. tym trudniej mi zrozumieć, jak można traktować np. chrześcijaństwo jako jedyną prawdę. Ja najlepiej czuję się jako agnostyk, a swoje zainteresowania sacrum w różnych kulturach traktuję jako zabawę i przygodę. Najbardziej interesują mnie formy kontaktu z „absolutem” niezapośredniczone przez religię, tym bardziej przez otyłego klechę śpiącego i puszczającego bąki w konfesjonale (true story). Cieszę się gdy w takiej chwili nie dostaję gotowej odpowiedzi, a obcuję z tajemnicą. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem, pozdro all.
PolubieniePolubienie
Kurwa Mać ! Myślałem że tu będzie jakaś trzecia wojna światowa na język pisany , a tu nic. Wszystko mile i przyjaźnie rozwiązane. Conradino zawiedziony , tu jest wysoka kultura , tu bele kto nie pisze ! Wojtek , kiedyś ci odpowiem , ale teraz mam mało czasu , dużo na głowie , praca , alkohol , coś tam coś tam , a te zdanie napisałem żeby cię jakoś lekko podenerwować ale bezskutecznie.Sam się nad nim nie zastanawiałem jakoś specjalnie.
PolubieniePolubienie
Wbrew pozorom, nie jestem zawiedziony kultura tej dyskusji, gdyż w pewnym sensie całe życie na to czekałem… rozwijając się, popatrzmy na fundamentalistyczne serwisy w stylu Frondy czy strony jakiejkolwiek innej wariacji propagandowej tej samej frakcji katolicyzmu i co zobaczymy? dogmatyzm, bluzgi, tak absurdalne wypowiedzi, ze aż się żyć odchciewa – ogólna mowę nienawiści z ust poplecznikow religii, której jednym z przykazań jest „kochaj bliźniego swego”.
Z drugiej strony w serwisach tj. Satan.pl, który jest akurat wartościowym węzłem polskiego Internetu nie spotkacie się z dyskusja xianin vs. szatanowiec, gdyż ci pierwsi boja się tam w ogóle rejestrować. W późnych latach ’90 społeczeństwo polskie zboczylo dla mnie z ważnej drogi: budowania pluralizmu religijnego, nauki tolerancji i szanowania wolności światopoglądu w myśl słynnej maksymy Woltera: „Nie zgadzam się z tobą, ale umrę za twoje prawo do wyznawania takiego poglądu”. W efekcie dzisiaj mamy do czynienia z powrotem do politycznego zamordyzmu, szopkowej religijności zarówno elit, jak i zwykłych obywateli, a co za tym idzie do wykształcenia się poczucia, iż nienawiść i głupota są dobre!
To jest zaś dalekie od idei MGV, który jest magazynem ostrym, kontrowersyjnym i zupełnie dalekim od jakiegokolwiek dogmatyzmu (lewicowego, prawicowego, chrześcijańskiego, satanistycznego, buddyjskiego, anarchistycznego etc.), ale ponad wszystko ceni sobie kulturę wypowiedzi i możliwość porozumiewania się nawet dwóch całkowicie sprzecznych ze sobą punktów widzenia… w to wierze i przy tym będę obstawal!
PolubieniePolubienie
Witam.
To, że ktoś przedstawia prawdziwy obraz współczesnego satanizmu oczyszczony z naiwnych i powszechnych przekonań jest dobre. Jak ktoś wyżej wspomniał dyskusja jest istotna. Ale nie zgadzam się w pewnymi rzeczami. Rozumiem, że coraz częściej ludzie, którzy starają się poddać w wątpliwość chrześcijaństwo jako tradycyjny i „domyślny” światopogląd czasem w swoich poszukiwaniach trafiają na satanizm. Tyle, że jeśli czytamy coraz więcej o tej filozofii, słuchamy wypowiedzi ich zwolenników, oglądamy filmy o założycielach to dochodzimy do wniosku, że sataniści są jeszcze „świętsi”od katolików. Bez przesady nie demonizujmy satanistów mówiąc, że jedzą koty, ale nie banalizujmy tej filozofii. Przecież oprócz tego, że ich celem jest rozwój, m.in. intelektualny a sama filozofia jest bardzo indywidualistyczna to ruch ten przede wszystkim jest odmienny w swojej etyce! A etyka jego jest skrajnie hedonistyczna i egoistyczna. Dlaczego w tym tekście nie ma nic o etyce (albo jest niewiele)? Zakładając, że satanista jest dobry dla swoich a zły dla innych to nie uważam, żeby to była słuszna wizja świata (no tak, ale po co miałaby realizować się dobra wizja świata). Poza tym po co satanistom ta cała „diabelska” otoczka. Jako symbol? Czy ich indywidualizm nie może się realizować np. w nietzscheanizmie? Jeśli narzekają na to, że wszyscy ich kojarzą z czarną mszą to niech zrezygnują z tej otoczki. Chcą podkreślić swoje związki z magią, duchowością? Nie wybiorą inna ścieżkę duchową. Poza tym, jak ma się ich materializm do magii? Skoro zakładają sceptycyzm w stosunku do wszelkich wierzeń religijnych (czyżby nie zdają sobie sprawy, że magia też jest wiarą?). Jeśli uznamy, że magia nie jest częścią składową satanizmu, warunkiem sine qua non bycia satanistą to i rdzeniem satanizmu jest materializm to jak się ustosunkowują do współczesnej nauki, a przede wszystkim do implikacji wynikających (lub mogących wyniknąć) z mechaniki kwantowej? Skoro jednak ich filozofia obejmuje oświecenie, także intelektualne to jaki mają stosunek do nauki? Czy przyjmują ją? Jeśli nie to co obejmują ich dążenia intelektualne? Sztukę? Czy może nie mają według tego rozumowania ambicji intelektualnych, lecz tylko duchowe. I tak w kółko..
Dla jasności, jestem katolikiem tylko formalnie, nie uważam się za katolika.
PolubieniePolubienie
Zadajesz bardzo trafne pytania, musze przyznac, niestety nie jestem ci na nie w stanie udzielic odpowiedzi…dorzucilem za to nowy tekst, ktory czesciowo te kwestie wyjasnia: https://magivanga.wordpress.com/2012/09/15/satanizm-religia-ktora-budzi-lek/
Swoja droga przydalby sie tu jakis obcykany w temacie szatanowiec, zeby dyzurnie odpowiadac na trudne pytania 😀
PolubieniePolubienie