Nazistowscy surferzy muszą umrzeć (1987)

Wszyscy wielbiciele kina klasy od czasu do czasu lubią sobie usmażyć mózg czymś prawdziwie absurdalnym – filmem, którego sam tytuł już wywołuje uśmiech na twarzy. Kto zdążył się już trochę zapuścić w rejony kinowego śmiecia, ten nie może nie znać prawdziwego klejnotu poronionej fantazji Petera George’a z Tromy – postapokaliptycznej historii bezwzględnego gangu Surfujących Nazistów (tak, to nazwa gangu), którzy wyciągają rękę po władzę, po wielkim trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Los Angeles i zmieniło miasto w stertę gruzów. Scenariusz przypomina skrzyżowanie The Golden Breed (1969) z Wojownikami (1979), z dodatkiem elektronicznego soundtracku w stylu wczesnych FSOL, tak więc jeśli zrobiło ci się gorąco… czytaj dalej.

UWAGA dzieci lat ’80 – to artefakt, który być może pominęliście w czasach swoich wycieczek do lokalnej wypożyczalni kaset video 25 lat temu! To film uważany dzisiaj za klasyk sceny VHS, doskonale oddający atmosferę epoki, w której został stworzony. Z łatwością zabierze was na wycieczkę w przeszłość, kiedy sterta 20 filmów kung-fu starczała na trzy dni i nie wiedzieliście czym jest Mad Max. Wprawdzie aktorstwo ssie i ograniczenia budżetu wyzierają z każdej szpary filmu, ale rozwiązania techniczne i reżyserskie stają się dzięki temu jeszcze zabawniejsze. Te sceny, te piękne sceny są warte każdego poświęcenia.

W tej historii prawo nie istnieje, a zbiry są gotowe wyciąć w pień całą konkurencję, która jest jedyną przeszkodą na drodze do władzy absolutnej nad pełnymi słońca plażami Kalifornii. Surfing domaga się ofiar, a Surfujący Naziści kastomizują swoje deski dodając zabójcze ostrza, którymi tną innych surferów na kawałki sunąc po grzbiecie wysokiej fali. Niektórym frajerom udaje się wprawdzie dopłynąć do brzegu, ale tam zostają pozbawieni życia zabójczymi technikami krav magi (hap-ki-do czy też ju-jitsu), uduszeni czy poćwiartowani kosą.

A byli wcześniej ostrzegani… skoro nie chcieli jednak słuchać głosu rozsądku, dostali za swoje! Film ogląda się, jakby został zrobiony pomiędzy warsztatem surfingowym i najbliższą kupą kamieni na plaży – esencja nieskiego budżetu. Oczywiście nie brakuje w nim także głupawych odzywek w stylu: Hej, jesteśmy najlepszym gangiem na plaży!, czy scen familijnych, ale co z tego, skoro koncepcja jest genialna.

Efekt jest wybuchowy, gdyż już po dwudziestu minutach oglądania tej bzdury zaczynasz odkrywać o co chodziło w latach ’80. Uderza flashback japiszońskich grzywek, motorówek, syntezatorów Rolanda, cyberpunku i postapokaliptycznych filmów klasy B. Film jest skąpany w tym sosie z naprawdę ciekawą muzą Petera McCalluma, która daje kopa wielu cieniutkim scenom. Uczciwym wydaje się stwierdzenie, że bez tej małej pomocy, ta frapująca wizja upadku cywilizacji osiągnęłaby co najwyżej gówniany poziom.

Są tu jednak także prawdziwe smaczki tj. wędkarze próbujący łowić ostatnie ryby pod molem w Santa Monica czy postapokaliptyczny lombard. Ale kiedy kamera pokazuje te słoneczne plaże, palmy i surferów ze swastykami skaczących wokoło, po prostu nie można się nie śmiać. Sceny surfowania zmontowane z naradami gangu i bijatykami to prawdziwa uczta dla miłośników filmów tak złych, że aż dobrych.

Pomimo swojej potęgi Surfujący Naziści nie doczekają się jednak szczęśliwego końca, gdyż jedna z przypadkowych ofiar ich rzezi, czarny chłopak o imieniu Leroy, okazuje się mieć kochającą matkę, która chwyta za broń, by pomścić swojego syna. To daje nam zakonczenie w stylu Życzenia śmierci i dostarcza kilku kolejnych, prześmiesznych scen. Matka Leroya okazuje się twardą, starszą panią, która ścigać będzie gangsterów wzdłuż nadmorskiego bulwaru, a nawet odpali motorówkę i ruszy na morze.

Być może ciężko jest wyreżyserować mroczny film w słonecznej Kalifornii, ale chłopcy z Tromy faktycznie próbowali dostarczając w efekcie ten worek dobroci. Dorzucili też trochę nagich panienek w duchu klasycznej formuły Cormana. Nie będę ukrywał, że Nazistowscy surferzy muszą umrzeć ma dłużyzny i tylko duży joint jest was w stanie utrzymać w odpowiednim stanie świadomości przez cały czas trwania filmu, ale bawiłem się przy nim znakomicie!

Conradino Beb

 

Oryginalny tytuł: Surf Nazis Must Die
Produkcja: USA, 1987
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 3,5/5

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: