Pięć lat po zrealizowaniu swojego opus magnum, Lucio Fulci kręci swoje drugie ważne dzieło przyczyniając się coraz bardziej do wzrastającej popularności włoskiej odmiany kryminału/thrilleru zwanej giallo. Tym razem Fulci główną bohaterką uczynił cudzoziemkę poznającą uroki Toskanii, a w fabule powrócił do roku 1972, kiedy kontrowersje wywołane jego filmem Nie torturuj kaczuszki przyczyniły się do tego, że na kilka lat porzucił swój drapieżny styl, by pod koniec dekady powrócić do niego ze zwiększoną siłą.
Ale Siedem czarnych nut to film taktowny i skupiony na intrydze. W roli pierwszoplanowej wystąpiła Jennifer O’Neill – aktorka niezbyt znana i ceniona, urodzona w Brazylii, mająca korzenie irlandzko-angielskie. Bardziej niż z ról filmowych znana jest raczej z tego, że trudno jej wytrwać w jednym związku małżeńskim (9 razy wychodziła za mąż, miała ośmiu mężów). Jej współpraca z reżyserem, który dla kina poświęcił swoje życie rodzinne, przyczyniła się do powstania mistrzowskiego utworu kryminalnego.
Protagonistka filmu – Virginia Ducci, jest projektantką wnętrz, pochodzącą z Anglii. Kiedy jej mąż wyjeżdża w interesach do Londynu, chce mu jednak zrobić niespodziankę i pragnie wyremontować jego dom we Włoszech. Mieszkanie, które znajduje się w tym budynku i którego nigdy wcześniej nie widziała, wydaje się jej znajome – zobaczyła je podczas… jazdy samochodem wjeżdżając do tunelu. Virginia już w dzieciństwie miała przerażające wizje, ale to co zobaczyła tym razem wydaje się zawiłą, trudną do rozwikłania łamigłówką. Jest bowiem przekonana, że widziała mordercę. Musi więc odnaleźć tego człowieka i wskazać go policji. Ale czy zeznanie kobiety o parapsychologicznych zdolnościach ma w ogóle jakąś wartość?
Lucio Fulci nie kojarzy się z subtelną grozą, a jednak stworzył film, w którym nie ma makabry i gwałtowności. Z niezwykłym spokojem i powściągliwością zapętlana jest za to akcja. Tworzą ją porozrzucane elementy, które należy poskładać, by znaleźć rozwiązanie. Rozbite lustro, niewypalony papieros, okładka magazynu, czerwona lampa, żółta taksówka, kulawy mężczyzna, zamurowana kobieta – to są części łamigłówki, które dręczą Virginię. Prowadzi śledztwo, które być może wyjaśni zagadkę, tkwiącą w jej umyśle. A obok niepokojących obrazów ważny dla rozwoju intrygi okazuje się muzyczny składnik tej układanki, którym jest zegarek z budzikiem, wygrywający siedem nut. Ta melodyjka pełni tu istotną rolę, gdyż kiedy się pojawia, napięcie błyskawicznie wzrasta.
Scenarzyści stworzyli ciekawą i zwartą historię kryminalną umieszczając w centrum uwagi młodą i wzbudzającą sympatię kobietę, która posiada niezwykły dar, za który w średniowieczu zostałaby spalona na stosie. Żyje jednak w latach ’70 XX wieku, a więc w czasach przemian oraz większej tolerancji dla wszelkiego rodzaju odmienności. Chociaż ludzie podchodzą sceptycznie do jej dziwnych zdolności, nikt nie traktuje jej jak wariatki lub czarownicy, raczej jak osobę zagubioną, potrzebującą wsparcia i zrozumienia.
Jennifer O’Neill jest naprawdę znakomita w tej roli. Wspaniała aktorska osobowość o przenikliwym spojrzeniu, od której trudno oderwać wzrok. Grana przez nią postać Virginii, to przede wszystkim młoda kobieta, która usilnie wierzy, że morderstwo z jej wyobraźni nie było sennym koszmarem, lecz odzwierciedleniem rzeczywistości. Widzowie także nie mają wątpliwości, że kiedy weźmie kilof i rozwali ścianę to znajdzie coś, co tylko potwierdzi, że nie zwariowała. Ale odkrycie tajemnicy ukrytej za ścianą to dopiero początek drogi prowadzącej do prawdy.
Fulci w pełen podziwu sposób bawi się stylistyką giallo. Wprowadza do fabuły element parapsychologiczny, bo zagadka, jaką rozwiązują bohaterowie stworzona została sama przez ludzki umysł, rozwiązania należy jednak szukać w świecie zewnętrznym. Reżyser rezygnuje przy tym z mnożenia kolejnych zgonów oraz przerzucania podejrzeń z jednej na drugą osobę. Koncentruje się na tym, co tak naprawdę się wydarzyło i kiedy miało miejsce. Aby to wyjaśnić należy skojarzyć ze sobą przedmioty, fakty, postacie i miejsca. Każdy z tych elementów posiada własną historię, której szczegółowe zbadanie może przynieść zaskakujące efekty i odkryć jakiś mroczny sekret. Fulci pokazuje, że nawet głęboko pogrzebany (lub zamurowany) sekret może wyjść na wierzch w niespodziewanym momencie, odkryty przez przypadkową osobę.
Siedem czarnych nut to kolejny dowód geniuszu i talentu Lucia Fulciego. Kapitalne kino, w którym reżyser swobodnie porusza się między pełnym elegancji i uroku angielskim kryminałem a mrocznym i niepokojącym włoskim thrillerem. Historię zaczyna od mocnego uderzenia – nastolatka jest świadkiem śmierci swojej matki, która popełnia samobójstwo skacząc z klifu. Widziała ona tę śmierć w swojej wizji, ale w tym czasie faktycznie doszło do tego dramatycznego skoku. 18 lat później ta nieszczęśliwa „wizjonerka” jest już tryskającą radością i energią mężatką, a jej radości towarzyszy romantyczna piosenkaWith You.
Ta sielanka wkrótce się jednak kończy – wraz z wyjazdem jej męża, bogatego biznesmena, kobieta wkracza w strefę mroku, w której centralne miejsce zajmuje zbrodnia. Śledztwo zostało poprowadzone przez reżysera na tyle ciekawie, że widz jest zaabsorbowany historią i nie ma w ogóle czasu na nudę. Szukanie odpowiedzi na wiele dręczących pytań podano w sposób nie budzący zastrzeżeń, stosując odpowiednie składniki służące do budowania klimatu – nastrojowe zdjęcia i muzykę, nutę melancholii oraz szczyptę tajemnic, ukrytych gdzieś w zakamarkach ludzkiego umysłu.
Przemyślany i misternie skonstruowany thriller, w którym liczne symbole i znaki mają ułatwić rozwikłanie zagadkowej sprawy, ale mają też nurtować i dręczyć nie tylko główną bohaterkę, lecz również widza. Twórcy filmu rozważnie wykładają na stół pojedyncze karty, nie zapominając o żadnym istotnym elemencie. Historia jest tak sprytnie wykombinowana, że trudno się tu doszukać jakichś uchybień. Widz kilkakrotnie otrzymuje wskazówki, które posuwają akcję do przodu, ale też potrafią wyprowadzić w pole. Ogląda się więc z ogromną uwagą, by dotrzymać kroku upartej, ciekawskiej i inteligentnej bohaterce.
Fulci przedstawia tu fachowo nakreślony portret młodej mężatki, dla której ojczyzna jej męża staje się miejscem, gdzie hipokryzja, ignorancja i zbrodnicze czyny ukryte są w ścianach domów, gdzie wzrok ludzki nie sięga, lecz umysł owszem. Stonowane, subtelne giallo, które potrafi nie tylko zaciekawić, ale i mocno walnąć po głowie. I to przy udziale minimalistycznych środków, za pomocą częstych zbliżeń na oczy oraz nieco nachalnego przypominania słów i przedmiotów, jakie biorą udział w rozwoju intrygi. Zawsze jednak zachowując umiar, Fulci kreuje niepowtarzalny nastrój, pomagający utrzymać napięcie do ostatniej minuty.
Mariusz Czernic
Znany pod tytułami: Sette note in nero / Seven Notes in Black / The Psychic
Produkcja: Włochy, 1977
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 4,5/5