
Być może Dario Argento ma więcej fanów, ale większym uznaniem międzynarodowych krytyków cieszył się zawsze inny włoski reżyser – Mario Bava (1914-80). W swojej długiej karierze stworzył imponującą ilość dzieł prawdziwie pionierskich, które inspirowały wielu innych filmowców, zarówno włoskich jak i międzynarodowych.
Swoją drogę do sławy Bava zaczynał jako asystent reżysera przy produkcji popularnych w latach ’50 filmów spod znaku miecza i sandałów, ale pracował również jako operator kamery i drugi reżyser na planie kultowego obrazu Wampiry (1956) Riccardo Fredy, który może być uznawany za pierwszy włoski horror gotycki! Po kilku latach pracy artysta zdołał nakręcić swój pierwszy samodzielny film Maska szatana (1960), który wyświetlany w amerykańskich drive-inach, był w tym czasie najbardziej brutalnym obrazem, z jakim do czynienia miała publiczność.
Największe uznanie zyskał Bava dzięki horrorom gotyckim i wynalezionym własnoręcznie filmom giallo, z których wywodzi się amerykański podgatunek horroru zwany slasherem oraz popularny od połowy lat ’90 psycho-thriller. Artysta realizował się głównie w kinie gatunkowym, ale nie tylko klasy B, gdyż zaliczył również kilka wysokobudżetowych produkcji. Był jednak przede wszystkim utalentowanym stylistą i wizjonerem, wykorzystującym kamerę i fabułę do zaprezentowania szeregu stylowych, pobudzających wyobraźnię sekwencji.
Jako reżyser, scenarzysta, operator obrazu, a także twórca efektów specjalnych, Bava potrafił sprawnie połączyć interesującą, zagadkową fabułę z gustowną oprawą wizualną. Ponadto w wielu swoich filmach znalazł sposób, by za niewielki budżet zrealizować cele artystyczne, które miały je wyróżniać spośród licznych włoskich produkcji niskobudżetowych. Kreatywność, wyobraźnia i umiejętność prowadzenia kamery sprawiły, że obrazy Bavy wybijały się ponad przeciętność i zdobyły nie tylko uznanie widzów i krytyków, ale dały również do ręki gotowe schematy fabularne kolejnemu pokoleniu reżyserów.
Eksperymentowanie z obrazem i przywiązywanie większej wagi do strony formalnej nie przyniosło mu wprawdzie większych sukcesów, ale z czasem okazało się, że Bava wyprzedzał swoją epokę w sposób niezwykle kreatywny wykorzystując możliwości kamery oraz różnorodnych elementów scenografii, tworzących atmosferę jego gotyckich horrorów czy filmów sci-fi.
Jak stwierdził w jednym z wywiadów: Sądzę, że jestem osobą, która potrafi sobie radzić. Mam gdzieś sukces, chcę po prostu brnąć dalej i dalej. Mój ojciec zwykł mi powtarzać to samo, a siedział w filmach od 1906. Nigdy nie będę kolejnym Antonionim; kocham improwizować, rozwiązywać problemy, kreować nowe sceny z potrzeby… a dobry reżyser nie powinien tego robić, powinien za to trzymać się oryginalnego scenariusza i dat realizacji projektu.
Horror w mrocznych murach
Tajemnicze domostwa, klątwy, nadnaturalne zjawiska, pokryte pajęczynami pomieszczenia, ponure grobowce i cmentarzyska to najbardziej charakterystyczne składniki gotyckiego horroru. Gotyk to także oprawa plastyczna na wzór średniowiecznej architektury – średniowieczne kościoły, ostrołukowe bramy, okna z witrażami. W horrorach gotyckich człowiek myślący racjonalnie spotyka się z wierzącą w przesądy społecznością i staje się świadkiem wydarzeń, których nie będzie w stanie zrozumieć.
W nocy krążą demony, duchy, trupy wstają z grobów i gnębią żywych, a nauka nie jest w stanie wygrać z tajemniczymi mocami ciemności! Horror gotycki to jeden z najstarszych gatunków filmowych, stworzony przez prekursora George’a Melies pod koniec XIX wieku, ale swoje złote lata święcił w latach 30-tych (wymieńmy na przykład Draculę Toda Browninga z 1931). Mario Bava wzbogacił ten gatunek o nowe pomysły, ciekawą pracę kamery, demoniczne postacie kobiece oraz wyszukaną grę świateł, cieni, a później także kolorów.
Maska szatana / La maschera del demonio (1960)
W siedemnastowiecznej Mołdawii dwoje kochanków zostaje straconych za czarownictwo, ale najpierw na ich twarze zostaje założona demoniczna maska, spod której lecą strugi krwi. 200 lat później za sprawą magii skazani powracają do życia z zamiarem zemsty. Mroczna, ponura baśń o złych mocach, które przenikają do archaicznej, dziewiętnastowiecznej, rzeczywistości zakłócając spokój zwykłych ludzi, zajętych rutynowym wykonywaniem swoich obowiązków. Bava jako operator i reżyser zadbał o odpowiedni wygląd swojego dzieła – gotyckiego filmu grozy, w którym świat wygląda niczym wyjęty z potwornego koszmaru. Duchy, demony i trupy powstające z grobów w zestawieniu z mołdawską społecznością wyglądają ponuro lecz również bardzo stylowo.
W 1960 roku ogromne wrażenie na widzach zrobiła Psychoza Hitchcocka, a dzieło Bavy pozostało w cieniu tego filmu, choć było równie nowatorskie. Jednak czas zrewaloryzował pozytywnie Maskę szatana i film został w końcu doceniony jako jeden z najciekawszych horrorów gotyckich tamtego okresu. 1960 można przy tym uznać za przełomowy dla kinowego horroru, bo zarówno film Hitchcocka jak i Bavy to prawdziwa klasyka kina grozy – posępna, mroczna, intrygująca. W fabule Maski szatana da się zauważyć oryginalny dla tego okresu motyw dwoistości kobiecej natury – kobieta o takim samym wyglądzie może być zarówno delikatna i niewinna jak też twarda, mściwa i okrutna.
Operacja strach / Operazione paura (1966)
Do europejskiej wioski przybywa młody lekarz, aby przeprowadzić sekcję zwłok kobiety, która zginęła w tajemniczych okolicznościach. Na nic się jednak nie zda jego medyczne wykształcenie, gdyż okazuje się, że zbrodni dokonał duch zmarłej przed laty kilkuletniej dziewczynki. Trop prowadzi do tajemniczej willi należącej do starej baronowej. Fabuła jest atrakcyjna, postacie zróżnicowane, a kompozycja kadrów i wykorzystanie kolorów imponuje pomysłowością. Mistrzowska jest na przykład scena, w której główny bohater goni tajemniczego osobnika, po czym dogania samego siebie. Ciekawym pomysłem było uczynienie czarownicy postacią pozytywną, zaś dziecka postacią negatywną.
Bava umiejętnie filmuje scenerie, wnętrza i rekwizyty, by wytworzyć elektryzujące napięcie. Zwraca uwagę sposób, w jaki sfilmował kręte schody tworząc hipnotyzujące ujęcie, powodujące zawrót głowy. Opowiedziana w żałobnym klimacie historia zemsty, która dosięga żywych zza grobu. Okrucieństwo, a także obojętność ludzi na krzywdę innych, powoduje że wioska tonie we krwi przerażonych mieszkańców. Utrzymany w gotyckiej, mocno onirycznej atmosferze film grozy, przykuwający uwagę pomysłową inscenizacją niektórych scen, nowatorskim prowadzeniem kamery oraz barwną oprawą plastyczną.
Krwawy baron / Gli orrori del castello di Norimberga (1972)
Horror na zamku w Norymberdze rozpoczyna się w momencie, gdy młodzi, nieświadomi zagrożenia bobaterowie przywracają do życia barona, który zginął okrutną śmiercią kilka wieków wcześniej i został przeklęty przez wiedźmę, by cierpiał nawet po swojej śmierci. Ten arystokratyczny osobnik i właściciel zamku nieprzypadkowo zyskał przydomek „krwawego barona”, był bowiem sadystą i mordercą, który lubił torturować ludzi, wbijać ich na pal lub palić na stosie. Lubił sprawiać ludziom ból, słuchać ich wrzasków, patrzeć na strach w ich oczach, a wśród wielu komnat oraz plątaniny korytarzy i schodów stworzył własną salę tortur.
Reżyser bardzo oszczędnie dawkuje tu brutalną przemoc upodabniając film do klasycznych opowieści grozy, jakie powstawały chociażby w latach 30-tych (np. wspomniana Dracula Toda Browninga). Nie brakuje tu morderstw, kobiecych wrzasków, spełniającej się klątwy i budowania klimatu za pomocą nieco już dzisiaj przestarzałych środków. Udany hołd dla starych horrorów – obraz ogląda się nieźle, mimo że niczym szczególnym się nie wyróżnia. Fabuła jest przewidywalna, ale w warstwie formalnej widać rękę prawdziwego mistrza. Na pewno warty polecenia fanom!
Zbrodnia w żółtym kolorze
Powieści kryminalno-sensacyjne w żółtych okładkach (stąd giallo czyli żółty) oraz filmy, w których centralne miejsce zajmuje zagadka do rozwiązania (głównie thrillery Hitchcocka) zainspirowały włoskich filmowców na początku lat ’60 do stworzenia własnej odmiany kryminału. Tak narodził się nurt kina znany jako giallo, którego najważniejszymi przedstawicielami zostali: Mario Bava, Lucio Fulci i Dario Argento. Filmy te zawierają często sporą dawką brutalności, co w połączeniu z wyszukaną formą wizualną i specyficzną atmosferą kwalifikuje niektórych przedstawicieli gatunku w poczet horrorów – większość z nich balansuje jednak na granicy thrillera i kryminału erotycznego.
Fabuła jest zwykle prosta, więc aby zaskoczyć widzów twórcy decydują się na niebanalne, niezgodne z logiką rozwiązania. Już w prekursorskim filmie gatunku Dziewczyna, która wiedziała za dużo, Mario Bava pozwolił sobie zażartować z samej fabuły – na początku główna bohaterka wypala papierosa z marihuaną, co ma sugerować, że późniejsze wydarzenia mogły być czystą fantazją. Do filmów giallo nie należy podchodzić zbyt poważnie, bo gatunek ten rządzi się swoimi własnymi prawami.
Dziewczyna, która wiedziała za dużo / La ragazza che sapeva troppo (1963)
Trzymająca w napięciu opowieść o amerykańskiej turystce, która odwiedza swoją starszą ciotkę w Rzymie, ale poznaje miasto i jej mieszkańców z jak najgorszej strony. Niedługo po wylądowaniu kobieta staje się świadkiem morderstwa. Problem w tym, że ofiara zniknęła. Zaczytana w tanich kryminałach dziewczyna zostaje więc wzięta za alkoholiczkę, której zdawało się, że widziała zasztyletowaną kobietę i człowieka, który ją zamordował. Morderca zabija kobiety według kolejności alfabetycznej (tak jak w książce Agaty Christie: A…B…C…) i mając na koncie trzy zabójstwa, na kolejną ofiarę wybiera Norę Davis, główną bohaterkę filmu. Występujący tu motyw cudzoziemca, będącego świadkiem morderstwa i na własną rękę rozwiązującego zagadkę, był później kilkakrotnie wykorzystywany przez Daria Argenta. Natomiast przed Bavą ten schemat fabularny wykorzystał Alfred Hitchcock w Człowieku, który wiedział za dużo. W filmie tym amerykański lekarz staje się świadkiem morderstwa w Marakeszu, po czym wpada w sieć intryg i zbrodni.
Jest to być może jedyna okazja, by zobaczyć „żółty kryminał” w barwach czerni, bieli i szarości. Znakomicie zrealizowane, eleganckie i doskonałe jakościowo kino gatunkowe, które zaskakuje niektórymi satyrycznymi elementami (jak papieros z marihuaną albo sznurkowa pułapka). W filmie pojawia się również wątek miłosny, który wprowadza nutkę liryzmu i niepokoju. Istotnym motywem jest tu motyw drzwi, pełniący funkcję symboliczną – zamknięte drzwi oznaczają, że musi się za nimi kryć jakiś sekret, otwarcie drzwi symbolizuje zaś dotarcie do prawdy. Mimo kolorów sugerujących pokrewieństwo z ponurymi czarnymi kryminałami z lat 40-tych film Bavy zaskakuje lekkością, finezją i subtelnością, której nie będą miały późniejsze produkcje w konwencji giallo.
Sześć kobiet dla mordercy / Sei donne per l’assassino (1964)
Tym razem zło krąży wokół domu mody, należącego do wytwornej hrabiny, zaś ofiarami morderstw są modelki. Kluczowym momentem filmu jest odkrycie pamiętnika, należącego do pierwszej ofiary. Podczas sceny na twarzach niemal wszystkich osób widoczny jest niepokój, tak jakby każda z nich miała coś do ukrycia i obawiała się odczytania pamiętnika. Reżyser doskonale inscenizuje sceny ustawiając elementy scenografii i aktorów tak, by odpowiednio komponowały się w filmowanych w kolorze ujęciach. Znakomita jest muzyka Carla Rustichelliego, przepiękna jest oprawa wizualna, ciekawie została poprowadzona akcja, zaś sceny morderstw w sposób przemyślany zostały włączone do fabuły, która jest tu wciąż równie ważnym czynnikiem, co sama sfera wizualna.
Dziewczyna, która wiedziała za dużo była pierwszą w historii próbą stworzenia włoskiego kryminału, ale Sześć kobiet dla mordercy to już bardziej dojrzałe stylistycznie kino, mające ambicje zapisania się w historii jako wzorcowy, pełen napięcia thriller z dobrze skonstruowaną intrygą oraz przedstawioną sugestywnie opowieścią o ludziach, którzy ukrywają pod maską hipokryzję i wszelkiego rodzaju złe cechy charakteru. A symbolem tego zepsucia tkwiącego w człowieku jest właśnie zamaskowany morderca. W warstwie formalnej zwraca uwagę inteligentne użycie kolorów – dzięki umiejętnościom reżysera i operatora powstały imponujące, malarskie kadry. Pamiętne jest ostatnie ujęcie, przedstawiające wiszącą słuchawkę telefonu.
Krwawe małżeństwa i superbandyci
Bava oprócz horrorów gotyckich i filmów giallo – które zdefiniowały niejako jego karierę – zrealizował również kilka obrazów, które łączą ze sobą różne konwencje kinowe, a zatem nie da się ich tak łatwo sklasyfikować. To jednak sprawia, że możemy docenić artystę także poza tradycyjnym kinem gatunkowym, umiejętnie wychodzącego z szufladek. Wśród tych produkcji, z których kilka osiągnęło z czasem legendarny status, są filmy przygodowe, tzw. proto slashery (ciężko tu nawet mówić o gatunku), emocjonujące obrazy gangsterskie, czarne komedie oraz jedna ekranizacja znanego komiksu.
Wszystkie z nich bez wyjątku, to przykłady doskonałego oka reżysera do kadrowania, jak też łączenia przemocy z humorem na poziomie werbalnym – co czasem graniczy z parodią. W filmach Bavy z lat ’70 pojawia się coraz więcej zaskakujących elementów stylistycznych, nawiązujących dialog z kulturą popularną i z twórczością innych reżyserów, które czasem wypadają na plus… a czasem na minus. To nie powinno jednak wstrzymywac fanów Bavy przed ich obejrzeniem, gdyż wiele z tych dzieł zapoczątkowało nowe rozdziały w historii kina i są dzisiaj traktowane, jak swojego rodzaju kamienie milowe.
Diabolik / Diabolik (1968)
Pomimo że była to najdroższa produkcja, jaką Bava kiedykolwiek nakręcił – prawdziwie wystawna z drogą scenografią i dizajnerskimi kostiumami – nie zrobiła furory ani w Europie, ani w Stanach Zjednoczonych, gdzie po krótkim rozbiegu była puszczana tylko wyłącznie w formie filmu 16 mm. Wyśmiewana w latach ’60 jako głupawa opowiastka przygodowa, dzisiaj jest raczej traktowana jako kolejne kultowe dzieło artysty – jedna z najlepszych adaptacji komiksowych wszech czasów. W istocie film łączy zręcznie frywolność taniego pulp fiction z podziemną wrażliwością, która dzisiaj wydaje się jeszcze wyraźniejsza. Bava wziął się za przygody superdrania Diabolika z dużą ironią, ale igrając przy okazji z modą tego okresu oraz wprowadzając delikatne wątki subwersywne. Nie zabrakło też w filmie pięknych kadrów i doskonałej muzyki Ennio Morricone.
Diabolika poznajemy w trakcie rabowania $10 mln dzięki zmyślnej sztuczce. Wkrótce poznajemy też jego kochankę Evę (graną przez piękną Marisę Mell) – obydwoje uprawiają miłość fetyszystycznie… w morzu zielonych banknotów. Rząd chce oczywiście ukrócić poczynania Diabolika i naciska nowego szefa policji, żeby uczynił zdecydowane kroki w celu schwytania złodzieja. W wyniku zmowy po stronie prawa staje Valmont, szef potężnego syndykatu przestępczego, który zgadza się schwytać Diabolika za zostawienie jego imperium w spokoju. Pomimo że plan Valmonta w zasadzie się udaje, Diabolik symuluje własną śmierć i trafia do kostnicy, skąd ucieka by wysadzić centra finansowe i urząd podatkowy w akcie ironicznej zemsty! Obraz dla Bavy bardzo niestandardowy, niemniej bardzo dynamiczny, z przerysowanymi charakterami i mrugający okiem do kultury psychedelicznej lat ’60. Fani reżysera odnajdą tu jednak na pewno jego solidny warszatat filmowy i wszystkie znaki rozpoznawcze.
Czerwony znak szaleństwa / Il rosso segno della follia (1970)
Film jest pierwszym, zdecydowanym odejściem Bavy od formuły giallo, od której reżyser będzie się coraz bardziej dystansował. I choć nie jest on przykladem artysty w szczycie formy, jest warty obejrzenia z tego względu, iż w tym czasie małżeństwo Bavy przechodziło prawdziwą agonię, co znalazło swoje odzwierciedlenie w fabule filmu. W pierwszej scenie widzimy protagonistę Johna Harringtona – właściciela paryskiego domu mody – który dokonuje brutalnego zabójstwa w pociągu, następnie narrator wyjaśnia, że jest szalony, co nadaje ton całej historii. Akcja oscyluje wokół manii kompulsywnego mordowania swoich modelek tasakiem do mięsa przez głównego bohatera. Istnieje jednak powód, gdyż z kazdym zabójstwem John widzi coraz wyraźniej twarz mordercy swojej matki, która zginęła w podobny sposób, ale sprawca nigdy nie został ujęty.
Sceny zabójstw są wprawdzie dalekie w swoim rozmachu od późniejszej o rok Krwawej zatoki, ale Bava podkręca za to napięcie do maksimum. W filmie wyróżnia się scena morderstwa jego żony Mildred, która najpierw jest zmuszona przymierzyć jedną z sukienek ślubnych. Wkrótce powróci jednak do akcji jako nękający go duch. John tymczasem zakochuje się w innej kobiecie, jednak jego rozdwojenie jaźni nie daje mu spokoju, a po zniknięciu sześciu kobiet on sam staje się dla policji głównym podejrzanym. Film został ślicznie zrealizowany przez Bavę, aktorzy poprawnie sprawują się w swoich rolach, a scenariusz pomimo lekkiej absurdalności jest dość ciekawy. Obraz rzadko umieszczany w kanonie, ale obowiązkowy dla fanów reżysera!
Krwawa zatoka / Reazione a catena (1971)
Występująca we włoskim tytule reakcja łańcuchowa powoduje, że jedno morderstwo następuje po drugim, zaś ich celem jest spadek po hrabinie Donati. W tą krwawą rozgrywkę nieświadomie wplątuje się grupa nastolatków, szukających jedynie zabawy w spokojnym, idyllicznym miejscu nad zatoką, a słoneczna pogoda sprzyja ich relaksującym igraszkom. Widz jednak wie, że ogląda coś w stylu slashera i domyśla się, że ta sielanka zostanie przerwana. Ten film stał się pierwowzorem dla późniejszych amerykańskich slasherów i z tego powodu zwany jest często proto slasherem. Szczególnie w zrealizowanym 9 lat później Piątku trzynastego można znaleźć spore podobieństwa do Krwawej zatoki. Bava wykorzystuje tu jeszcze szczątkowe elementy giallo, nie dba jednak o spójny i logiczny rozwój intrygi. Epatuje za to przemocą dając mordercom różnorodne, lecz równie niebezpieczne narzędzia, tj. nóż, hak, maczeta, włócznia i siekiera.
W filmie zdarzają się momenty pełne napięcia, nie brakuje też fragmentów irytujących, ale bohaterów tej rzezi raczej trudno polubić. Wszyscy są szaleni i żaden z nich nie wzbudza zdecydowanej sympatii, więc ich śmierć nie budzi też większych emocji. Kompozytor Stelvio Cipriani i operator Mario Bava poszli tutaj różnymi drogami – jeden skomponował nijaką, pozbawioną klimatu ścieżkę dźwiękową, drugi zajął się zaś budowaniem rudymentarnego klimatu, typowego dla szorstkiego, beznamiętnego thrillera. Nastrojowe zdjęcia Bavy i dobre efekty gore stworzone przez Carla Rambaldiego rekompensują jednak słabości scenariusza i reżyserii. Ponadto zakończenie sugeruje, że jest to dla Bavy czysta zabawa formą. Najbardziej brutalny film w karierze reżysera, który został zbanowany w USA i Wielkiej Brytanii!
Mariusz Czernic / Conradino Beb
Wszystko fajnie, ale tekst jest nie kompletny.
@ conradino
podaj, jeśli możesz, jakiś adres, to prześlę reckę z ,, Rabid Dogs”.
PolubieniePolubienie
Wiem stary, ze „Rabid Dogs”, to swietny film, ale nie mialem juz energii tego uzupelniac, wiesz po nocach to czasem robie, bo jeszcze musze filmy ogladac 😀
Dawaj recke na conradino23@gmail.com
PolubieniePolubienie