Lata ’60 nie tylko utorowały drogę brutalnym filmom gangsterskim i buntowniczym dziełom autorskim, które tropiły powiększającą się lukę międzypokoleniową, ale były również momentem narodzin nowego rodzaju komedii, wyśmiewającej pustkę stylu życia bogatej klasy średniej, konserwatywne przekonania dużej części społeczeństwa, a koniec końców samego siebie, fenomen, który je zrodził – kontrkulturę. Przyczyna nagłego pojawienia się nowych form filmowych w Europie i USA tkwiła zasadniczo w dynamicznie zmieniającym się rynku odbiorców, których gustów Hollywood w żaden sposób nie potrafił zrozumieć.
Kiedy wysokobudżetowe, cukierkowe musicale i melodramaty nagle zaczeły przynosić ogromne straty, wiekowe tygrysy z wielkich wytwórni próbowały je desperacko zastąpić czymkolwiek, co generowałoby zyski. Stąd na ekranach nagle pojawiły się produkcje, które jeszcze dwa lata wcześniej zostałyby odrzucone bez czytania scenariusza. Analityk prezydenta był jednym z tych właśnie filmów i mimo że wyprodukowany przez Paramount – jedną z pół-niezależnych wytwórni, jak na ówczesne standardy Hollywood – był wystarczająco subwersywny, by grubasy za biurkami nieco spięły pośladki.
Napisany i wyreżyserowany przez Theodore’a J. Flickera, wcześniej zaledwie telewizyjnego wyrobnika, film spreparował cały amalgamat idei, które miały w teorii uśmażyć mózgi wchodzacych do kina, gniewnych Baby Boomers. Jednak tuż po rozpoczęciu zdjęć, filmowcy przeżyli swój pierwszy szok, gdy FBI zażądało usunięcia swojej nazwy ze scenariusza, zaniepokojone nadszarpniętym już i tak wizerunkiem.
Od 1963 agencja stawała się jedną z najbardziej znienawidzonych instytucji w USA pośród hipsterów, acid headów, lewaków i liberałów, którzy wspólnie oskarżali biuro o pomoc w zamordowaniu JFK. Z tego powodu dwie kluczowe nazwy zamieniono w końcu na głupawo brzmiące FBR i CBR. To jednak zupełnie nie obniżyło notowań tej fantastycznej, przezabawnej komedii, której udało się mimo wszystko zasygnalizować pewne idee krytyczne i która dzisiaj jest uważana za dzieło prawdziwie kultowe.
Intryga kręci się wokół nagłej zmiany w karierze dr. Schaefera, nowojorskiego psychonalityka, doskonale zagranego przez Jamesa Coburna, który silnie przywiązany jest do swoich metod. Właśnie przeszedł on pozytywnie drobiazgowe sprawdzanie swojego backgroundu, zamówione przez FBR i CBR, które uczyniło z niego oficjalnego psychonalityka prezydenta Stanów Zjednoczonych. Dr. Schaefer natychmiast przenosi się do Waszyngtonu, gdzie z miejsca zaczyna pracę.
Jednak zaledwie po kilku dniach wysoce stresującego pozostawania na wiecznym dyżurze, będąc prz tym wystawionym na największe sekrety bezpieczeństwa narodowego, zaczyna robić się bardzo nerwowy i w efekcie wpada w ciężką paranoję. Ostatecznie przechodzi załamanie nerwowe i ucieka ze stolicy z przypadkowo spotkaną „typową amerykańską rodziną”. Zmierzając na Wschodnie Wybrzeże zaczyna obawiać się o swoje życie, co okazuje się uzasadnione jako że FBR, CBR i tuzin innych agencji właśnie rozpoczęły bezwzględne polowanie na jego osobę!
W tym momencie film wybucha w umiejętnie zaaranżowaną, absolutnie zabawną satyrę społeczno-polityczną. Dr. Schaefer zostaje obskoczony przez agentów specjalnych przed nowojorską restauracją i musi uciekać, ile sił w nogach mijając po drodze kultową Cafe Wha? i bez namysłu wskakując do zaparkowanego obok vana w stylu flower power.
Tam znajduje grupę headów – granych przez legendarną grupę psychedeliczną Clear Light – którzy stają się dla niego idealną przykrywką wprowadzając go w tajniki kontrkulturowego stylu życia, na który składają się oczywiście marihuana, kwas i muzyka rockowa. Piękne sceny z udziałem Clear Light są prz tym smacznym kąskiem dla fanów klasycznej psychedelii – grupa nagrała tylko jedną, ale za to doskonałą płytę pod koniec 1967 dla Elektra Records. W filmie ich lidera-wokalistę gra sam Barry McGuire pomagając wykonać kawałek She’s Ready to Be Free.
Związanie się głównego bohatera z przedstawicielami sceny psychedelicznej prowadzi oczywiście do sekwencji, eksploatujących muzykę rockową, kwasowe mądrości oraz idee powrotu na łono natury, które często szpikowane są dragowymi wątkami ze słynną sceną kwasową w klubie i wymianą haszu na LSD. Ładnie wygląda tu przez okienko wątek walki undergroundu z overgroundem, który napełnia film marihuanowym, hipsterskim humorem politycznym.
W miarę rozwoju intrygi pojawia się tu również stare anarchistyczne przesłanie o tym, że konkurencja sama wchodzi sobie w drogę, szczególnie jeśli biznesem jest zabijanie. To bowiem sprawia że dr. Schaeferowi szczęśliwie udaje się ocalić życie, a następnie przystąpić do kontrataku wobec rodzącej się technokracji, której nasiona zostały zasiane przez wszechmocną The Phone Company.
Ta doskonała, choć mało znana, komedia może być postawiona w jednym szeregu z innymi kultowymi obrazami z tej samej półki tj. I Love You Alice B. Toklas, The Party czy The Magic Christian. Z drugiej strony można ją także potraktować jako doskonałego towarzysza takich kultowych filmów, jak klasyczne hippiesploitation Wild In The Streets lub psychedeliczno-popowe sci-fi w stylu Barbarelli. Bez żadnej wątpliwości jest tofilm ponadczasowy, którego profetyczne wizje zaczynają się sprawdzać tak naprawdę dopiero dzisiaj. Zatwierdzony do wielokrotnego obejrzenia!
Conradino Beb
Oryginalny tytuł: The President’s Analyst
Produkcja: USA, 1967
Dystrybucja w Polsce: Magivanga Vaults
Ocena MGV: 4/5