Antropologom i socjologom kultury dobrze znany jest mariaż popkultury i propagandy politycznej, które szczególnie w czasach kryzysu ekonomiczno-politycznego lub zmagań wojennych mają tendencję do zacieśniania więzów. Obydwie sfery łączy na libidalnym poziomie jedna rzecz: wyznaczanie granic tożsamości.
Tak samo jak popkultura tworzy magiczną bańkę, w której istota ludzka może fukcjonować bez obaw o utratę poczucia bezpieczeństwa, propaganda polityczna proponuje jej jasno określoną wizję komunikacyjnej utopii, grubą kreską ustanawiając wartości, które jednostka powinna deklarować wraz z innymi członkami wybranej grupy społecznej.
I mimo że doskonale rozumiał to już Joseph Goebbels, który w ramach tworzenia III Rzeszy Medialnej przejął całkowitą kontrolę nad niemieckim przemysłem filmowym, wstrzykując do produkowanych obrazów wartości, które miały kształtować eugeniczne poczucie aryjskości, Stany Zjednoczone przyjęły w tym czasie identyczną taktykę.
Wyprodukowana w 1943 przez Studio Disneya kreskówka pt. Der Fuehrer’s Face osadziła Kaczora Donalda w nazistowskiej fabryce amunicji. Nasz bohater podporządkowuje się w niej militarnym rytuałom, z ochotą służąc swojej teutońskiej ojczyźnie… jednak w końcu budzi się z koszmaru, by przytulić drogą jego sercu Statuę Wolności.
Propaganda nie znikła jednak z ekranów kin wraz z zakończeniem II Wojny Światowej – jak zły sen – a wręcz uwiła sobie w niej gniazdko. Nie ma chyba sensu rozwodzić się nad oczywistym znaczeniem socrealizmu w materiałach powojennych, który Polacy, Rosjanie i Czesi musieli przerabiać przez wiele lat, ale znacznie mniej oczywiste jest pojawianie się propagandy w kulturze tzw. wolnego społeczeństwa.
Forsowana latami przez agencje marketingowe, telewizję i przemysł rozrywkowy, w kulturze Zachodu, wciąż znajduje ona najsilniejsze wsparcie w wysokobudżetowych produktach filmowych i serialach, które za pomocą gestów, dialogów i zachowań głównych bohaterów kształtują fałszywe przekonania i obłudne wartości. Nie trzeba wcale sięgać daleko… Ksiądz Mateusz, 300, Transformers, Klan.
Koniec końców nie można zapominać o tym, że wszystkie DUŻE media wyrosły na wspomaganiu egzekucji represyjnych ustaw politycznych, służąc jako Wielki Treser… a nikt nie zrzeka się władzy raz zdobytej.