Najważniejszym z wczesnych gialli – które wyznaczyło kierunek rozwoju gatunku na następne 10 lat – było bez wątpienia Sześć kobiet dla zabójcy maestra Maria Bavy. Nakręcony po sukcesie Dziewczyny, która wiedziała za dużo (1963), film stał się nieskończonym źródłem inspiracji dla mistrzów włoskiej makabry.
Bava dał w nim młodszym twórcom, takim jak Lucio Fulci czy Dario Argento, wszystkie schematy, z których trudno się już było potem otrząsnąć: maskę i czarne rękawiczki, zbliżenia na twarz ofiary w chwili mordu czy słynne czerwone śledzie. Gdyby nie dzieło Bavy, giallo mogłoby się nigdy nie rozwinąć jako gatunek, a za nim nie poszłaby eksplozja amerykańskich slasherów. I właśnie z tego powodu jest to film wyjątkowy.
W przeciwieństwie do czarno-białej Dziewczyny, która wiedziała za dużo – pierwszego giallo w historii – która nakręcona została na wzór ekspresjonistyczny, czerpiąc wiele zarówno z dzieł Hitchcocka, co i kryminałów typu noir, w Sześciu kobietach dla zabójcy Bava przesunął akcent w stronę impresjonizmu podkreślając znaczenie kolorystyki i przestrzeni, a także emocjonalnego doładowania scen zabójstwa.
O ile giallo zyskało w ten sposób szeroki arsenał środków wyrazu, ostatecznie zerwało też z linearną logiką (podobnie, jak z neorealizmem zerwała w pewnym momencie francuska Nowa Fala). I dzięki temu pionier stylu przeszedł do historii jako mistrz formy, dla którego sama treść miała znaczenie marginalne.
To oczywiście nadało ton giallo jako „szkole”, której przedstawiciele rzadko skupiali się na dbałości o narracyjne szczegóły na rzecz odmalowywania pełnej emocji, a z czasem zupełnie odrealnionej atmosfery świata przedstawionego. A w wielokolorowym uniwersum Sześciu kobiet dla zabójcy optyka ta została zaakcentowana na tyle wyraźnie, że później nie pozostało już nic innego, tylko rozwijać ją do granic wytrzymałości widza, czego faktycznie dokonano z pełnym przekonaniem.
O ile dzieło Bavy było w 1964 głosem przyszłości włoskiego kina gatunkowego, rzadko wspomina się jednak o tym, że tkwiło ono również mocno w jego przeszłości – horrorze gotyckim, którego wpływy widać niemal na każdym kroku.
Od nocnych wichrów i upiornej atmosfery, przez długie schody i przestronne wnętrza, aż po operowanie światłocieniem, w Sześciu kobietach można dostrzec wyraźne pokrewieństwo nastroju z wcześniejszymi dokonaniami Bavy czy gotyckimi horrorami Rogera Cormana (które czasem określa się nawet „psychedelicznymi”, żeby podkreślić odrealnienie ich akcji i nastroju).
Co ciekawe, giallo po długiej ewolucji miało w końcu wrócić do horroru za sprawą Daria Argenta, który przełomu dokonał dzięki stopniowemu włączaniu do swoich gialli wątków pogańskich i okultystycznych. Ale Sześć kobiet dla zabójcy pokazało także inny – może bardziej trywialny, ale za to, jak efektowny – kierunek dla kina gatunkowego w liczbie ciał na 100 kadrów.
Ponadto, Bava osadził akcję w środowisku wyższej klasy średniej (czy nawet wyższej), co wpłynęło na wiele ze scenariuszy kolejnych gialli, które ochoczo zaczęły rozwijać motyw zepsucia poważanych członków społeczeństwa przez żądzę pieniędzy. Sześć kobiet to film, który wyznaczył ten trend, kręcąc się wokół ekskluzywnego domu mody w Rzymie, w którym przed jednym z pokazów zostaje zamordowana młoda modelka Isabelle.
Jak szybko wychodzi na jaw, prowadziła ona pamiętnik, który odnaleziony przez policję mógłby skompromitować przynajmniej pięć osób (jak sugeruje pięć zbliżeń na twarze bohaterów w momencie pojawienia się rekwizytu na stole).
Szukanie pamiętnika przez zabójcę prowadzi oczywiście do kolejnych mordów, które popełnione zostają w krótkich odstępach czasu wzbudzając podejrzenia wśród prowadzącego śledztwo detektywa, że sprawcą może być ktoś z wewnątrz. A w miarę rozwoju intrygi dowiadujemy się, że za krwawą serią mogą stać zarówno kokainowe orgie, jak też weksle na duże sumy pieniędzy, prestiż, kariera zawodowa czy osobiste animozje.
To zaś tworzy ciekawą, drugoplanową osnowę filmu, która wzbogaca dość prosty w innym wypadku bieg akcji – Bava uczynił tło na tyle wciągającym, że Sześc kobiet w zasadzie do dzisiaj niewiele straciło ze swojej mistyki.
Nakręcony na wyjątkowo niskim budżecie – reżyser zamiast ruchomej operatorki używał wózka dziecięcego do kręcenia śledzących ujęć – w dwa tygodnie, film odniósł ogromny sukces w Europie i Stanach Zjednoczonych. Rozpisywały się o nim takie prestiżowe magazyny filmowe, jak francuski Cahiers du cinéma, a twórca automatycznie przeszedł do historii z powodu wyjątkowej, jak na tamte czasy, brutalności swojego dzieła.
Z czasem status Sześciu kobiet został zaś jeszcze wzmocniony przez bezpośrednie inspiracje, z których najbardziej oczywistą jest Głęboka czerwień, a najlepszą pewnie Jaszczurka w kobiecej skórze. Dla fanów giallo jest to rzecz bez dwóch zdań obowiązkowa!
Conradino Beb
Znany pod tytułami: Sei donne per l’assassino / Blood & Black Lace
Produkcja: Niemcy/Włochy/Francja, 1964
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 4,5/5
Ten kanon ( światło, kolor, światłocień) , jaki tu się pojawił, to z pewnością nie impresjonizm. Bardziej barok, manieryzm… To , co przejmie Argento.
PolubieniePolubienie
Tylko że impresjonizm filmowy nie ma raczej nic wspólnego z tym malarskim, bo dotyczy głównie czarno-białych filmów francuskich z lat 20 i 30. Impresjonizm (przynajmniej dla mnie) to dominacja formy nad treścią, więc film Bavy jak najbardziej wpisuje się w tą tendencję. Ale dla mnie takie określenia nic nie znaczą – nazwy prądów artystycznych tak naprawdę niewiele mówią na temat filmu (gatunki filmowe są zdecydowanie lepszym podziałem).
PolubieniePolubienie
Mnie chodzi tu wyłącznie o ten malarski ( czy raczej jego brak ). Ja tu widzę właśnie barokowy tenebryzm.
PolubieniePolubienie
Jasne, ze chodzi o impresjonizm filmowy, a nie malarski, bo gdybysmy potraktowali Bave wylacznie jak malarza, to bylby przedstawicielem baroku pa ram pam pam 🙂
Ta sama definicja, odniesiona do dwoch roznych jezykow sztuki ma oczywiscie zupelnie inne zabarwienie semantyczne.
PolubieniePolubienie