Quentin Tarantino omawia 20 swoich ulubionych filmów wyprodukowanych w latach 1992-2009. Jego lista obejmuje nastepujące pozycje (poza pierwszym w przypadkowej kolejności):
1. Battle Royale (Kinji Fukasaku, 2000)
2. Anything Else (Wood Allen, 2003)
3. Audition (Takashi Miike, 1999)
4. The Blade (Hark Tsui, 1995)
5. Boogie Nights (Paul Thomas Anderson, 1997)
6. Dazed & Confused (Richard Linklater, 1993)
7. Dogville (Lars von Trier, 2003)
8. Fight Club (David Fincher, 1999)
9. Friday (F. Gary Gray, 1995)
10. The Host (Joon-ho Bong, 2006)
11. The Insider (Michael Mann, 1999)
12. Joint Security Area (Chan-wook Park, 2000)
13. Lost In Translation (Sofia Coppola, 2003)
14. The Matrix (Andy Wachowski & Larry Wachowski, 1999)
15. Memories of Murder (Joon-ho Bong, 2003)
16. Police Story 3: Super Cop (Stanley Tong, 1992)
17. Shaun of the Dead (Edgar Wright, 2004)
18. Speed (Jan de Bont, 1994)
19. Team America (Trey Parker, 2004)
20. Unbreakable (M. Night Shyamalan, 2000)

Widzę, że na liście jest „Police Story 3”, naprawdę fajny akcyjniak z Hongkongu, lepszy od dwójki.
PolubieniePolubienie
Duzo filmow z tej listy w ogoe nie widzialem 😦
PolubieniePolubienie
Ja widziałem 11. Pomijając ,, Fight Club”, to najbardziej, mnie zachwycił swego czasu ,, Audition” Miikego – horror marzenie .
Znakomity jest też ,, Memories of Murder” , wybitny koreański kryminał, coś a la „Zodiak”.
Całkiem zabawny jest ,, Host”, z dośc ciekawym CGI potworem. Do faji dobry 🙂
Za to wyjątkowo rozczarował mnie ,, Insider” Manna.
PolubieniePolubienie
No akurat jak mialem faze na filmy Miikego, to „Audition” mi przemknal kolo nosa. Genralnie, ciekawie wymieszal sobie filmy na tej liscie Tarantino. Ja musialbym uzupelnic glownie te azjatyckie produkcje.
PolubieniePolubienie
Ja widziałem 8, ale niestety nie ma wśród nich takich klasyków jak „Audition” i „Boogie Nights”.
„Insider” również i mnie rozczarował, poza świetnym Crowe’em niewiele z tego filmu zostaje w pamięci. Wolę zdecydowanie inne filmy Manna z tego okresu (czyli „Mohikanina”, „Gorączkę” i „Zakładnika”). Co do „Speed” i „Unbreakable” to sam nie wiem co myśleć – niby oglądało się bardzo dobrze, a rozwój intrygi był w stanie mnie zaskoczyć, a jednak nie miały one w sobie „tego czegoś” co by sprawiło, że chciałbym do tych filmów wrócić. Ale za to „Shaun of the Dead” to naprawdę znakomity, bardzo zabawny i nieprzewidywalny film, w kategorii „filmy o zombie” trudno znaleźć lepszy, oczywiście biorąc pod uwagę współczesne kino. „Matrix” w swoim czasie mi się podobał, lecz po obejrzeniu sequeli czar prysł i cała trylogia wydała mi się bezsensowną wydmuszką.
PolubieniePolubienie