Zanim na scenę wkroczyli metalowcy w stylu Venom, Judas Priest i Celtic Frost, tematyka satanistyczna w muzyce rockowej była już bardzo dobrze znana. Wraz z eksplozją psychedelii i kontrkultury odkryte zostały kosmiczne wymiary świadomości, a wkrótce także mroki duszy i tanie dreszcze, inspirowane w dużej mierze niskobudżetowymi horrorami i średniowiecznymi legendami. Poznajcie 11 mniej lub bardziej znanych kawałków o Szatanie nagranych w złotym okresie muzyki gitarowej!
1. Things To Come – Speak of The Devil
Ta wybitnie nieznana kapela garażowa pochodziła z Long Beach w Kalifornii i swoją karierę zakończyła na jednej siódemce wydanej w 1966 przez niewielką Starfire Records, ale za to jakiej! Speak of The Devil to strona B singla, na której dziki, sfuzzowany garaż tańczy kwasowe pogo w takt trzeszczących organów wyraźnie inspirowanych blues rockowym stylem Them czy Rolling Stones. Ta acid punkowa perła to jednocześnie pierwszy znany hymn dla Szatana w muzyce rockowej, który czeka na skwaszonego młodzieńca przy złotym stole. Trzeba usłyszeć, żeby uwierzyć!
2. Crazy World of Arthur Brown – Devil’s Grip
W połowie 1967 Arthur Brown wraz z zespołem podpisał dzięki wstawiennictwu Petera Townshenda kontrakt z wytwórnią Track Records, która była prowadzona przez managerów The Who, Kita Lamberta i Chrisa Stampa. Pierwszym singlem 7″ debiutującego zespołu stał się Devil’s Grip/Give Him a Flower, którego strona A wprowadziła satanistyczną symbolikę do brytyjskiej muzyki rockowej. Kwaśne organowe riffy mieszają się tu z dramatycznym crescendo wokalnym Browna, który jako pierwszy na Starym Kontynencie eksploruje duchowy wymiar mroku w bardzo wymownym tekście o tym, jak Szatan chwycił go za rękę!
3. The Rolling Stones – Sympathy For The Devil
Prawdopodobnie najsłynniejszy kawałek o Szatanie znany przeciętnemu zjadaczowi chleba, który nie był jednak pierwszym w muzyce brytyjskiej (patrz wyżej). Numer pojawił się po raz pierwszy na płycie Beggar’s Banquet (1968) i został napisany przez Jaggera po przeczytaniu Mistrza i Małgorzaty, która została mu podarowana przez Marianne Faithfull. Cały zespół był w tym czasie pod wielkim wpływem okultysty i filmowca Kennetha Angera, a sam kawałek nosi ślady fascynacji afrykańskimi rytmami. Jagger nigdy nie przyznał się jednak do fascynacji satanizmem, a Sympathy For The Devil nie był wcale grany podczas zabójstwa Mereditha Huntera przez Hell’s Angels w Altamont, co stało się jednym z najbardziej popularnych mitów muzyki rockowej.
4. The Gun – Race with The Devil
The Gun byli brytyjskim power trio, które zostało utworzone na gruncie wcześniejszego projektu The Knack pod koniec 1966. Zespół nagrał dwa albumy, by rozpaść się w 1970, ale do historii przeszedł proto-metalowym hitem Race with The Devil, który przebił się do pierwszej dziesiątki największych hitów w Wielkiej Brytani pod koniec 1968. Numer zawiera szaloną solówkę gitarową z hendrixowskim vibrato i chwytliwy tekst, śpiewany z żarliwą, rock’n’rollową pasją. Warto też zwrócić uwagę na rewelacyjną sekcję dętą w stylu The Electric Flag. Być może jeden z najciekawszych kawałków hard rockowych dekady!
5. Black Widow – Come to the Sabbat
Okultystyczny lans końca lat ’60 skusił również czarodziejów-rockmanów z Black Widow, których największym hitem stał się numer Come to the Sabbat. Jego hipnotyczna siła tkwi w połączeniu rytualnych zaśpiewów, prostego rytmu i folkowego fletu. Z czasem atmosfera się zagęszcza, aż do finału w którym zespół ogarnia dionizyjska mania! Mimo dobrej sprzedaży singla stacje radiowe odmówiły puszczania Come to the Sabbat ze względu na kontrowersyjny tekst. Koncerty grupy ściągnęły też uwagę policji. Kres marzeniom o wielkiej karierze położyło odwołanie trasy po USA ze względu na dewocyjną nagonkę, jaka narosła po zbrodni dokonanej przez Rodzinę Mansona.
6. Coven – Pact With Lucifer
W Pact With Lucifer kwas napędzający psychedeliczne kapelki z Zachodniego Wybrzeża nabrał wyraźnego, siarkowego posmaku. Ale Coven pewnie nie zaistnieliby nigdy w pamięci szerszego grona odbiorców, gdyby nie Jinx Dawson, która brzmi jak Janis Joplin krocząca Ścieżką Lewej Ręki. To właśnie jej ostry, opętany wokal w połączeniu z satanistyczną tematyką tekstów, nadał mrocznego tonu Pact With Lucifer, który w innym wypadku mógłby równie dobrze trafić na Cheap Thrills. Dzisiaj słucha się tego numeru raczej z uśmiechem na ustach.
7. The Grateful Dead – Friend of The Devil
Friend of The Devil był jednym z numerów, który zrodził się w głowie Roberta Huntera (legendarnego tekściarza The Grateful Dead), gdy grał on na basie w New Riders of The Purple Sage – pobocznym projekcie Jerry’ego Garcii. Zespół zagrał nowy kawałek po raz pierwszy w lutym 1970, niedługo przed wydaniem Workingman’s Dead, który znaczył odwrót pionierów rocka psychedelicznego od kwasowych improwizacji w stronę melancholijnej Americany, bluegrass i country rocka. Numer ten jest rewitalizacją starej bluesowej legendy o przymierzu diabła-trickstera z bezdomnym muzykiem.
8. Black Sabbath – Black Sabbath
Co prawda to nie Black Sabbath jako pierwsi poruszyli satanistyczną tematykę w swoich utworach, lecz to właśnie Ozzy’emu i spółce najwcześniej udało się przekuć diabelską grozę w zawodzące, walcowate riffy. Mimo całej innowacyjności brzmieniowej, legendarny numer Black Sabbath był oparty na prostej, bluesowej pentatonice, która w rękach Iommiego sięgnęła piekielnych alikwotów. Za sprawą tego kawałka historia zatoczyła krąg, wracając na rozdroże, na którym Robert Johnson zawarł pakt z diabłem. Tym razem jednak umowa pozwoliła jej sygnatariuszom podbić cały świat.
9. Bulbous Creation – Satan
Prawie nic nie wiadomo o tym ciężkim, hard rockowym strzale, poza tym że zespół pochodził z amerykańskiego stanu Missouri i nagrał swój jedyny album You Won’t Rememeber Dying na początku 1970 w obskurnym studiu Cavern Sound. Satan jest jednym z wolniejszych, proto-doomowych kawałków na płycie, której słucha się generalnie jak spotkania Cream z Blue Cheer, czy też lżejszej wersji Black Sabbath. Przesterowana gitara nawiązuje wyraźny dialog z bluesową przeszłością rocka, a dość oryginalny, lekko zachrypnięty wokal zabiera nas w podróż z Szatanem, który pojawia się tu bardziej w formie upadłego anioła.
10. Lucifer’s Friend – Lucifer’s Friend
Lucifer’s Friend to kultowa grupa w kręgu fanów hard rocka i wczesnego doom metalu, utworzona w 1970 w Niemczech z Anglikiem Johnem Lawtonem na wokalu, który w 1976 dołączył do znacznie lepiej znanych Uriah Heep. Tytułowy kawałek Lucifer’s Friend pochodzi z debiutanckiego krążka grupy wydanego przez Vertigo Records (stajnię, w której wydawali także Black Sabbath) i jest prawdziwą eksplozją muzycznej energii z przejmującym do szpiku kości tenorem Lawtona, dziką gitarą i gotyckimi organami gdzieś w tle. Kawałek operuje ciekawymi zmianami tempa w ramach progowo-metalowej aranżacji i ciekawą wizją Szatana jako gościa pukającego w szybkę, który ulatnia się w mroku nocy.
11. Astaroth – Satanispiritus
Tak naprawdę nikt nie wie, kiedy legendarna kapela Astaroth z Motor City wydała swój jedyny singiel 7″, jako że do dnia dzisiejszego zachowała się absurdalnie niska liczba kopii i żadna nie zawiera wskazówek. Jedni twierdzą, że był to 1968, a drudzy że początek lat ’70, ale chropowate, proto-punkowe brzmienie zdaje się potwierdzać tę drugą wersję. Satanispiritus to garażowy numer z porządnym pierdolnięciem, który z furią gitarowego przesteru ewokuje glorię Pana Ciemności. On się zbliża! Jest tuż tuż!
Conradino Beb / Jakub Gleń
Cała płyta Lucifer’s Friend jest doskonała, przede wszystkim kapitalnie równa. Potem już nic tak dobrego nie nagrali, zmienili styl , poszli w takie lżejsze granie – nie było to jakoś tragiczne, ale zdecydowanie nie ten kaliber.
Miły zestawik, paru numer.ów nie znalem – poz. 1 i 11. ( trzy jedynki…. Ojciec Kłamstwa in statu nascendi )
PolubieniePolubienie