Wzrost rynku winylowego w ostatnich kilku latach jest imponujący, czego przykładem są głównie rynek amerykański i brytyjski, ale trend zdążył już także dotrzeć do naszego kraju, gdzie od grudnia zeszłego roku operuje nowa tłocznia GM Records, pracująca na maszynach sprzed 20 lat. Jak pokazuje jednak nowy sondaż brytyjski, dużo z kupujących nie przesłuchuje w ogóle swoich płyt.
Wielu odbiorców czarnych płyt podkreśla, że ich słuchanie przywołuje stary klimat, obecny w wieku dojrzewania u wielu miłośników muzyki, którzy teraz mają 30-60 lat i pragną przywrócić swojemu życiu trochę analogowej magii.
Brzmienie winylu ma ten specyficzny posmak. Większa głębia w dolnych częstotliwościach, bardziej plastyczny obraz stereofoniczny, wyraźniejsze plany dźwiękowe. No i ten nieuchwytny czynnik „magiczny”, kiedy dźwięk jest pozbawiony zimnej cyfry a winyl z czasem nabywa trzasków, zadrapań i artefaktów, które tworzą atmosferę podczas słuchania czarnej płyty – mówi w wywiadzie dla Metro Warszawa Dariusz Schwerin z działu authoringu i studia dźwiękowego GM Records.
Jak się jednak okazuje, miłość do kupowania nie zawsze równoznaczna jest z miłością do słuchania, bo niedawny sondaż ICM przeprowadzony dla BBC ujawnił, że 48% Brytyjczyków, którzy kupili płytę winylową w zeszłym miesiącu, jeszcze nie zdążyli jej przesłuchać, a 7% z nich nie posiada nawet gramofonu.
Jak powiedział student Jordan Katende: Mam w swoim pokoju winyle, ale bardziej dla dekoracji. Tak naprawdę ich nie przesłuchuję. Daje mi to oldskulową wibrację. O to właśnie chodzi w winylu.
Inny student, Duncan Willis, zasugerował z kolei, że chodzi głównie o nostalgię: Tak łatwo jest teraz słuchać muzyki na YouTube czy Spotify. Sądzę, że tęsknimy za czasami, gdy nasi rodzice musieli pójść i kupić piosenkę w sklepie.
Kolejnym czynnikiem wzrostu popularności winyli może być zaś tęsknota za fizycznym nośnikiem, który wyparty został w pewnym momencie przez streaming.
Naprawdę fajnie jest posiadać obiekt, który możesz potrzymać w ręce i fizycznie odtworzyć. Sądzę, że istotne jest również wspieranie artystów finansowo, jeśli tylko się da. Podoba mi się to, że ktoś wkłada dużo wysiłku w swoje wydawnictwo, żeby nadać mu specjalny wygląd – mówi 18-letnia Helena.
Źródło: The Telegraph / Metro Warszawa