Psychodelia wyblakła, a afrobeatowe ognie zgasły i nie pozostało mi nic innego, niż ruszyć w nieznane. Podążyłem więc śladem braci Bishop, a za drogowskazy posłużyły mi katalogi Sublime Frequencies i Finders Keepers. Za sprawą Jazeera Nights i Life is Dance ponownie odczułem głód muzyki oraz zapał do jej eksploracji. Jeśli jesteście zblazowani, a zachodnie skale utraciły dawną magię, mam lek, który was wyzwoli – Dabke: Sounds of Syrian Houran.
Kompilacja ta jest zapisem weselnej muzyki, przy której bawiły się i bawią kolejne pokolenia w pasie od Syrii po Jordanię. Dabke to lewantyński taniec i ognisty styl muzyczny, którego początki sięgają może nawet starożytnych Dionizji.
Jego frenetyczne brzmienie opiera się w zależności od regionu na podwójnym flecie – mijwiz (potomek greckiego aulosa), tumbli, oudzie oraz bliskowschodniej odmianie tamburynu.
Nie bójcie się jednak, nie jest to sztywna, akademicka rekonstrukcja dźwięków dawno minionych. Sounds of Syrian Houran ukazuje dabke w jej współczesnej odmianie, w której to splatają się akustyczne oraz elektroniczne instrumenty.
Poszczególne numery zostały zarejestrowane na żywo w kasetowej wręcz jakości, co umożliwiło zachowanie oryginalnej siły tego stylu, udało się też przemycić jego ogłuszający hałas.
Brzmienie albumu jest ostre i metaliczne, a polirytmie prowadzone w szaleńczym tempie, co ułatwia osiągnięcie tanecznego transu. Każdy zaśpiew, krzyk czy kolejny pisk mijwizu zaskakują, są czymś nowym, świeżym i zdumiewającym.
Żywość tych dźwięków przenosi nas w sam środek weselnego korowodu, którym zawładnął Bachus. Gdy już dostroicie się do tych skal, gwarantuję wam, że tak jak ja, przepadniecie na amen. Za tydzień lecimy dalej, kierunek Kair circa 1960/1970.
Jakub Gleń
Stary, za to postawię ci piwo. Po prostu kocham bliski wschód. Szkoda, że w dzisiejszych czasach wielu ludzi krzywo na to patrzy. Btw poleciłbym ci parę rzeczy, ale pewnie już je sĺyszałeś 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki, wielkie :).. Śmiało podrzucaj, bo wszystkiego nie znam, sam czuje się mocno świeży w temacie. Za tą paranoję strachu podziękujmy USA i ich sojusznikom i ludzkiej głupocie. To straszne, jak łatwo można zapomnieć o tak wielkim dorobku kulturowym(chociaż z drugiej strony sami mieszkańcy Bliskiego Wschodu sobie nie pomagają). Richard Bishop, zawsze podkreśla, że celem Sublime Frequencies było wkurwienie wszystkich „obrońców wolności” i zadanie kłamu twierdzeniom o barbarzyństwie państw islamskich .
PolubieniePolubienie