31 (2016)

31_poster

Po finansowej klapie Lords of Salem – film w dystrybucji kinowej nie zwrócił nawet 2 milionowego budżetu – wielu fanów zwątpiło w dalszą karierę Roba Zombiego, muzyka w branży filmowej. Płomykiem, który na nowo rozpalił serca widowni, okazał się jednak tajemniczy projekt zatytułowany 31.

Zombie, dysponując mniejszymi funduszami, niż przy poprzednim filmie, wsparł się Internetem i zorganizował dwie kampanie crowdfundingowe, które pozwoliły mu na sfinalizowanie  projektu. Ostatecznie produkcja trafiła do szerszej widowni za pośrednictwem platform VOD 16 września tego roku, a specjalne pokazy kinowe wystartowały 21 października.

31 od początku budziło kontrowersje. Wspomnieć należy choćby o tym, że mimo wielu cięć filmowi ciągle nakładano kategorię R, klasyfikując go jako wyjątkowo brutalny. I cała ta otoczka znajduje sens w kontekście fabuły, jaką Rob Zombie raczył obdarzyć swoje dzieło.

To historia grupy wypaczonych pracowników parku rozrywki, którzy na dzień przed Halloween zostają pojmani przez grupę jeszcze większych zwyrodnialców i zmuszeni do przerażającej zabawy na ich regułach. To gra o przeżycie, w której nasi bohaterowie, niczym w komputerowej strzelance, zmagają się z nadciągającymi falami coraz bardziej cudacznych psycholi, których celem jest pozbawienie ich życia.

Zombie próbuje tu jakby skondensować swoją dotychczasową twórczość filmową do postaci pigułki, którą jego fani chętnie łykną. Stylistycznie najwięcej artysta czerpie tu z Domu 1000 trupów i wspomnianych Lords of Salem. Groteska i psychodeliczny klimat łączą się z typowym dla kina grindhouse kurzem czy wszechobecnym brudem.

Trudno też nie dostrzec teledyskowego zacięcia Roba, ten wszak własnoręcznie reżyseruje klipy dla swojej kapeli White Zombie. Jego najnowszy film jest taki, jak on sam, jego wizja kina lub muzyka – szalony, zadziorny, eskalujący przesadną brutalnością, zlewającą się ze smoliście czarnym humorem.

Nie zabrakło oczywiście ulubionych aktorów reżysera. Prócz obecnej w każdym jego filmie małżonki Sheri Moon Zombie, obsadę zasilił między innymi Jeff Daniel Phillips (stylizowany tutaj na Sida Haiga), Lew Temple, czy znany i powszechnie lubiany Malcolm McDowell, który występuje w peruce rodem z czasów Rewolucji Francuskiej.

Paleta postaci, w jakie wcielają się aktorzy, to prawdziwy pokaz rozbuchanej fantazji Roba. Od klaunów-rednecków z piłami łańcuchowymi, przez nazistowskie karły, po okultystycznych arystokratów. Gdyby film powstawał w okolicach 2007 roku, z pewnością podpięty byłby pod neoeksploatacyjny szyld Grindhouse duetu Tarantino-Rodriguez.

Cała produkcja zresztą pogrążona jest w kwaśnych latach 70-tych, przyozdobiona o zagrania montażowe tamtych lat czy soundtrack. Wszakże Zombie wielokrotnie udowodnił, że potrafi doskonale dobierać muzykę do swojego obrazka. Filmowi ujmuje jednak pod względem realizacji uboga scenografia. Oczywiście, stoi za tym niski budżet, przez co większość akcji dzieje się na korytarzach jakiejś zatęchłej fabryki.

Z wyżej wymienionych powodów, jeśli polecić miałbym komuś 31, to tylko i wyłącznie wiernym fanom Roba Zombiego oraz przeżywającego rozkwit nurtu explotation revival, bo mimo całej swojej „fajności”, film nie daje emocji, które zostałyby z nami dłużej niż 2 godziny po seansie.

Kolejny trip wypchanej pomysłami głowy Roba okazuje się jednorazową wycieczką, w dodatku nie oferującą niczego nowego, serwującą kolejny raz talerz pełen krwawej, soczystej pulpy. Trudno szukać tutaj ciekawych postaci pokroju rodzinki Firefly, nie znajdziemy również głębi remake’u Halloween. Realizacyjnie dużo brakuje mu zaś do debiutanckiego Domu 1000 trupów.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: 31
Produkcja: USA, 2016
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 3,5/5

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: