Boogie Nights Paula Thomasa Andersona to film powszechnie uznawany za arcydzieło kina autorskiego, ale nie wszyscy są tak bezkrytyczni. Mark Wahlberg, który pamiętany jest za rolę Dirka Digglera, wschodzącej gwiazdy porno z czasem staczającej się w otchłań autodestrukcji, wyznaje dzisiaj, że wolałby wymazać ten epizod ze swojego życiorysu.
Wahlberg może i jest jednym z najbardziej rozpoznawanych aktorów hollywoodzkich, ale jest również praktykującym katolikiem, który nawrócił się w wieku 16 lat, gdy wyszedł z więzienia (gdzie odsiedział 45 dni za próbę morderstwa dwóch Wietnamczyków na tle rasistowskim tego samego dnia). Od tego czasu aktor silnie afiszuje się ze swoją wiarą i trzyma się blisko z amerykańską hierarchią kościelną.
Wahlberg ostatnio odwiedził Chicago, gdzie spotkał się z kardynałem Blasem Cupichem w próbie przyciągnięcia lokalnej młodzieży do kościoła, udzielając przy okazji wywiadu Chicago Tribune, w którym zwierzył się: Zawsze miałem nadzieję, iż Bóg jest fanem filmów i potrafi za nie wybaczać, ponieważ w przeszłości dokonałem wielu złych wyborów.
Zapytany przez dziennikarzy, który z filmów ma konkretnie na myśli, aktor odrzekł: Boogie Nights jest na szczycie tej listy.
W tym samym wywiadzie Wahlberg przyznał się, że jego młodość była obarczona problemami i właśnie z tego powodu młodzież z Chicago jest w stanie się z nim utożsamić.
Nigdy nie wstydziłem się własnej przeszłości, złych wyborów, których dokonałem, przynależności do gangów czy odsiadki w więzieniu, sądzę więc, że mogą się oni ze mną utożsamić na poziomie osobistym. Z tego powodu cały czas próbuję robić wszystko, co w mojej mocy, by pomagać młodym ludziom – powiedział aktor.
Źródło: Chicago Tribune