Scam to rarytas gier planszowych z okresu nixonowskiej paranoi, stworzony przez efemeryczny kolektyw Brown Bag Enterprises z Berkeley w Kalifornii, w którym gracz wciela się w libertariańskiego biznesmena, wędrującego Hipisowskim Szlakiem w poszukiwaniu najlepszych dragów na tym świecie.
Gra była oryginalnie sprzedawana jako gigantyczna tuba w kształcie jointa, ale późniejsze wersje przyjęły standardowy, prostokątny format.

W środku znajdujemy kolorową planszę z mapą legendarnych na początku lat ’70 miejscówek dla handlu dragami, a konkretnie Nowego Jorku, Meksyku, Afganistanu i Południowej Ameryki… do których dołączona została planeta Uran, gdzie gracz udaje się, gdy wyjebał się w kosmos paląc za dużo DMT!
Scam zawiera pionki oraz żetony reprezentujące koks, hasz i trawę, które nabywa się dobijając dili za żetony pieniężne, przydzielane graczom na początku gry. Celem jest kupienie towaru za najlepszą cenę, a następnie odsprzedanie go z zyskiem, czyli klasyczny schemat dilerski.
Grę urozmaicają dwa rodzaje kart losowych: karty dojścia i karty paranoi. Te pierwsze ułatwiają znalezienie konkretnego źródła dragów i sprzyjają lepszej negocjacji cen, te drugie rzucają kłody pod nogi, oskubują z siana i rzucają gracza na pastwę narkotykowego szaleństwa.

Gracz startuje rzucając studia i ruszając na Ulicę, gdzie jego zadaniem jest na początku uzbieranie wystarczającej ilości siana dzięki drobnym szwindlom i szybkim dilom, dzięki czemu może się przenieść do Hrabstwa, czyli do zasiedlonej przez hipisów północnej Kalifornii.
To miejscówka nieco luźniejsza, więc gracz może w niej złapać oddech i przygotować swój pierwszy numer przemytniczy, polegający na podróży do jednego z krajów producenckich, skąd musi przemycić towar z powrotem do Hrabstwa lub do Nowego Jorku, gdzie ceny są lepsze, ale łatwiej trafić kartę paranoi.
Grę wygrywa ten, kto pierwszy zarobi na swoich dilach i przekrętach $1 mln.
Conradino Beb
Więcej zdjęć:




Ale DIY 😀 swoją drogą ciekawe jak mocni byli libertarianie w tej całej kontrkulturze.
PolubieniePolubienie
Bardzo mocni, stary. Dilerka byla czescia kontrkultury przynajmniej do polowy lat ’70. Caly fenomen Haight Ashbury byl oparty na szmuglowaniu i sprzedazy meksykanskiej trawy… nie mowiac nawet o Owsleyu, Sandsie i Bractwie Wieczystej Milosci. To byl kontrkulturowy kapitalizm w najlepszym wydaniu 🙂
PolubieniePolubienie
Dla zainteresowanych tematem polecam książkę: http://www.psychedelic-library.org/books/belcont.htm (tam jest do niej link pod *). Jest też nowsza opcja: https://www.amazon.com/Orange-Sunshine-Brotherhood-Eternal-Spread/dp/0312607172/ref=sr_1_1?s=books&ie=UTF8&qid=1543241414&sr=1-1&keywords=Brotherhood+of+Eternal+Love, ale tej jeszcze nie czytałem.
Że też nikt nie nakręcił o nich jeszcze jakiegoś porządnego serialu.
PolubieniePolubienie
Ta druga jest zajebista, jestem w posiadaniu.
PolubieniePolubienie