Mrok (2018)


Czy zło można zmienić w dobro? Czy współczucie to lekarstwo na najcięższą klątwę? A w końcu, czy filmy o zombie mogą stanowić komentarz na temat molestowania i przemocy wobec dzieci? Justin P. Lange swoim Mrokiem pokazał, że gatunkowe ramy rządzące kinem to jedynie iluzoryczna przeszkoda dla niekonwencjonalnego podejścia do opowiadania historii.

Gdzieś pośrodku ciemnego lasu stoi opuszczony dom. W jego środku, wedle lokalnej legendy, mieszka spragniony ludzkiej krwi potwór. Fantazja okazuje się prawdą, a krwiożercze monstrum nastoletnią dziewczynką. Jednak w odróżnieniu od swoich rówieśniczek, Nina (Nadia Alexander), poluje na zagubionych w głuszy ludzi, by pożywić się ich ciałem. Jest zombie, demonem zrodzonym z ludzkiego zwyrodnialstwa. Zdehumanizowana zostaje tak symbolicznie, jak i fizycznie.

Wraz z rozwojem historii, dowiadujemy się co spowodowało przemianę Niny. Kolejne retrospekcje ukazują nam życie dziewczyny w dysfunkcyjnej rodzinie. Alkoholowy problem, z jakim boryka się matka, jest niczym przy pedofilskich zapędach jej nowego chłopaka. To właśnie on pozbawia Ninę godności i życia.

Niezaspokojone łaknienie ludzkiego mięsa zdaje się ustępować, gdy na drodze Niny pojawi się Alex (Toby Nichols). Chłopak zostaje porwany i brutalnie pozbawiony wzroku przez innego potwora – tym razem w skórze zdrowego mężczyzny Josefa (Karl Markovics). Wspólna podróż osobliwej dwójki przez zalesioną prowincję, choć pozostawi za sobą kilka trupów, prowadzi ostatecznie do oczyszczenia.

Niezależnie od ciężaru, jaki niesie na barkach, Mrok jest filmem zaskakująco lekkostrawnym – osobliwą reinterpretacją baśni o pięknej i bestii, kinem drogi oraz historią inicjacyjną w jednym. Mimo słabnącego apetytu Niny, pod jej szpony wciąż trafiają nowe ofiary, przez co produkcja ugruntowana jest mocno w estetyce horroru.

Jednak trudno mówić tutaj o grozie w czystym tego słowa znaczeniu. Strach i niepokój przybiera tutaj raczej depresyjną formę, gdyż film Langa odczytywać można również jako historię zakazanej miłości w konserwatywnym społeczeństwie. Nie bez powodu akcja osadzona jest na głębokiej prowincji.

Wbrew minimalnym dialogom, młodzi aktorzy poradzili sobie świetnie, świetnie odgrywając swoją indywidualną traumę i poczucie wspólnego połączenia. I nawet jeśli rozwijające się między bohaterami uczucie nigdy nie sięga erotyki, czuć między nimi silną, przyjacielską chemię.

Dołujący klimat potęguje również minimalistyczna partytura Hannesa Plattmeiera, wprowadzająca widza w stan permanentnego zagrożenia. W połączeniu z długimi, melancholijnymi zdjęciami Klemensa Hufnagla, Mrok emanuje emocjami. Jednak by nie wprowadzić widza w stan nachalnego fatalizmu, atmosferę rozrzedzają częste zabiegi humorystyczne.

Jednak mimo starań Langa, by akcentować przede wszystkim aspekty wizualne, a fabułę pozostawić na drugim planie, motyw przewodni nie wybrzmiewa tak jak mógłby. Wydawać by się nawet mogło, że jego przesadna długość zupełnie nie koreluje z tym, co ma do powiedzenia. Niemniej, jest to produkcja odważna i pomysłowa, wprowadzająca na scenę kolejne nazwisko, które warto śledzić.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: The Dark
Produkcja: Austria, 2018
Dystrybucja w Polsce: Kino Świat
Ocena MGV: 3,5/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.