Upiorne opowieści po zmroku (2019)


Epizodyczna konstrukcja Upiornych opowieści po zmroku w reżyserii André Øvredala – twórcy przebojowej Autopsji Jane Doe (2016) – ma swoje korzenie w tekście źródłowym. Film oparty jest bowiem na serii wydawanych w latach 1981-1991 klasycznych opowieści grozy dla dzieci autorstwa Alvina Schwartza.

Ramy czasowe filmu w sprytny sposób łączą święto Halloween z wyborami prezydenta USA w 1968 roku, które pozwoliły Richardowi Nixonowi wejść do Białego Domu. Innymi słowy, Upiorne opowieści zderzają ze sobą lęk przed fikcyjnymi potworami i tymi jak najbardziej ludzkimi. A nad wszystkim wisi jeszcze widmo konfliktu w Wietnamie.

Miejscem akcji jest fikcyjne miasteczko Mill Valley w Pensylwanii. To właśnie tutaj poznajemy wyobcowaną, obdarzoną bujną wyobraźnią fankę grozy, Stellę (Zoe Colletti) oraz dwójkę jej przyjaciół, Auggiego (Gabriel Rush) i Chucka (Austin Zajur).

Poprzez splot typowych dla amerykańskich nastolatków wydarzeń, w ręce bohaterów trafia przeklęta książka. Spisane krwią opowieści zdają się żyć nie tylko na papierze, a brakujące rozdziały zdaję się zapisywać same.

Upiorne opowieści po zmroku od strony realizacyjnej robią naprawdę spore wrażenie. Oświetlone blaskiem księżyca pole kukurydzy, zalane czerwienią sterylne korytarze szpitala, czy zarośnięta pajęczynami wiktoriańska posiadłość, to wdzięczne lokacje dla horroru.

Po tych barwnych lokacjach uganiają się dzieciaki i zrodzone w głowie rysownika Stephena Gammella monstra. I jeśli tak jak ja, po widniejącym w materiałach promocyjnych nazwisku del Toro, spodziewaliście się fajnych i pomysłowych potwory, będziecie mocno zawiedzeni.

Niestety, nawet gęsta, jesienna atmosfera i kilka udanych scen nie robią z Upiornych opowieści zbyt dobrego filmu. Jeśli mielibyśmy opisać charaktery postaci, zmieścilibyśmy się w jednym słowie. Reszta filmu stoi w cieniu takich produkcji jak To (2017) czy Stranger Things (2016), starając się podążać wytartym przez nie szlakiem.

Wina leży również po stronie czasu trwania produkcji. (Upiorna) opowieść mogła zostać skondensowana do nieco ponad godziny i wyszło by to tylko na lepsze! Zamiast tego zmuszeni jesteśmy obserwować nieciekawe postacie robiące chyba najbardziej sztampowe dla gatunku rzeczy jak ucieczka, prywatne śledztwo i konfrontacja z nadnaturalną siłą.

Pojawienie się fragmentów klasycznej Nocy żywych trupów (1968) i kilku oldschoolowych plakatów nie rozwiązuje sprawy. Ma to swój urok, jednak znajomość gatunku w stopniu dostatecznym szybko ujarzmia i spłaszcza obraz jako całość.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: Scary Stories to Tell in the Dark
Produkcja: USA, 2019
Dystrybucja w Polsce: Kino Świat
Ocena MGV: 2,5/5

2 komentarze

  1. Trailer obiecuje prawie dobre kino grozy. Może w końcu powinienem się skusić? Chociaż nie wiem, czy nie wolałbym najpierw książki przeczytać.

    Polubienie

    1. Trailer jest trochę oszukany, bo marketing tego filmu nastawia na rasowe kino grozy a w gruncie to… raczej bajka dla młodszych. Taki horror PG13 🙂 Książek nie znam, ale film raczej dość luźno ma je za źródło chyba 🙂

      Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: