Wiadro krwi (1959)

bucket_of_blood_poster

Ta kultowa czarna komedia została nakręcona przez Rogera Cormana w zaledwie pięć dni dla AIP na śmiesznym budżecie $50 tys., ale okazała się prawdziwym przełomem artystycznym dla papieża eksploatacji, który szybko dokręcił Mały sklepik z horrorami na tym samym secie… tym razem w dwa dni.

Wiadro krwi znaczy odwrót Cormana od tanich westernów i absurdalnych filmów o potworach z głębin, amazonkach i ośmiornicach-mutantach w stronę parodii kalifornijskiej bohemy i eksploatacji subkultury bitników, której stał się tu jednocześnie pionierem. Eksploatowanie kontrkultury czy subkultur młodzieżowych wróci zresztą jeszcze nieraz w jego późniejszej twórczości.

Bohaterem Wiadra krwi jest Walter Paisley, przygłupi kelner i chłopiec na posyłki, pracujący w opanowanym przez bitników lokalu Yellow Door (w tej roli znany ze Strachu, kultowy Dick Miller). Mimo że z początku widzimy go jako popychadło, postać pozbawioną poczucia własnej wartości, ten przejawia w istocie wysoce artystyczne ambicje i desperacko próbuje swoich sił w rzeźbie w domowym zaciszu.

Środowiskowy przełom dla Waltera przychodzi, gdy ten przypadkowo zabija swojego kota przez ścianę – sama scena jest absurdalna, ale takie właśnie smaczki czynią z filmu Cormana fascynujący przypadek – by w przypływie winy obrócić go w rzeźbę z gliny.

To zbliża go zaś do bitników z Yellow Door, którym do niedawna jeszcze przynosił espresso do stołu. Ci, zauroczeni przez świeżo odkryty talent artystyczny, pobudzają Waltera do kontynuowania swojej twórczości. Ale akcja potoczy się w nieco bardziej surrealistycznym kierunku, kiedy lokalny agent narkotykowy, nakryje Waltera w domu z fiolką heroiny, wlepioną mu przez jedną z knajpianych postaci.

Nasz świeżo upieczony rzeźbiarz nie rozumie o co chodzi i doprowadzony do rozpaczy zabija policjanta patelnią… po czym tworzy z niego kolejne dzieło sztuki. Tymczasem głosy w głowie dyktują mu poezję – parodię wierszy Allena Ginsberga – która sugeruje, że ten wpadł na trop prawdziwego przełomu.

Ostatecznie, nasz niesforny wannabe-bitnik wpada w sidła własnego szaleństwa, odkrywając nowe ofiary wśród lokalnych modelek i pracowników fabrycznych, co przynosi mu sławę i pieniądze, o których nigdy nie śnił… a to prowadzi do dramatycznego finału, doskonale napisanego przez Chucka Griifitha (stałego współpracownika Cormana).

Mimo że film ma na karku już ponad 50 lat, jego satyryczny wydźwięk do dzisiaj nie stracił nic ze swojej aktualności. Reżyser parodiuje styl życia bitników z wielką precyzją, a przy tym koniecznym dystansem – załoga na planie miała pięciodniową imprezę, a publiczność na premierze bardzo doceniła akcję pełną humoru.

Z powodu tejże nietypowości Wiadro krwi pozostaje jednym z najlepszych filmów króla kina pop. Reżyserowi udało się tu skutecznie przekroczyć zarówno ramy gatunkowe, co i eksploatacyjną konwencję – Corman pokazuje się jednocześnie jako zdolny satyryk oraz człowiek wyciskający maksimum z małego budżetu.

Abusurdalne miejscami oświetlenie każe mu używać dużej ilości zbliżeń, co zwiększa dramaturgię, ale szersze kadry dodają filmowi klimatu godnego noir. Dodatkowo, tania scenografia i kostiumy sprawiają, że film wygląda jak surrealistyczne skrzyżowanie westernu z horrorem gotyckim.

I mimo że elementy horroru są tu obecne w bardzo niewielkim stopniu (psychotyczne głosy, szalone zabójstwa), film zawiera pierwszą w historii scenę mordu z użyciem piły elektrycznej (choć Corman tu jeszcze oszczędza nam krawych elementów).

I faktycznie, Wiadro krwi można postrzegac jak zapowiedź gotyckich straszydeł w stylu Grobowca Ligei czy Przedwczesnego pogrzebu, choć jest on tak naprawdę pionierską czarną komedią. Ze swojej strony wielce polecam ją miłośnikom Cormana, którzy jeszcze nie skusili się na seans. Obraz należy oglądać z Małym sklepikiem z horrorami jako partnerem.

Conradino Beb

 

Oryginalny tytuł: A Bucket of Blood
Produkcja: USA, 1959
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 4/5

2 komentarze

  1. biorę się za oglądanie. nie ma bata. zarówno oryginał, jak i remake „little shop of horrors” oglądam zawsze z przyjemnością. po latach jednak stwierdzam, że remake jest słaby…

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: