Obejrzyjcie koniecznie ten studencki hołd dla gialli Maria Bavy – oczywiście na myśl przychodzi głównie Sześć kobiet dla zabójcy – w którym niejaki Semih Tareen nadział w konwencji retro wszystkie klasyczne elementy gatunku: atmosferę tajemnicy, psychedeliczną paletę kolorów, perwersję burżuazji… i oczywiście estetykę zbrodni. Poleciały zresztą za to skromne dziełko reżyserowi nominacje na różnych festiwalach.
