Nail Gun Massacre (1985)

nail_gun_massacre_1985_vhs_poster

Horror to gatunek, w którym dosłownie każdy przedmiot może przyczynić się do czyjejś śmierci, zwłaszcza patrząc na niego przez pryzmat kina stalk & slash. Widzieliśmy już w użyciu piły mechaniczne, maczety, sekatory, a nawet trafił się puzon (The Town That Dreaded Sundown). Sięgnięcie po pistolet na gwoździe wydaje się więc być naturalnym odruchem dla slasherowego mordercy.

Pomysł ten podłapała dwójka reżyserów, Bill Leslie oraz Terry Lofton, kręcąc niskobudżetowy dreszczowiec o wszystko mówiącym tytule The Nail Gun Massacre. Choć film ten jednak ukazał się w złotych dla gatunku latach 80-tych, nie miał okazji zapisać się w panteonie gwiazd pokroju Piątek trzynastego czy znany wszystkim Koszmar z ulicy Wiązów.

Prolog otwiera scena gwałtu grupy robotników na młodej kobiecie gdzieś na odludnym placu budowy. Wstęp jest krótki i treściwy, a zaraz po nim przenosimy się w bliżej nieokreśloną przyszłość, w której pracownicy budowlani stają się celem zamaskowanego mordercy, uzbrojonego w tytułowy pistolet na gwoździe.

Fabuła to charakterystyczna, gatunkowa sztampa, która jest niczym więcej, jak motorem napędowym do nabijania pokaźnego bodycountu. A ten jest dość pokaźny, bo pod nóż, czy raczej gwóźdź, idą nie tylko winni zbrodni sprzed lat, lecz także przypadkowo napotkane osoby na krwawym szlaku maniaka. Giną zarówno kobiety jak i mężczyźni, a wszystkie zabójstwa dokonywane są za pomocą wystrzeliwanych z noszonej na plecach sprężarki gwoździ.

Niestety, jest to jedyny powód, dla którego ktokolwiek mógłby po ten tytuł sięgnąć, gdyż oprócz całkiem krwistych scen uboju, nie ma on nic innego do zaoferowania. Wszystko jest tutaj do bólu wtórne, a film oprócz narzędzia zbrodni nie sili się nawet na szczyptę innowacyjności. Fabuła, jak po sznurku, zmierza ku przewidywalnemu finałowi, który notabene wygląda wręcz żałośnie, nie oferując widzowi żadnych twistów czy fałszywych poszlak.

Oprócz tego film cierpi również na wszystkie wady niskobudżetowego kina grozy. Aktorzy grają z wysoce amatorską manierą, a zaangażowanie na ich twarzy widzimy głównie w licznych scenach erotycznych przewijających się przez seans. Wydawać by się mogło, że większość budżetu przeznaczona była na sceny gore, które wypadają zaskakująco nieźle.

Duży procent w tworzeniu kultu i marki slasherów mają oczywiście motywy przewodnie – tutaj mamy przykładowo dziwne, syntetyczne dźwięki, które w połączeniu ze zmodulowanym głosem mordercy dają iście kosmiczny efekt. Ale gdybym komuś miał z czystym sercem polecić The Nail Gun Massacre, byliby to tylko fani starych, zapomnianych przez resztę świata, slasherów.

Widok nagich ciał, przebijanych ochoczo metalowymi kołkami to rozrywka przeznaczona dla nielicznych, można rzec kultura elitarna. Ta elita zapewne prędzej czy później po ten film sięgnie, a cała reszta prawdopodobnie nie dowie się nigdy o jego istnieniu.

Oskar “Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: Nail Gun Massacre
Produkcja: USA, 1985
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 2/5

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: