Legendarny android literatury, Philip K. Dick, kochał muzykę klasyczną, szczególnie numery Ludwiga van Beethovena. Parsifal Wagnera pojawia się kilka razy w jego kultowej powieści Valis, a w przedmowie do Labiryntu śmierci Dick wspomina, że w napisaniu książki bardzo pomogło mu słuchanie Pierścienia nibelunga. Zatem główny bohater Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?, twardy łowca replikantów Rick Deckard, zwyczajnie musi być miłośnikiem opery i kochać Magiczny flet Mozarta.
Dużo z tego wyjaśnia Lejla Kucukalic w swojej książce Philip K. Dick: Canonical Writer of the Digital Age, który pisze: Po ukończeniu szkoły średniej w 1947 Dick wyprowadził się z domu swojej matki, cały czas pracując jako sprzedawca w Art Music (sklepie muzycznym w Berkeley) .
O tym właśnie pisał w „Self Portrait” (eseju z 1968 – przyp. red.): Teraz moja długoletnia miłość do muzyki wypłynęła na powierzchnię, zacząłem studiować wielkie połacie mapy muzycznej i w wieku 14 lat byłem już w stanie rozpoznać praktycznie każdą symfonię czy operę.
Jedno z arcydzieł Dicka, Ubik – które można streścić jako schizofreniczny dramat o bogu w dezodorancie – zawiera ustęp, w którym z helikoptera jako muzak leci Missa solemnis Mozarta.
Missa solemnis w tonacji C-Dur
Rzadkie opowiadanie Maszyna zachowawcza opowiada zaś historię naukowca, który nawiedzony wizją cywilizacji w obliczu zagłady, próbuje przechować dla przyszłych pokoleń legendarne utwory klasyczne zamieniając je w zwierzęta.
Jednak eksperymenty te przynoszą niespodziewany wynik, bo w efekcie widzimy jak seria dzieł Mozarta, Bacha, Schuberta i Brahmsa dokonuje raptownych mutacji pod wpływem środowiska i tylko Beethovenowi zamienionemu w żuka udaje się w pełni zaadaptować bez żadnych zmian genetycznych.
Zarówno miłośnicy muzyki klasycznej, jak i Dicka, na pewno będą mieli dużo radochy przesłuchując playlistę ulubionych numerów pisarza skompilowaną przez GalleyCat (wydawniczą witrynę Adweek) na Spotify (jeśli z tej usługi korzystają).