Mumia (1959)

Mummy_1959_poster

Brytyjskie studio filmowe Hammer Film Productions w drugiej połowie lat 50-tych tchnęło nowe życie w klasyczne horrory Universal Studios. Po udanych remakach Draculi oraz Frankensteina zarząd Hammera zdecydował się na kolejne. Wybór padł na Rękę mumii, nagrany w 1940 roku pseudo sequel oryginalnej Mumii, debiutującej na ekranach 8 lat wcześniej.

Do pracy wyznaczono ludzi odpowiedzialnych za Draculę i dwie odsłony przygód potwora Frankensteina (znanych jako Przekleństwo oraz Zemsta Frankensteina). Ekipa wraz z przeniesieniem w kolor zabandażowanego potwora podjęła się równocześnie próby podkolorowania dwóch innych klasyków Universal: Niewidzialnego człowieka i Upiora z opery. Niestety, historii Jacka Gryffina nie mieliśmy już okazji zobaczyć na dużym ekranie.

Mająca swoją premierę w 1959 roku Mumia w reż. Terence’a Fishera nosi wszystkie znamiona charakterystyczne dla klasyków brytyjskiego studia. Fabuła tylko luźno nawiązuje do oryginału oraz jego trzech sequeli.

Otwierająca scena rzuca nas w piaski pustyni, gdzie wraz z Johnem (Peter Cushing), jego ojcem oraz wujem uczestniczymy w grabieży starożytnego, egipskiego grobowca. Oczywiście łamią oni błagalną przestrogę pewnego Egipcjanina i wkraczają do miejsca wiecznego spoczynku księżniczki Ananki.

Akcja następnie przenosi się 3 lata w przód, do pewnej bagnistej prowincji Wielkiej Brytanii, gdzie znany z przestrogi Egipcjanin przywozi żądnego krwi, zabandażowanego potwora. A cały film kręci się wokół romantycznego wątku zemsty zamienionego w mumię kochanka księżniczki na grabieżcach, którzy zakłócili jej spokój.

Produkcja stoi przede wszystkim aktorstwem, głównie za sprawą nazwisk naczelnych gwiazd Hammera: Petera Cushinga i Christophera Lee. Panowie mieli okazję nieraz spotkać się na planie, nawet w tej samej konfiguracji – Lee potwór, Cushing jego Nemesis – i jak zwykle, tutaj też dali radę! Szczególne brawa należą się sir Christopherowi Lee, którego ekspresja ogranicza się praktycznie tylko do oczu. Noszony przez niego kostium zapewne nie był tak krępujący jak ten z Przekleństwa Frankensteina.

Ale jeśli miałbym porównać ten film do któregoś z poprzednich filmów Fishera to byłby to… Horror of Dracula! Podobieństwa zauważyć można choćby w podobnej budowie historii przedstawionej, zwłaszcza wątku miłosnego oraz bohaterów drugoplanowych. Przyprawia to widza o przyjemne déjà vu, jednak prowadzi do łatwo przewidywalnego zakończenia, które znowu na myśl przywodzi końcówkę filmu o zielonym potworze.

Choć nie jest to najlepszy film pośród franczyzy studia i można mu zarzucić pewną wtórność, to nie można mu odmówić jednego – stylu, który zapewnił produkcjom Hammera wejście do panteonu klasycznych filmów grozy. Serię filmów o Mumii cenię sobie też za jedno, bycie czymś na kształt proto-slashera. Wszak prące przed siebie monstrum, cień człowieczeństwa zabijający bez słowa wszystkich na swojej drodze z miejsca kojarzy mi się ze sztampowym, slasherowym killerem!

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: The Mummy
Produkcja: Wielka Brytania, 1959
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 3,5/5

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: